rozwiń zwiń
Monika

Profil użytkownika: Monika

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 1 rok temu
20
Przeczytanych
książek
20
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
8
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Od pewnego czasu po książki Agaty Czykierdy-Grabowskiej sięgam w ciemno. Nie czytam opisów, po prostu kupuje to, co wychodzi spod jej pióra. “Kiedyś po ciebie wrócę” to pozycja, która jako jedyna tak długo czekała na przeczytanie. Myślałam, że nic nie przebije “Słońce wiatr i księżyc” lub “Adama”, ale okazało się, że jednak jest to możliwe.
“Kiedyś po ciebie wrócę” to książka zupełnie inna, niż pozostałe w dorobku autorki. Niby romans, niby obyczajówka, a niby thriller. Roksana wraca do rodzinnego miasta, aby na własną rękę dowiedzieć się w jaki sposób przed rokiem zaginęła jej siostra Ania. W międzyczasie próbuje jakoś poukładać swoje uczucia do Bartka, przyjaciela od lat szkolnych, który nagle zaczyna stawać się dla niej kimś więcej. Z zapartym tchem przewracałam kolejne strony (Pani Agato, jeśli Pani to czyta, to scena z kukurydzy sprawiła, że nie mogłam zasnąć), mimo że cała zagadka rozwiązuje się na samym końcu. Fabuła nie była jednak nudna i przekombinowana, choć widać, że autorka nie jest mistrzynią kryminału. Wątek romantyczny też nieco odbiega formą od tych, które można spotkać w innych książkach Pani Agaty. Bohaterowie posługują się czasem ostrym językiem, brakuje im delikatności, ale to właśnie sprawia, że są tak bardzo wyraźni. Są inni.
Zakończenie wbiło mnie w fotel, choć samo rozwiązanie zagadki, a raczej fakt, że policja nie dotarła do tego w jaki sposób zaginęła Ania, wydaje mi się być trochę niedokładny. Myślę, że można by było wyjaśnić to w bardziej niepodważalny sposób. Tylko w tym upatruję się malutkiego minusa.
Dla kogo ta książka? Dla fanów Agaty-Czykierdy Grabowskiej, to pewne. Dla każdego, kto szuka prostego, ale wciągającego thrillera lub ma ochotę na gorący romans z odrobiną dreszczyku w postaci niewyjaśnionej zagadki.

Od pewnego czasu po książki Agaty Czykierdy-Grabowskiej sięgam w ciemno. Nie czytam opisów, po prostu kupuje to, co wychodzi spod jej pióra. “Kiedyś po ciebie wrócę” to pozycja, która jako jedyna tak długo czekała na przeczytanie. Myślałam, że nic nie przebije “Słońce wiatr i księżyc” lub “Adama”, ale okazało się, że jednak jest to możliwe.
“Kiedyś po ciebie wrócę” to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

