Julia

Profil użytkownika: Julia

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 29 tygodni temu
247
Przeczytanych
książek
260
Książek
w biblioteczce
10
Opinii
13
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

"Pollyanna dorasta" to bez wątpienia jedna z najbardziej pozytywnych książek jakie przeczytałam. Jest idealna jako odpoczynek intelektualny: niewymagająca, przyjemna, nic tylko siąść i zupełnie bez wysiłku czytać. Jej wieczny optymizm (zarówno książki, jak i Pollyanny), chociaż może być irytujący w swej naiwności i infantylności, jest niebywale pocieszający i budujący. Można z dobrodusznym uśmiechem słuchać teorii i marzeń bohaterki i pomimo świadomości, że są one niemożliwe do spełnienia w realnym świecie, to jednak miło jest przez chwilę zatopić się w tej literackiej rzeczywistości, gdzie wszystko może się ułożyć po myśli bohaterki.

Książka jest podzielona na dwie części. Nazwałabym je "Dzieciństwo" i "Młodość".

Pierwszą można porównać do historii "Ani z Zielonego Wzgórza". Bohaterką jest mała dziewczynka, pełna ufności i wiary w dobry świat. Nawet charakterystyczny dla Ani słowotok jest również cechą Pollyanny. Ta 'paplanina' jest miejscami rozczulająca, nie sposób się nie uśmiechać nad tą dziecięcą filozofią życia. Czasami bywa to jednak trochę męczące. Jej wieczne pozytywne nastawienie jest szokujące i dla jej otoczenia i dla czytelnika, np. cieszy się ona złą pogodą, bo słońce po wielu dniach deszczu jest jeszcze piękniejsze. Udana jest cała plejada bohaterów drugoplanowych. Mimo początkowej zgryźliwości moją sympatię zyskała pani Carew - najpierw zgorzkniała, pesymistyczna i samotna (niemal) staruszka, która dzięki Pollyannie zmieniła podejście do życia i stała się na powrót wesołą i piękną 'młódką'. Dobrze przedstawiona jest też sytuacja Jimmy'ego Beana/Pendeltona. Jest wspaniałym małym urwisem, trochę butnym i cynicznym, jednak przywiązanym do bliskich mu osób. Podobnie odebrałam postać Jerry'ego - mimo, że jest żartownisiem i jego język (przezabawny) pozostawia wiele do życzenia (zwłaszcza według standardów pani Carew), ciężko pracował, żeby utrzymać ukochaną rodzinę.
Mniej podobał mi się Jamie. To Pollyanna jest tą 'oderwaną od rzeczywistości' postacią, dołożenie do niej chłopca, który nadaje imiona i rozmawia ze zwierzętami to już trochę przesada. Zupełnie nierealne wydaje mi się spotkanie dwóch tak wyjątkowych jednostek. Muszę jednak przyznać, że sam w sobie jest bardzo interesującym bohaterem, nadrabia fizyczną ułomność wspinając się na intelektualne wyżyny.

Druga część zdecydowanie różni się od pierwszej. Nie chodzi tylko o wiek bohaterów (minęło 9 lat), ale o sam styl pisania i gatunek powieści. O ile "Dzieciństwo" to dla mnie historia o pozytywnym nastawieniu do życia poprowadzona przez dziecko, taka na wpół moralizatorska, na wpół lekka lektura. "Młodość" natomiast to już zwykła powieść obyczajowa o kilku historiach miłości. Mógłby to być kolejny samodzielny tom przygód Pollyanny. Chociaż w mojej opini wypada znacznie słabiej niż jej dzieciństwo. Cała historia jest przedstawiona jakoś skrótowo, odniosłam wrażenie jakby autorce zabrakło czasu na zakończenie książki i pisała to na szybko. Szczególnie zawiódł mnie brak sceny spotkania pani Carew i Jimmy'ego Beana po odkryciu, że to on jest jej dawno zaginionym siostrzeńcem. Całą książkę czeka się na rozwiązanie tej zagadki, a tymczasem jest o niej tylko wzmianka, jakby była to zwyczajna informacja i można po niej spokojnie przejść dalej do innej rozmowy między bohaterami. Zakończenie jest oczywiście szczęśliwe, nawet chyba najbardziej antypatyczna postać - ciocia Polly dostaje to czego chciała (potwierdzony rodowód narzeczonego Pollyanny).

Należy tu zaznaczyć, że "Pollyanna" to, według mnie, książka dla dzieci. Czytają ją z tą świadomością można przymknąć oko na idealizację świata, uproszczenie języka i całej historii. 

Niemniej jednak uważam, że jest to lektura godna polecenia, przyjemna i lekka, oczywiście jeśli traktuje się ją z należytym dystansem.

