balint

Profil użytkownika: balint

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 29 tygodni temu
112
Przeczytanych
książek
143
Książek
w biblioteczce
66
Opinii
205
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie

Okładka książki Batman Imposter Andrea Sorrentino, Mattson Tomlin
Ocena 7,2
Batman Imposter Andrea Sorrentino, ...

Na półkach: , ,

Batman Imposter, bo o tym tytule mowa, jest w pełni zamkniętą, samodzielną historią traktującą o początkach kariery Mrocznego Rycerza, kiedy ów faktycznie był jeszcze młodzieńcem. W opowieści, której autorem jest Mattson Tomlin, Bruce Wayne z pełną determinacją przywdziewa maskę Batmana, przyświeca mu też jasny cel, jakim jest walka z wszechobecną w Gotham przestępczością, jednak w dalszym ciągu musi płacić swoiste "frycowe". Ledwo mieszkańcy zaufali tajemniczemu mścicielowi, a już reputacja ich tajemniczego obrońcy legła w gruzach.

Sytuacja, w której znalazł się Bruce, jest nie tylko punktem startu dla dalszych działań właściwych dla tego bohatera, lecz jest również płaszczyzną do znacznie bardziej subtelnych rozważań natury etycznej. Pomimo nieakceptowalnej brutalności ze strony fałszywego Batmana, Bruce dochodzi do ciekawych konkluzji; niekiedy są to jego właśnie przemyślenia, czasami zaś adwersarz artykułuje je wprost – że pomimo szczerych chęci, popełnił szereg błędów, pośrednio przyczyniając się do zwolnienia z więzień kilkunastu skazanych wcześniej bandytów. To w pewnym sensie uzasadnia działania rywala, paradoksalnie wymierzającego sprawiedliwość.

To stawia czytelników przed ciekawym dylematem oraz osądem do wykonania: do jakiego stopnia można przymknąć oko na samowolne egzekucje bandytów, którzy poniekąd powinni ponieść karę. Ale znowu, czy wymierzanie kary, nawet jeśli słusznej, może mieć charakter pokazowej samowolki? Cóż, ocena należy do odbiorców.

Ale również samym Brucem targają potężne wątpliwości. Co do zasady młody jeszcze chłopak świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że jego czyste chęci otworzyły pięknie wybrukowaną drogę do piekła. Co więcej, wbrew sobie musi podążyć tą ścieżką i z pełną świadomością sięgnąć po sztukę manipulacji, nawet względem osób, które w dzieciństwie doświadczyły identycznej traumy jak on. Ogólnie pogłębiony portret psychologiczny głównego bohatera nadaje fabule głębi, będąc jednym z głównych atutów.

Oczywiście scenarzysta nie ograniczył się tylko do rozmaitych rozważań o naturze winy i kary i znalazło się miejsce na specjalność zakładu, czyli pościgi, bijatyki, oraz typowo gackowe gadżety. Nie stanowią one jednak esencji rozrywki, lecz współtworzą świetną całość.

Pozytywny odbiór wzmacnia znakomita oprawa graficzna autorstwa Andrei Sorrentino. Ilustracje podkreślają ciężki, depresyjny klimat, emocje na twarzach bohaterów świetnie oddają targające nimi emocje, zaś fotorealistyczne wstawki bardzo udanie kontrastują z typowo komiksową kreską. Efekt pracy Sorrentito udowadnia, że nie zawsze kreska musi obfitować w detale – wystarczy, że współgra z historią, wydobywając na pierwszy plan rzeczy najistotniejsze, w mroku zaś skrywają te elementy, które pozostać mają jedynie w sferze wyobraźni.

Komiksy o superbohaterach – w tym także o Batmanie – łatwo poleca się ich fanom, a znacznie trudniej osobom nie będących miłośnikami tej konwencji. A jednak, Batman Imposter niezwykle łatwo jest polecić wszystkim fanom dobrych komiksów. Bo recenzowany album taki właśnie jest: przejmujący, gorzki, inteligentny, ale też przykuwający uwagę od pierwszej do ostatniej strony.

