rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ta książka jest alarmem, bardzo potrzebnym, ale niestety niedostrzegalnym przez wielu. Szkoda, bo jutro będzie już za późno. Autor porusza naprawdę ogromny problem, który niestety zdominował naszą rzeczywistość. Faktycznie mamy wokół siebie aż tak wiele drzew, że możemy wycinać wszystko, co popadnie? Aż tak dużo zbiorników i rezerwuarów wody, z którymi te rośliny są tak bardzo powiązane? Czy naprawdę chcemy kolejnego betonowego rynku? Czy faktycznie osoby, które działają na rzecz obrony drzew w miastach powinny być poddawane tak wielkiemu społecznemu ostracyzmowi? Na wszystkie powyższe pytania odpowiadam: zdecydowanie nie. Powinna to być lektura obowiązkowa dla wszystkich samorządowców, którzy każdorazowo sygnują swoimi nazwiskami zgody na wycinkę kolejnych drzew i ogołacanie następnych rynków.

Ta książka jest alarmem, bardzo potrzebnym, ale niestety niedostrzegalnym przez wielu. Szkoda, bo jutro będzie już za późno. Autor porusza naprawdę ogromny problem, który niestety zdominował naszą rzeczywistość. Faktycznie mamy wokół siebie aż tak wiele drzew, że możemy wycinać wszystko, co popadnie? Aż tak dużo zbiorników i rezerwuarów wody, z którymi te rośliny są tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ciekawa i z przesłaniem, jednak w mojej ocenie troszkę przydługawa. Z jednej strony Grzesiuk bardzo dobrze zrelacjonował życie w obozach, jest to niewątpliwy walor historyczny. Wydaje mi się, że zabrakło trochę rozbudowanej akcji, takiego "szumu", jakiego znamy choćby z "Boso, ale w ostrogach". Oczywiście, opisał on czasy swojej niewoli i z pewnością jego mobilność była wtedy bardzo ograniczona. Jak dla mnie było odrobinę za dużo opisów bójek, postrzeleń czy wykonywanych prac. Z drugiej strony były też fragmenty, w których treści zawarte nie tak łatwo znaleźć na kartach historii, a jedynie w skarbnicy ludzkiej pamięci. Mimo to wspomnienia Grzesiuka są bogate i bardzo wartościowe. Dzięki nim my, współcześni ludzie, możemy zrozumieć przeszłość i motywacje, którymi kierowali się nasi dziadkowie czy pradziadkowie.

Książka ciekawa i z przesłaniem, jednak w mojej ocenie troszkę przydługawa. Z jednej strony Grzesiuk bardzo dobrze zrelacjonował życie w obozach, jest to niewątpliwy walor historyczny. Wydaje mi się, że zabrakło trochę rozbudowanej akcji, takiego "szumu", jakiego znamy choćby z "Boso, ale w ostrogach". Oczywiście, opisał on czasy swojej niewoli i z pewnością jego mobilność...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka jest o mieście, a nawet bardziej o świecie, których już nie ma. Moje odczucia przy jej czytaniu? Miałem wrażenie przebywania w Warszawie i niemal fizycznej interakcji z postaciami. Retrospekcje Grzesiuka pozwoliły mi się wczuć w klimat panujący w Stolicy w przededniu wojny. Aż trudno uwierzyć, jak w mieście mogą kształtować się relacje społeczne i kultura. Barwne i żyjące własnym małomiejskim życiem dzielnice, a w opozycji wielkomiejska Warszawa. Prawdę mówiąc, to czytając o choćby Czerniakowie, miałem wrażenie, jakbym czytał o zwyczajnej wsi, z jej wszystkimi tradycjami, przymiotami i społecznymi układami. Grzesiuk, który był wewnątrz tego wszystkiego, opisał to w swoich wspomnieniach w niezwykle przystępny sposób. I dobrze. To książka nie tylko dla zainteresowanych, ale sądzę, że i dla historyków, i kulturoznawców.

Ta książka jest o mieście, a nawet bardziej o świecie, których już nie ma. Moje odczucia przy jej czytaniu? Miałem wrażenie przebywania w Warszawie i niemal fizycznej interakcji z postaciami. Retrospekcje Grzesiuka pozwoliły mi się wczuć w klimat panujący w Stolicy w przededniu wojny. Aż trudno uwierzyć, jak w mieście mogą kształtować się relacje społeczne i kultura. Barwne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autor reportażu pochyla się nad ciekawym, ale chyba mało znanym zagadnieniem przebiegu granic II Rzeczpospolitej. Zaczynając od plaży w Dębkach, prowadzi nas wzdłuż linii, która przez około dwadzieścia lat oddzielała ziemie polskie od świata zewnętrznego. Co najistotniejsze, Grzywaczewski pochyla się nad historiami ludzi, ostatnich żyjących świadków okresu międzywojnia i pamiętających bardzo dokładnie wydarzenia sprzed i z 1 września 1939 r. Niezwykle barwne opisy wspomnień najstarszych mieszkańców wybranych przygranicznych miejscowości, pozwalają nam niemal na fizyczne dotknięcie tamtych czasów. Uświadamiamy sobie, w jaki sposób żyło się właściwie tuż obok granicy, jak strach i lęk mieszał się z ciekawością. Daje się odczuć, że granica, będąca tak naprawdę niewidzialną linią, stanowi sumę punktów, po której obu stronach toczyło się normalne życie. W mojej ocenie książka jest nasycona emocjami, historiami, często smutnymi, ludzi, których życie zmieniło się w wyniku wybuchu wojny. Uderzyła mnie wyrazistość wspomnień przesiedleńców z Kresów, Łemków czy Ukraińców. Książka stanowi pole do głębokiego wyrażenia uczuć ostatnich żyjących świadków tamtych lat. Kolejne strony pozwalały mi przenieść się znad morskiego brzegu, poprzez pola Wielkopolski, szczyty Karpat, głębokie wąwozy Wołynia i bagna nad Prypecią, aż nad Dźwinę i okolice Wilna. To opowieść o tym, czego już nie ma, opowieść o planach, marzeniach i nadziejach ostatnich świadków historii. Pozycję tę poleciłbym każdemu, któremu nieobca jest tematyka społeczna okresu istnienia II Rzeczypospolitej, historia kształtowania się jej granic, a potem makabrycznego września. Reportaż ten zachęca i wciąga, a każda kolejna strona tylko zwiększała moją ciekawość.

Autor reportażu pochyla się nad ciekawym, ale chyba mało znanym zagadnieniem przebiegu granic II Rzeczpospolitej. Zaczynając od plaży w Dębkach, prowadzi nas wzdłuż linii, która przez około dwadzieścia lat oddzielała ziemie polskie od świata zewnętrznego. Co najistotniejsze, Grzywaczewski pochyla się nad historiami ludzi, ostatnich żyjących świadków okresu międzywojnia i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślałem,że już nigdy nie skończę tego czytać :P

Myślałem,że już nigdy nie skończę tego czytać :P

Pokaż mimo to