"Pollyanna dorasta" to bez wątpienia jedna z najbardziej pozytywnych książek jakie przeczytałam. Jest idealna jako odpoczynek intelektualny: niewymagająca, przyjemna, nic tylko siąść i zupełnie bez wysiłku czytać. Jej wieczny optymizm (zarówno książki, jak i Pollyanny), chociaż może być irytujący w swej naiwności i infantylności, jest niebywale pocieszający i budujący....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Od dawna zbierałam się do napisania tej krótkiej (wcale nie jest krótka ;)) recenzji, bo nie potrafię składnie wyrazić tego jak wybitnym dziełem jest "Potop". Po długich godzinach rozmyślań doszłam do wniosku, że moje uwielbienie można częściowo wypunktować:
- przedstawienie świata przez Sienkiewicza - myślę, że odtworzenie realiów geograficznych XVII wiecznej Polski można tu porównać do stworzenia świata przez Tolkiena we "Władcy pierścieni" (to bardzo inny kaliber książki, ale jak dla mnie porównanie adekwatne). Nie mam pojęcia ile źródeł historycznych, map Sienkiewicz musiał oglądać, żeby stworzyć tak dokładny obraz. Zachwyca mnie to, że czytelnik jest informowany gdzie są bohaterowie, dokąd jadą, nawet jeśli są to malutkie wioski czy wsie, na Laudzie czy na Podlasiu, to one są i istniały w rzeczywistości. Nie sposób czytać "Potopu" bez porządnej mapy :D
- bohaterowie - właściwie każdy bohater jest małym arcydziełem: od oczywistego pierwszego kandydata, tj. Kmicica, z jego porywczością i "gorączką", każdym wybuchem i dumnym słowem, każdą wewnętrzną batalią, łamaniem się ze sobą, każdym genialnym dialogiem, czy to na Jasnej Górze tłumacząc księdzu Kordeckiemu jak rozsadzi kolubrynę (UWIELBIAM :D) albo młodemu braciszkowi jak działa granat, czy którakolwiek rozmowa z Bogusławem. Po nim jest Pan Michał, najpoczciwszy ze wszystkich, całe życie wojujący na każdym froncie (tak mi go zawsze szkoda po odmowie Oleńki), zatracił niemal własne pragnienia, wszystko dla tej jedynej Matki. Jednocześnie jest absolutnie wybitnym rycerzem, każdy opis jego walk, czy z Kmicicem, czy z Kannenbergiem, czy dowodząc w pierwszym "kosztowaniu Szweda". Przy Małym Rycerzu musi być i Zagłoba - może być irytującym, egocentrycznym sarmatą (zwłaszcza kiedy odbiera zasługi Panu Michałowi i przyznaje sobie!), jednak nie ma drugiego tak zabawnego. Jego riposty i powiedzonka ("Kiedy w brzuchu pusto, w głowie groch z kapustą" :D), fortele (to się rozumie samo przez się ;)), "opiekowanie się" Rochem, Sapiehą, Zamojskim - po prostu nie da się nie uśmiechać czytając to. Do kompletu musi być i Skrzetuski - dalej wybitny żołnierz, chociaż jego rola jest znacznie mniejsza (nie tak jednak mała jak w filmie) niż w "Ogniem i mieczem", to jest doskonałą postacią drugoplanową. Teraz już koniecznie muszę przejść do "antagonistów": Radziwiłłów. Już od samego nazwiska mam dreszcze - czysta potęga! Pierwszy opis hetmana wielkiego litewskiego mogę porównać do geniuszu opisu Jagiełły w "Krzyżakach" (zainteresowanych odsyłam). Sienkiewicz wspaniale w samym wyglądzie zawarł polityczny wymiar tych postaci. Radziwiłł jest za duży na ten pokój wspaniały, na ten zamek kiejdański, na całą Litwę! Jego monolog do Kmicica z doskonałym "Chcę... KORONY!", cała uczta w Kiejdanach, scena śmierci, w każdej jego scenie widać dumę, pragnienie wielkości i starcie tych ambicji nie tylko ze szlachtą krzycząca mu w oczy "Zdrajco!", ale nawet z własnym zdrowiem - jakby jego duch trafił do za słabego ciała, męczonego astmą, chorobą. Mimo tej chęci wybicia się, wyniesienia domu Radziwiłłów ponad wszystko, pozostał on jednak magnatem polskim, w typowym stroju, języku, w znajomości obyczajów i sposobie myślenia szlachty. Inaczej jest w przypadku Bogusława, który jest dla mnie najbardziej fascynujący. Zawsze wydaje mi się to aż śmieszne: taki fircyk, dandys, w perukach, z barwiczką na twarzy, z delikatnymi ustami, z rysami dziecka, w wymyślnych, francuskich strojach, przystrojony diamentami jest jednocześnie wodzem i strategiem tak genialnym. Przez ten "lekki", rozrywkowy styl życia (od razu nasuwa mi się: "Męża oblegano w Zbarażu, a ja bym