“Nie całuj się pod kapliczką” autorstwa Weroniki Pawlak to literacki debiut autorki, który, moim zdaniem jest książką, o której każdy miłośnik prozy L.M.Montgomery marzył, ale bał się poprosić. Tak też Kapliczka jest promowana, jako nasza polska Ania z Zielonego Wzgórza. W tym przypadku Faustyna Świt z ulicy Kochliwej. Czy ta reklama działa? Oczywiście. Myślę, że żaden wierny czytelnik Ani z Zielonego Wzgórza z bijącym sercem udał się do księgarni. lub zamówił ową pozycję w Internecie, marząc o tym, że szumne zapowiedzi rzeczywiście się spełnią. Nie byłam wyjątkiem. I takim samym wyjątkiem nie będę, kiedy powiem, że ta książka wdarła się szturmem do mojego serca i zostanie w nim na długie lata.
Powieść rozpoczyna się wrześniowego dnia, kiedy uczniowie Żółtego Liceum w Sercowie wracają po wakacjach do szkoły. Faustyna Świt, wyglądem i charakterem do złudzenia przypominająca rudowłosą dziewczynkę z pokoiku na facjatce, poznaje na szkolnym korytarzu Józefa Irysowskiego, którego “od pierwszego wejrzenia… nie lubi”. Tak głosi opis na okładce i tak też się dzieje na kartach powieści. Jak nietrudno się domyślić, Józek jest odzwierciedleniem Gilberta Blythe. Taki początek ma właśnie opowieść o trudach dorastania, sercowych rozterkach, problemach, które w wieku licealnym wydają się być nie do przeskoczenia i uroku pierwszej miłości jak i ciągnących się za nią rozczarować.
Weronika Pawlak jawnie przyznaje się do inspiracją Anią z Zielonego Wzgórza, dlatego też bałam się, że historia będzie łudząco podobna. Nic bardziej mylnego. Odnalazłam w niej tego samego ducha, co w powieści L.M.Montgomery, choć fabuła oczywiście się różni. Znajdziemy w tej książce opisy zmieniającej się przyrody, dojrzałe spostrzeżenia na temat życia, przyjaźni, miłości, a także Boga, który nieustannie towarzyszy bohaterom. Nie jest to jednak, w mojej opinii, pozycja tylko dla katolików. Weronika Pawlak nie próbuje nikogo nawracać, nie narzuca nikomu swoich poglądów, choć widać, że włożyła w tę powieść całą siebie. Być może dzięki niej ktoś postanowi odnaleźć drogę do Boga, tak jak stara się to uczynić Józek Irysowski, jednak wiara nie jest warunkiem koniecznym, do poznania tej historii.
Książka jest długa, to przeszło 700 stron drobnego tekstu. Można stwierdzić, że chwilami monotonna i przewidywalna. Ale trudno oczekiwać krwawego morderstwa, sięgając po romans lub odwrotnie, prawda? Należy do niej podejść jak do spokojnej, życiowej opowieści o grupie wkraczających w dorosłość nastolatków (choć wbrew pozorom zdarzają się też chwile grozy i zaskoczenia).
Dla kogo ta książka? Bez wątpienia dla miłośników Ani z Zielonego Wzgórza, ale polecam ją każdemu, zwłaszcza młodym czytelnikom, którzy podobnie jak bohaterowie, są w trakcie poszukiwania swojego prawdziwego ja.