Batman Imposter, bo o tym tytule mowa, jest w pełni zamkniętą, samodzielną historią traktującą o początkach kariery Mrocznego Rycerza, kiedy ów faktycznie był jeszcze młodzieńcem. W opowieści, której autorem jest Mattson Tomlin, Bruce Wayne z pełną determinacją przywdziewa maskę Batmana, przyświeca mu też jasny cel, jakim jest walka z wszechobecną w Gotham przestępczością,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Szkło, śnieg i jabłka oraz inne historie Gabriel Bá, Colleen Doran, Neil Gaiman, Fábio Moon
Ocena 7,4
Szkło, śnieg i... Gabriel Bá, Colleen...

Na półkach: , , ,

Otwierające album opowiadanie Trollowy most jest najlepszym przykładem talentu brytyjskiego autora. Opowieść zaczyna się od błahego wspomnienia, jak to dawno temu przez Anglię regularnie przejeżdżały pociągi, po których to zostały jedynie torowiska. W tych to czasach, gdy kolej odeszła do lamusa poznajemy Jacka – również z perspektywy wspomnienia – który, jak to dzieciak, wykazywał się olbrzymią ciekawością. To ona sprawiła, że pewnego letniego dnia podążył dopiero co odkrytą ścieżką wprost ku niewielkiemu mostowi, zamieszkiwanemu przez tytułowego trolla. Ten, jak na wygłodniałego potwora przystało, zagroził chłopcu pożarciem, młodzieniec jednak poprosił o darowaniu mu życia i przyrzekł powrót w stosownym czasie.

W tej niepozornie zapowiadającej opowieści skrywa się niebywała głębia traktująca nie tylko o dziecięcej ciekawości i chęci ratowania własnej skóry, ale przede wszystkim o zwykłym, pospolitym egoizmie i tchórzostwie. Czytelnicy śledzą perypetie głównego bohatera od momentu jego niefortunnej wycieczki zakończonej wizytą w legowisku trolla, przez okres dorastania i ponowną, przypadkową wizytę pod tytułowym mostem, aż do chwili, gdy ów zakłada – a potem na własne życzenie traci – rodzinę. Jednak Gaiman wyszedł poza ramy kolejnej opowieści, wieńcząc ją morałem jak z najlepszej bajki. Karma wraca, zaś chłopak przyjmuje karę za swoje zachowanie.

Świetna historia uzupełniona została równie bajeczną oprawę graficzną autorstwa Colleena Dorana. Czytelna i przejrzysta kreska na swój sposób sprawia wrażenie sennej mary, którą odwiedzają czytelnicy. Ten styl fantastycznie pasuje do narracji, będącej przecież wspomnieniem czynów niby popełnionych wieki temu, jednakże bardzo żywych w pamięci głównego bohatera.

Jak rozmawiać z dziewczynami na prywatkach jest tekstem dalece różnym w formie i koncepcji. Tym razem dwóch kumpli planuje wkręcić się na imprezę, nie będąc nimi tak do końca zaproszonymi. Po prawdzie to jeden z nich ma plany bliższego poznania nowych "lasek", podczas gdy Enn… Enn po prostu chciałby przełamać nieśmiałość względem płci przeciwnej. Jednak prywatka, na którą się wpraszają, okazuje się niezwykłym doznaniem, zaś piękne dziewoje… Nie, nie są wampirzycami, lecz…

I to niedomówienie jest bodajże najbardziej rozpoznawalnym trikiem brytyjskiego autora. Dwójka przyjaciół nawiązuje kontakt z dziewczętami o niespotykanej urodzie oraz zaskakującym pochodzeniu. W tym opowiadaniu czytelnik znajdzie sporo gagów sytuacyjnych, kiedy to Enn za wszelką cenę próbuję pokonać swoje braki w "small talkach" w zamian zaś otrzymując przedziwne historyjki. Żeby jednak nie było zbyt nudno, finał jest widowiskowy oraz szalenie tajemniczy. Gaiman nie sili się na dziwaczne, prawdopodobnie groteskowe wyjaśnienia, w zamian pozwalając, by przemawiała wyobraźnia.

Po raz drugi – i nie ostatni – warto podkreśli współgranie oprawy graficznej z opowieścią. Na pierwszy rzut oka ilustracje Fabio Moona oraz Gabriela Ba są pospolite, wręcz dziecięce; dominują pastelowe barwy, zaś kreska przywodzi na myśl lekkie, humorystyczne komiksy. Jednak już po chwili ich odbiór ulega zdecydowanej poprawie: świetnie oddają bowiem swoistą desperację Enna, pewność siebie jego towarzysza, czy nietypowy wygląd oraz zachowanie dziewcząt.

