rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Moja opinia napisana dla portalu literatura.juventum.pl:

http://literatura.juventum.pl/recenzje-ksiazek/klamstwa-wszedzie-klamstwa/

Opisuję wszystkie wątki książki, które są moim zdaniem bezsensowne. Jeżeli zastanawiacie się nad kupnem bądź przeczytaniem "Niewygodnej prawdy" - nie polecam. Dlaczego? Odpowiedź w recenzji ;)

Moja opinia napisana dla portalu literatura.juventum.pl:

http://literatura.juventum.pl/recenzje-ksiazek/klamstwa-wszedzie-klamstwa/

Opisuję wszystkie wątki książki, które są moim zdaniem bezsensowne. Jeżeli zastanawiacie się nad kupnem bądź przeczytaniem "Niewygodnej prawdy" - nie polecam. Dlaczego? Odpowiedź w recenzji ;)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zapraszam Was na portal literacki dla młodzieży i nie tylko - literatura.juventum.pl

Tutaj link do mojej recenzji tej książki: http://literatura.juventum.pl/co-nowego/sprzedawac-mozna-posciel-albo-garnki-ale-literature/

:)

Zapraszam Was na portal literacki dla młodzieży i nie tylko - literatura.juventum.pl

Tutaj link do mojej recenzji tej książki: http://literatura.juventum.pl/co-nowego/sprzedawac-mozna-posciel-albo-garnki-ale-literature/

:)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moje pierwsze spotkanie z Akuninem wzięło się z rozmowy z pewną nauczycielką angielskiego. Czego to ja się o tej książce nie nasłyszałam! Może dlatego miałam wygórowane oczekiwania i może właśnie dlatego lektura przebiegła... bez rewelacji.

Fabuła dosyć ciekawa, ale w pewnym momencie już zbyt złożona na mój już wakacyjnie nastawiony umysł. Z drugiej strony siedzący na karku termin oddawania książek do biblioteki bez (kolejnej...) możliwości przedłużenia sprawił, że czytałam raczej pobieżnie, bez zagłębiania się w język i wszystkie intrygi. Mylił mi się wymieniane na przemian dwa nazwiska każdego bohatera, myliły mi się jego stanowiska i miejsca pobytu. Chyba że o to chodziło?

Ogólnie książkę polecam, jednak raczej nie jako lekką lekturkę na plażę. Jednak na jesień z kocykiem i kubkiem herbaty - zapewne idealna!

Moje pierwsze spotkanie z Akuninem wzięło się z rozmowy z pewną nauczycielką angielskiego. Czego to ja się o tej książce nie nasłyszałam! Może dlatego miałam wygórowane oczekiwania i może właśnie dlatego lektura przebiegła... bez rewelacji.

Fabuła dosyć ciekawa, ale w pewnym momencie już zbyt złożona na mój już wakacyjnie nastawiony umysł. Z drugiej strony siedzący na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niepokojąca wizja przyszłości, wciąż aktualna, pomimo faktu, że od wydania mija w tym roku 60 lat... Otwiera oczy na wpływ telewizji na nasze życie i pokazuje najgorsze oblicze syntury.
Świetna, a zarazem przerażająca - zdecydowanie warta polecenia!

Niepokojąca wizja przyszłości, wciąż aktualna, pomimo faktu, że od wydania mija w tym roku 60 lat... Otwiera oczy na wpływ telewizji na nasze życie i pokazuje najgorsze oblicze syntury.
Świetna, a zarazem przerażająca - zdecydowanie warta polecenia!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam wrażenie, że w mojej książce brakuje kilku ostatnich stron... Chcę wiedzieć wszystko, a jednocześnie podoba mi się pomysł Lauren Oliver.
Mimo że zdecydowanie najlepszą dla mnie częścią jest "Delirium", to ta również skradła moje serce. Zmiana punktów widzenia oraz przemycone maksymy są zachwycające i stanowią duże plusy dla tej książki.
"[requiem]" zabrałam ze sobą na wycieczkę i muszę przyznać, że momentami wciągnęła mnie bardziej niż atrakcje :))