“Nie całuj się pod kapliczką” autorstwa Weroniki Pawlak to literacki debiut autorki, który, moim zdaniem jest książką, o której każdy miłośnik prozy L.M.Montgomery marzył, ale bał się poprosić. Tak też Kapliczka jest promowana, jako nasza polska Ania z Zielonego Wzgórza. W tym przypadku Faustyna Świt z ulicy Kochliwej. Czy ta reklama działa? Oczywiście. Myślę, że żaden...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Ocean uczuć” to jedna z tych książek, na temat których ma się tak wiele do powiedzenia, a jednocześnie nie wiadomo od czego zacząć. Niemal każdy czytelnik, mając zamiar sięgnąć po kolejną pozycję, przed przeczytaniem pierwszych stron, zagląda na tył okładki i czyta opis, który jak wiadomo, ma zachęcić do bliższego poznania z historią. Niestety, w tym przypadku krótka notatka jedynie wprowadza w błąd. Opis sugeruje, że będzie to historia dziewczyny, kobiety, która w swoim życiu doznała wielu krzywd, głównie ze strony rodziny. Matka, która odeszła. Ojciec, którego straciła. Babcia, która nie potrafi zrozumieć potrzeb Anny, przez co ich relacja to jedna wielka kłótnia, a na domiar złego dziadek - alkoholik. Nic dziwnego, że dorastająca w takich warunkach Anna w swoim dorosłym życiu nie potrafi odnaleźć się w niektórych sytuacjach. Na swojej drodze spotyka Antona, który ma pomóc jej zostawić za sobą przeszłość. Ale czy tak się stanie?
Książka rozpoczyna się prologiem, który w moim odczuciu jest absolutnie zbędny. Odniosłam wrażenie, że jest on czymś w rodzaju przedmowy. Sugerują to bezpośrednie zwroty do czytelników. Stety, niestety było to złudne przekonanie. Po przeczytaniu całości mogę wysnuć wniosek, że prolog wprowadza tylko kolejne wątki, do których nie ma powrotu w dalszej części fabuły. Słowem - lepiej by było, gdyby go nie było.
Już z pierwszego rozdziału, ku mojemu rozczarowaniu, otrzymujemy odpowiedź na zadane w opisie pytania. “Czy ten związek sprawi, że Anna uwolni się w końcu od widm przeszłości? Czy uda jej się stworzyć prawdziwą rodzinę, której tak bardzo pragnie?” Autorka najpewniej chciała zastosować inwersję czasową, czyli bardzo ciekawy zabieg, który stosuje między innymi Zofia Nałkowska w “Granicy”. Z pierwszych stron dowiadujemy jak tragicznie zakończyła się historia Justyny i Zenona, a dopiero później odkrywamy jak do tego doszło. NIestety, pani Marioli Sternahl do Nałkowskiej nieco brakuje.
Annę, główną bohaterkę powieści poznajemy, kiedy przechodzi ona, według narratora, “wielką przemianę”. Mówiąc prościej wraca ona akurat ze swoim mężem Antonem do domu. Skąd wraca? Nie wiadomo. A czy na pewno do domu? Tego też nie wiadomo, mimo że jest to wyraźnie napisane. Jednak w kolejnym akapicie widnieje opis zmęczenia Antona, bo “minęło dwanaście godzin, odkąd wyjechali z Krakowa”. Z biegiem fabuły dowiadujemy się, że to właśnie Kraków był miejscem, gdzie na co dzień mieszkali. Zatem wracali do domu, wyjeżdżając z Krakowa? To tylko jedno z wielu niedociągnięć i nieścisłości, jakie pojawiają się na kartach tej powieści. Małżeństwo przerywa podróż z powodu narastającego bólu głowy u Anny. Zatrzymują się na stacji benzynowej, a przynajmniej tak się domyślam. Trudno jest wczuć się we właściwy rytm akcji, bo jest ona co chwilę przerywana przydługimi opisami “Strachu” Anny oraz jej relacji z Antonem przy okazji których pojawia się kolejna garść sprzecznych informacji. W jednym akapicie przedstawiana jest miłość, którą otoczona jest Anna, prawdziwa, szczera do bólu, jedyna. Natomiast w kolejnym, narrator opisuje “iluzję miłości”, w której pogrążona jest bohaterka. Niemniej, na kolejnych kilkunastu stronach rozgrywa się dramat. Anna trafia do szpitala, podejmowane są próby diagnozowania u niej kolejnych chorób. Zdawać by się mogło, że zaczyna się coś dziać. Nic bardziej mylnego. Ponadto należy jednak zapamiętać dobrze ten wątek, bo przez następne dwieście stron, aż do epilogu, nie pojawia się on ani razu.
