-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać423
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać5
Biblioteczka
2019-05-13
2017-10-22
Książka bez wątpienia niosąca ze sobą bardzo cenne spostrzeżenia dotyczące współczesnych miast i problemu rozproszenia przestrzennego, ale... No właśnie, jak dla mnie jest ona nazbyt przegadana i nazbyt amerykańska. Czytając recenzję Springera, miałem nadzieję sięgnąć po kompendium wiedzy o planowaniu przestrzennym, tymczasem mam wrażenie, że główne tezy "Miasta Szczęśliwego" można by zmieścić w dłuższym artykule gazetowym. Męczyły mnie podkoloryzowane opowiadania autora, w które próbował wpleść wątpliwej jakości elementy literackie, a które w swojej wymowie były tak banalne i mentalnie amerykańskie, że w praktyce okazywały się zbędne. Tak więc, z jednej strony lektura dała mi do myślenia i m.in ukazała, że w skali makro modernistyczna wizja miasta okazałą się kompletną porażka (a jestem fanem modernistycznej architektury), ale z drugiej strony, z czasem coraz bardziej czekałem na ostatnią stronę książki, gdyż zaczynałem odnosić wrażenie, że to co czytam jest wtórne, a autor ponownie wraca do tych samych tez, które przedstawił wcześniej.
Książka bez wątpienia niosąca ze sobą bardzo cenne spostrzeżenia dotyczące współczesnych miast i problemu rozproszenia przestrzennego, ale... No właśnie, jak dla mnie jest ona nazbyt przegadana i nazbyt amerykańska. Czytając recenzję Springera, miałem nadzieję sięgnąć po kompendium wiedzy o planowaniu przestrzennym, tymczasem mam wrażenie, że główne tezy "Miasta...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Chyba nigdy w historii naszego narodu problem obiektywizmu w debacie historycznej nie miał większej doniosłości. Kiedy jedna z partii politycznych, wspierana przez skrajnie prawicowe ugrupowania, uparcie dąży do wybielenia historii naszego kraju, przesuwając granicę dumy narodowej w stronę śmieszności, na rynku ukazuje się książka, która, będąc relacją historyczną, stoi w sprzeczności do wizji kreowanej przez wspominane grupy. A co gorsza, jej autorem jest ten, któremu po dziś dzień nie szczędzimy inwektyw. Może bardziej ze zwykłej głupoty niż z antysemityzmu. W podróż po zgładzonych żydowskich miastach zabiera nas osoba, który ma do tego największe prawo - Żyd.
I tutaj jeszcze raz wrócę do obiektywizmu historycznego. Czytając książkę Canina cały czas starałem się zachować trzeźwość umysłu i świadomość, że autor miał wszelkie powody do tego, aby pewne opisy wyolbrzymiać, zwłaszcza, że doświadczenie wojny i tej potwornej zagłady, jaka spotkała jego naród, były świeże w jego pamięci. Jego tendencje do nadmiernego uogólniania i szufladkowania ludzi były wręcz irytujące. Podawane przez niego informacje i statystyki nierzadko rozmijały się z prawdą (co akurat można wybaczyć, mając na uwadze kontekst czasów, w jakich relacja powstała). Do myślenia daje też przywołany w przypisach konflikt autora z CKŻP. Kiedy jednak treść książki przepuścimy przez filtr wyolbrzymienia, skonfrontujemy ze zdobytą wcześniej w temacie wiedzą, podejdziemy do lektury z otwartym umysłem, "Przez Ruiny i Zgliszcza" okaże się cennym źródłem informacji o tej czarnej godzinie w historii ludzkości, kiedy człowiek był człowiekowi wilkiem. Czarnej godziny, której powinien wstydzić się nie tylko Niemiec, ale i Polak, Ukrainiec, Litwin, a także i niejeden Żyd.
A podróż z Caninem była trudna i zatrważająca. Chociaż momentami męczył mnie schemat, jakim autor posługiwał się opisując poszczególne miasta, pewne powracające frazesy, chyba moje wewnętrzne poczucie empatii i wstydu za mój naród oraz ludzkość ogółem nakazywały mi dalej przyglądać się utraconej żydowskiej Polsce wraz z nim. Bo choć autor opisuje sprawy grobowo poważne, robi to z dużą dozą humoru, nie szczędzi anegdoty. Bo jak innego opisać tak straszne doświadczenia? Oczywiście, Canin jest emocjonalny. Nie patrzy na pewne sprawy analitycznie, nieco niesprawiedliwie odbiera innym narodom prawo do cierpienia, nie próbuje wniknąć w psychologię Polaków, którzy po zakończeniu wojny musieli rozpocząć życie od nowa. Tych rodaków podejmuje się bronić. Pozostałych mogę tylko i wyłącznie potępić.
Swoją krótką recenzję zakończę tak: żydzie, tęsknie za Tobą. Tak w nawiązaniu do napisów, które jakiś czas temu pojawiły się na murach w Warszawie. Doprawdy żałuję tej utraconej części Polski. Chociaż, czy można żałować czegoś, czego się nigdy nie miało? Nie, ja jestem po prostu jej ciekawy. Ona na zawsze pozostanie historią. Historią subiektywną. Bo tej obiektywnej nie ma. Możemy tylko do niej dążyć, sięgając po kolejne subiektywne relacje.
Chyba nigdy w historii naszego narodu problem obiektywizmu w debacie historycznej nie miał większej doniosłości. Kiedy jedna z partii politycznych, wspierana przez skrajnie prawicowe ugrupowania, uparcie dąży do wybielenia historii naszego kraju, przesuwając granicę dumy narodowej w stronę śmieszności, na rynku ukazuje się książka, która, będąc relacją historyczną, stoi w...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to