Mam wrażenie, że w mojej książce brakuje kilku ostatnich stron... Chcę wiedzieć wszystko, a jednocześnie podoba mi się pomysł Lauren Oliver.
Mimo że zdecydowanie najlepszą dla mnie częścią jest "Delirium", to ta również skradła moje serce. Zmiana punktów widzenia oraz przemycone maksymy są zachwycające i stanowią duże plusy dla tej książki.
"[requiem]" zabrałam ze sobą na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na "Złodziejkę książek" polowałam od dawna. Kiedyś usłyszałam tytuł i pochlebną opinię, ale w publicznej bibliotece jej nie było. Minęły lata, a ja zapomniałam nieco o "Złodziejce...". W tym czasie przeczytałam wiele słów, wiele książek polubiłam. Aż niedawno w bibliotece, tym razem szkolnej, na przerwie i trochę przysypiając - zauważyłam ją w dziale z nowościami. Wzięłam ze sobą do domu i... zakochałam się :)


Na wstępie przywołam może cytat już z pierwszych stron "Złodziejki":

To nie jest skomplikowana historia. Składa się z:
– dziewczynki
– pewnej liczby słów
– akordeonisty
– niemieckich fanatyków
– żydowskiego boksera
– licznych kradzieży

Każdy z tych "składników" jest idealnie na swoim miejscu i bez niego historia nie byłaby taka, jaka jest. A jest cudowna. Tajemnicza. Nastrojowa. Pisana z miłością. O miłości. Wieloznaczna. Wciągająca. Wzruszająca. Rozbawiająca. Inteligentna. Po prostu piękna.


Historia Liesel otworzyła mi oczy na to, co naprawdę w życiu ważne. Razem z nią płakałam, śmiałam się i przeżywałam z zapartym tchem wszystkie wzloty i upadki. Kradłam każdą książkę. Podziwiałam papę i Rudy'ego. Rzeczywiście czułam się jak w hitlerowskich Niemczech - i nie wiem, czy to dobrze czy źle...


Czasami trafiamy na książkę, która teoretycznie adresowana jest do dzieci, o dzieciach opowiada, lecz jest tak niezwykła, ze poruszy nawet osobę o sercu ze stali. "Złodziejka książek" zawiera w sobie tyle uniwersalnych prawd, tyle ponurej rzeczywistości i tyle inteligentnego humoru, że w przyszłości stanie się klasyką (bo innego wyjścia nie ma!). I to nie tą z definicji Marka Twaina, lecz taką, która zachwyca miliony.


Na uwagę zasługuje też forma książki - narratorem jest Śmierć (!), tekst przeplatany jest czymś w rodzaju "dymków", które doskonale urozmaicają czytanie i wreszcie z zawartymi historiami z pięknymi ilustracjami i szokującym przesłaniem.


Boli mnie, że tak mało osób zna tę książkę. Czego jest to wina - nie wiem. Będę natomiast na każdym kroku polecać ludziom historię złodziejki książek.


Po przeczytaniu tej książki siedziałam bez ruchu jeszcze przez dobrych kilka minut. W głowie kołatały mi się tysiące myśli, a wśród nich jedna najważniejsza:

- Właśnie przeczytałam arcydzieło.