Przez kolejne rozdziały, w dość zagmatwany sposób, poznajemy historię Anny z czasów dzieciństwa i wczesnej dorosłości. Jednak im więcej faktów, tym trudniej odnaleźć się w całej fabule. Trudne dzieciństwo w domu dziadków, z którymi bohaterka nie potrafiła się dogadać, bez obecności matki, która wyjechała w pogoni za lepszym życiem. Owszem, Anna nie miała łatwo. Jednak wszystkie jej kolejne decyzje są tłumaczone właśnie tym brakiem miłości ze strony ukochanej mamy. Trudne dorastanie, niespełniona miłość z Maxem, związek z nieodpowiednim chłopakiem - Rafałem, ciąża w klasie maturalnej, ślub przed osiemnastymi urodzinami, rozwód.
Szczególnie ważny w tej historii zdaje się być Anton. Jest w końcu mężem Anny, ojcem jej czwórki dzieci. W zasadzie to trójki, bo pierwsza córka, Zosia, jest “owocem dorosłej miłości” z nieodpowiedzialnym alkoholikiem Rafałem. Anna poznaje Antona wracając z sądu, po rozprawie rozwodowej. Skąd się wziął w Polsce, skoro był obcokrajowcem? W jaki sposób zdobył serce Anny? Nie wiadomo. Zresztą tak samo jak w przypadku innych istotnych faktów z życia Anny. Wiemy jedynie, że była to “miłość dojrzała”. Dla niego Anna opuszcza ukochaną córkę, tak jak to kiedyś zrobiła jej matka. Autorka jednak usilnie stara się przekonać czytelnika, że historia wcale nie lubi się powtarzać. Ostatecznie jednak wraca do małej Zosi, którą zostawiła w rękach swojej demonicznej babci, zostawiając Antonowi jedynie kartkę z napisem “Danke”. W jaki sposób później się godzą? Czy Anton wybacza jej od razu tak nagłe zniknięcie? Jak wygląda ich droga do małżeństwa? Nie wiadomo.
Pod koniec powieści pojawia się niesamowicie wiele wątków religijnych. Anton nagle zaczyna odczuwać “powołanie”. Rozpoczyna się historia z figurką Marii Rosa Mystica, po którą bohaterowie jadą aż do Austrii. Obecność figurki w domu napawa Annę spokojem. W jej życiu zaczynają się dziać cuda. Babcia zmienia się nie do poznania, na niebie pojawia się tęcza - znak pojednania. Dzięki boskiej mocy figurki udaje się rodzinie uniknąć mandatu, co nie byłoby być może dziwne dla wierzącej części czytelników, gdyby nie żenujący komentarz do tego zdarzenia, mówiący o tym, że “Ona (figurka) pokazała kto tu rządzi”. Książka kończy się w sposób niezrozumiały. W kilku zdaniach opisano diagnozę Anny wykluczającą obecność zagrażającej życiu choroby. Czym była ta “wielka przemiana” opisana w prologu? Nie wiadomo.
Poza nieścisłościami i dziurami fabularnymi, w książce widoczna jest przede wszystkim trudna w odbiorze forma narracyjna. Po przeczytaniu odnoszę wrażenie, że narratorem jest sama autorka. Momentami nie byłam pewna czy nadal trzymam w rękach powieść obyczajową czy może jednak sięgnęłam po pozycję psychologiczną, pamiętnik albo poradnik. Autorka usilnie stara się przekonać jak bardzo Anna została skrzywdzona przez los, opisując i tłumacząc każdy jej ruch. Mimo to, nie potrafiłam współczuć Annie. Książka przepełniona jest przemyśleniami samej autorki, wnioskami, subiektywnymi ocenami służby zdrowia i wtrąceniami na temat Boga. Wszystko utrzymane w bardzo moralizatorskim tonie. Pojawiają się liczne zwroty do czytelników, przez co można poczuć się jakby ktoś przez cały czas patrzył nam w oczy, opowiadał tę historię i co rusz upewniał się, czy aby na pewno wszystko jest zrozumiałe. Denerwujący jest również fakt, że autorka wszystko dobitnie tłumaczy, nie dając tym samym szansy czytelnikowi na wysnucie własnych wniosków. Mówiąc krótko, dużo maślanego masła.