Ostatni tekst, tytułowy Szkło, śnieg i jabłka to prawdziwy crème de la crème, niezależnie od tego czy ktoś jest miłośnikiem konkretnie Gaimana, czy po prostu lubi dobre opowieści. Brytyjczyk zaprezentował tutaj pełną maestrię: wziął na warsztat klasyczną bajkę o królewnie Śnieżce, zamienił miejscami charaktery macochy i pasierbicy, dodatkowo czyniąc tę drugą zimnym i pozbawionym uczuć wampirem.

Efektem jest niezwykle klimatyczna, a zarazem bardzo smutna opowieść, w trakcie której czytelnicy śledzą zmagania pomiędzy królową i jej demoniczną konkurentką, zaś przyjemność płynąca z lektury wzmocniona została przez rozliczne smaczki bezpośrednio nawiązujące do klasycznej bajki. Także finał dalece wychodzi poza ramy, które można by nazwać "sztampą", ale tego akurat zdradzić nie wolno.

W mistrzowską narrację idealnie wkomponowała się warstwa graficzna Coleen Doran, przenosząca czytelnika w świat bajki uchwyconej… we śnie, a może na witrażach w dawno zapomnianej świątyni. Ciemne tony fantastycznie współgrają z bladością skóry, złoceniami ozdób oraz obowiązkowym szkarłatem. Z kart komiksu bije bizantyjski przepych, a jednocześnie nic nie traci na swojej wymowie, nawet jeśli rysowniczce zdarzają się nieco słabsze kadry.

Wieńcząc recenzję, warto napisać wprost: to jest Neil Gaiman, którego twórczość pokochali czytelnicy: bawiący się, wydawałoby się, oklepanymi historiami, przełamujący schematy, z perfekcyjnie poprowadzoną narracją. Każda z trzech opowieści pobudza wyobraźnię, jednocześnie pozostawiając czytelnikowi pole do swobodnej interpretacji wydarzeń oraz zachowań wyraziście zarysowanych bohaterów. Nie zabrakło również miejsca na subtelnie zaserwowane moralizatorstwo, zaś całość przyobleczona została w udaną szatę graficzną. Zatem nie pozostaje nic innego, jak sięgnąć po Szkło, śnieg i jabłka oraz inne historie.

Otwierające album opowiadanie Trollowy most jest najlepszym przykładem talentu brytyjskiego autora. Opowieść zaczyna się od błahego wspomnienia, jak to dawno temu przez Anglię regularnie przejeżdżały pociągi, po których to zostały jedynie torowiska. W tych to czasach, gdy kolej odeszła do lamusa poznajemy Jacka – również z perspektywy wspomnienia – który, jak to dzieciak,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Koszmary gwarantują dwa kwadranse lektury podszytej grozą. I jeśli miałbym wskazać jakiś słaby punkt programu, to będzie potężny niedosyt wynikający z długości tych czterech utworów. Jednak, mimo że treść zdecydowanie nie należy do najbardziej rozbudowanych, kapitalna atmosfera tajemniczości i pietyzm wykonania z nawiązką wynagradzają ten brak. Finalnie komiks można polecić nie tylko miłośnikom Cthulhu, ale również kolekcjonerom zbierającym komiksy ze względu na warstwę wizualną oraz fanom wszelkiej maści historii z pogranicza horroru.

Koszmary gwarantują dwa kwadranse lektury podszytej grozą. I jeśli miałbym wskazać jakiś słaby punkt programu, to będzie potężny niedosyt wynikający z długości tych czterech utworów. Jednak, mimo że treść zdecydowanie nie należy do najbardziej rozbudowanych, kapitalna atmosfera tajemniczości i pietyzm wykonania z nawiązką wynagradzają ten brak. Finalnie komiks można polecić...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika balint

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
112
książek
Średnio w roku
przeczytane
4
książki
Opinie były
pomocne
205
razy
W sumie
wystawione
106
ocen ze średnią 7,2

Spędzone
na czytaniu
488
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
3
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]