żonę oblegał w Tykocinie" :D), dbanie o wygodę, wygląd i całą resztę, historie, które o nim krążą, wydają się nierealne. Jak taki człowiek mógłby być najwybitniejszym szermierzem dworu francuskiego, który stoczył niezliczone pojedynki,(zwykle o drobne sprawy lub kobiety), z których wychodził bez szwanku, wsławił się pod Beresteczkiem, zadziwiał talentem politycznym i siłą (chodząc na niedźwiedzie sam tylko z oszczepem i walcząc w turniejach), prowadził dziesiątki zwycięskich bitew i walk. A jednak tak jest - wszystko w jednym Bogusławie. Jednocześnie jest człowiekiem cynicznym, nie bawi się w podchody z Kmicicem (wynika to oczywiście z przekonania, że jest on człowiekiem pewnym) i bardzo dosadnie tłumaczy kulisy polityki jego domu (czerwone sukno!). Absolutnie cudowna jest każda scena, w której się pojawia, a już zwłaszcza w komplecie z Kmicicem. Bogusław jest jedyną tak indywidualną postacią w tej zgrai Polaków. Na tym nie kończy się geniusz bohaterów, można by to ciągnąć jeszcze długo, długo: Soroka jako doskonały sługa i przyjaciel, trochę przygłupi Roch Kowalski ("a to jest Pani Kowalska!" :D), chytry Rzędzian, Kiemlicze (<3), Czarniecki, Sapieha, Zamojski, wszyscy oficerowie, cała szlachta laudańska z Oleńką na czele (dumna, delikatna, rozdarta), a przy nich kmicicowa kompania; aż do króla Jana Kazimierza i zgrabnie wplecionej ważnej politycznie Marii Ludwiki, księdza Kordeckiego, Czarnieckiego, Lubomirskiego - każdy z opisem "historycznym"; aż w końcu do Szwedów: król Carolus Gustavus, Wittenberg (zwłaszcza przed Ujściem i w Warszawie), Miller, Douglas, Kannenberg i wszyscy inni. Są oczywiści postacie, o których nie da się myśleć bez zgrzytu: Kuklinowski, Radziejowski, Opaliński, całe pospolite ruszenie wielkopolskie (poza kilkoma wyjątkami). Nie sposób wymienić ich wszystkich, genialnych nawet w swej okropności. Należy oddać Sienkiewiczowi za wybitność w kreacji postaci.
- odwzorowanie historycznych wydarzeń - oczywiści z pisarską fantazją, jednak genialnie wplótł w ten koszmarny okres w dziejach tak doskonałą fabułę.
- i do fabuły w końcu muszę przejść - nie chodzi tylko o główną część losów Kmicica, ale o rozwój postaci w tle, o połączenie historii (Ujście, Kiejdany, Jasna Góra, śluby lwowskie, bitwy) z historią pojedynczych ludzi spotykających, walczących z wielkimi postaciami. Nagle okazuje się, że to Kmicic zapewnił Radziwiłłowi chwilę umocnienia na Litwie, później to on obronił Jasną Górę, następnie ocalił króla, walczył w każdej istotnej bitwie - właściwie to dzięki niemu to wojna tak wyglądała. Oczywiście tylko w książce, nie w rzeczywistości.
To na pewno nie wszystko za co kocham "Potop", nie sposób zebrać tego w jednym miejscu, bo co pomyślę o jakimś fragmencie już czuję, że o tym warto napisać i o tym też i jeszcze o tamtym i można by tak w nieskończoność. Także to już koniec i... CZYTAJCIE "POTOP"!

Od dawna zbierałam się do napisania tej krótkiej (wcale nie jest krótka ;)) recenzji, bo nie potrafię składnie wyrazić tego jak wybitnym dziełem jest "Potop". Po długich godzinach rozmyślań doszłam do wniosku, że moje uwielbienie można częściowo wypunktować:
- przedstawienie świata przez Sienkiewicza - myślę, że odtworzenie realiów geograficznych XVII wiecznej Polski można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie pamiętam żadnej innej książki, która tak mną wstrząsnęła.

Nie pamiętam żadnej innej książki, która tak mną wstrząsnęła.

Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Julia

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [3]

Beata Ostrowicka
Ocena książek:
7,0 / 10
47 książek
3 cykle
47 fanów
J.K. Rowling
Ocena książek:
7,8 / 10
44 książki
14 cykli
11348 fanów
Małgorzata Musierowicz
Ocena książek:
7,0 / 10
71 książek
5 cykli
2871 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
247
książek
Średnio w roku
przeczytane
25
książek
Opinie były
pomocne
13
razy
W sumie
wystawione
79
ocen ze średnią 8,1

Spędzone
na czytaniu
1 270
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
24
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]