Na "Złodziejkę książek" polowałam od dawna. Kiedyś usłyszałam tytuł i pochlebną opinię, ale w publicznej bibliotece jej nie było. Minęły lata, a ja zapomniałam nieco o "Złodziejce...". W tym czasie przeczytałam wiele słów, wiele książek polubiłam. Aż niedawno w bibliotece, tym razem szkolnej, na przerwie i trochę przysypiając - zauważyłam ją w dziale z nowościami. Wzięłam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świat przedstawiony w tej książce coś mi przypominał.
Otóż w historii Fillory mamy rodzeństwo, które podczas wojny zostaje wysłane na wieś. Jeden z chłopców wchodzi do starego... zegara i przenosi się do tajemniczej krainy. Tutaj największą zmorą jest czarownica ("Nadzorczyni Czasu"), natomiast bogami-opiekunami - barany. Po krainie chodzą fauny, centaury, drzewa, a rodzeństwo po kolei, w każdym tomie, ratuje świat. Och, a tak z innej beczki to dochodzi jeszcze szkoła magii dla nastolatków. Brzmi znajomo? Odrobinkę...
Okładka - której akurat piękna odmówić nie można, w przeciwieństwie do fabuły - obiecuje nam, że Grossman stworzył oryginalny świat i oddaje hołd znanym twórcom fantastyki. Jak dla mnie, zżynanie treści innych książek, pomieszanie z poplątaniem i zamiana imion znacznie różni się od oddawania hołdu, ale co ja tam wiem?
Bohaterowie są nijacy, żaden z nich nie budzi sympatii, miłości, współczucia czy choćby nienawiści. Po prostu są i piją. Bo alkoholu w "Czarodziejach" jest więcej niż niejeden członek AA kiedykolwiek widział. Przypomnijmy jednak, że wiek głównych postaci kończy się na -naście.
Poza trunkami powieść ("powieść") ocieka seksem i wulgarnością. Jest to co najmniej obrzydliwe, szczególnie, że w wielu przypadkach sytuacja kompletnie nie wymaga zastosowania takich zabiegów stylistycznych. Szczególnie, gdy mamy do czynienia z jakąś, nazwijmy to tak, formą baśni. Tu cytat:
- Ty? Jesteś pierdolonym gadającym niedźwiedziem? Nie? To się, kurwa, zamknij.
Koniec cytatu. Fragmenty takie jak ten budzą strach, śmiech i politowanie jednocześnie. Politowanie nad kondycją współczesnej literatury młodzieżowej. I nie mówi tego starsza osoba, a nastolatka, do której pewnie - z założenia - takie książki są adresowane.
Do tego całego ogromu wad muszę, po prostu muszę dołożyć jeszcze jedną. Mianowicie forma polskiego wydania. Nie wiem, czy to wina tłumacza czy strony redakcyjno-technicznej, która, o zgrozo, liczyła aż trzy osoby, a książka wciąż wygląda, jak wygląda. Potworne i rażące konstrukcje typu "x i y, i z" to tylko wierzchołek góry lodowej.
Słowem: nie polecam. Stanowczo, zdecydowanie, błagając na kolanach mówię, żebyście nie kupowali tej książki. Mnie niestety skusiła piękna okładka, lecz teraz stoję przed poważnym dylematem. Nie mam zielonego pojęcia, co mam z "Czarodziejami" zrobić. Postawić w biblioteczce, wśród książek, które zasługują na swoje miano? Nie zrobię im tego. Zapewne historia Grossmana wyląduje gdzieś w kącie, zakurzona i nigdy więcej nie otwarta. Bo tak jej się należy.
Więc dlaczego dwie gwiazdki? Ano dlatego, że Lev Grossman pomógł mi przypomnieć sobie najpiękniejsze książki mojego dzieciństwa: "Opowieści z Narnii" i "Harry'ego Pottera". Ze zmienionymi imionami i znacznie zubożałą akcją - ale zawsze.

Świat przedstawiony w tej książce coś mi przypominał.
Otóż w historii Fillory mamy rodzeństwo, które podczas wojny zostaje wysłane na wieś. Jeden z chłopców wchodzi do starego... zegara i przenosi się do tajemniczej krainy. Tutaj największą zmorą jest czarownica ("Nadzorczyni Czasu"), natomiast bogami-opiekunami - barany. Po krainie chodzą fauny, centaury, drzewa, a...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to