Na okładce widnieje rekomendacja Alka Rogozińskiego. “Frapująca, intrygująca, wzruszająca”. Powiedziałabym raczej frustrująca, irytująca i ani trochę wzruszająca. Jeśli pan Alek Rogoziński uronił choć łzę czytając tę powieść, jestem bardzo ciekawa które fragmenty tak bardzo go poruszyły. Frustrujące były na pewno stawianie trzech wykrzykników pod rząd. W wyjątkowej sytuacji, aby podkreślić wagę wypowiadanych słów? Jak najbardziej. Ale jedenaście razy na jednej stronie? Moim zdaniem przesada. Ponadto wykropkowane wulgaryzmy. “spie… ty s....”, “k…”. To nie telewizja publiczna, gdzie wypada przekleństwa “wypikać”. W książkach jak najbardziej dozwolone jest używanie tego typu słów. Stosowane z pewną dozą ostrożności i poczuciem dobrego smaku mogą faktycznie przekazać autentyczność uczuć bohaterów. Mam wrażenie, że autorka bardzo chciała użyć tych słów, które jednak ją samą zawstydziły. Jaki był efekt? No niestety bardzo groteskowy.
Irytujące były niespójności w niektórych faktach. Na przykład Max, czternastoletni licealista. Nie jestem pewna czy mając czternaście lat można być już uczniem szkoły średniej. Ciekawszy jest jednak fakt, że ów czternastolatek jeździ pod szkołę motorem. Można? Jasne, że tak. Ponadto według autorki kartka pocztowa wysłana w Polsce po południu, w Wiedniu będzie już następnego ranka? W tym wypadku jednak pani Mariola sama siebie upomina, że to niemożliwe, jednak tłumaczy to słowami “Ale kobiety znane są z tego, że jak się czegoś uczepią, to nie odpuszczą, i tak było w tym przypadku” Czyżby to niedopatrzenie ze strony redakcji, której tak gorąco autorka dziękuję w podziękowaniach na końcu książki? A może po prostu Szanowna Redakcja stwierdziła, że nie ma co walczyć z wiatrakami. Niemniej, przez takie smaczki książka wiele traci pod względem swojego przesłania.
Debiuty literackie charakteryzują się jednak tym, że wiele się od nich wymaga. Czasem zbyt wiele. Pokłada się w takich książkach wielkie nadzieje, ale też wiele jest się w stanie wybaczyć. Ale czy aż tak wiele? Nie jestem przekonana. Autorka zapowiada kolejne tomy cyklu o Annie. Czy jest to potrzebne? Moim zdaniem nie, mimo że tak wiele nie zostało powiedziane. Nie wiadomo nawet jak mają na imię wszystkie dzieci Anny, nie mówiąc już o tym w którym momencie jej życia się narodziły.
Na ostatnich stronach można znaleźć “słowniczek” Frania, najmłodszego syna bohaterki. W jakim celu został tam umieszczony, skoro w książce pojawiają się może dwa z nich? Zresztą dialogów w całej tej powieści też jest jak na lekarstwo, a jeśli już się pojawiają, to są one tak beznadziejne, że lepiej, aby wcale się nie pojawiały. Poza słowniczkiem możemy znaleźć przepis na buchty drożdżowe. Być może dlatego, żeby po tak słabej lekturze osłodzić sobie nieco życie. Jeśli jednak przepis ten jest tak dobry, jak rady dla czytelników przewijające się przez powieść, wolę go nigdy nie wypróbować.

“Ocean uczuć” to jedna z tych książek, na temat których ma się tak wiele do powiedzenia, a jednocześnie nie wiadomo od czego zacząć. Niemal każdy czytelnik, mając zamiar sięgnąć po kolejną pozycję, przed przeczytaniem pierwszych stron, zagląda na tył okładki i czyta opis, który jak wiadomo, ma zachęcić do bliższego poznania z historią. Niestety, w tym przypadku krótka...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Monika

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [1]

Agata Czykierda-Grabowska
Ocena książek:
7,5 / 10
25 książek
2 cykle
343 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
20
książek
Średnio w roku
przeczytane
3
książki
Opinie były
pomocne
8
razy
W sumie
wystawione
19
ocen ze średnią 7,6

Spędzone
na czytaniu
152
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
4
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]