rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Prawdopodobnie najlepsza warsztatowo część trylogii, choć jak to u Szackiego - zakończenie takie, że zęby bolą.
Polski odpowiednik popularnego skandynawskiego kryminału, w którym zamiast mżawki z nieba leci "jakiś warmiński szajs" zdaje egzamin spójnie trzymając tempo, sprawnie slatając wątki i przede wszystkim skutecznie grając klimatem. Przerażająca zbrodnia, jak każda jedna scena ma tu raczej czarno-szare barwy, a poważny temat, który autor celnie porusza pod płaczykiem czytadła jeszcze bardziej przytłacza, skłaniając do ponurych refleksji. Wątek paragrafu 207 kk jest walorem tej książki i życzyłbym sobie, by plażowa lektura zostawiła niejednego i niejedną z mocniej otwartymi oczami na świat i otoczenie, w którym żyjemy.
Zasiadając do czytania po prostu trzeba wziąć na klatę fakt, że Miłoszewski świetnie pisze nawet pod publikę, ale zakończeń do książek o Szackim mu się wymyślać już chyba nie chce. Trochę szkoda, mimo wszystko to i tak wciąż mocna pozycja.

Prawdopodobnie najlepsza warsztatowo część trylogii, choć jak to u Szackiego - zakończenie takie, że zęby bolą.
Polski odpowiednik popularnego skandynawskiego kryminału, w którym zamiast mżawki z nieba leci "jakiś warmiński szajs" zdaje egzamin spójnie trzymając tempo, sprawnie slatając wątki i przede wszystkim skutecznie grając klimatem. Przerażająca zbrodnia, jak każda...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oto, jak powinno się pisać o historii - błyskotliwie, barwnie i w punkt. Zaaranżować egzotyczne, przewijające się jak w kalejdoskopie i pachnące przyprawami kadry, pędzącą cwałem opowieść i nagłe zwroty akcji. Soczystym stylem wplesć do tego celne pointy i smaczki, które aż prosić się będą o cytowanie. Nie przesadzać z treścią, skupiając się na konkretnych przełomowych zdarzeniach, ktore na zawsze zmieniły świat. Przepis gotowy.

Ludzie odbijają się od książek historycznych, bo w większości nie chcą czytać o datach, statutach i herbach. Dużo lepiej opowiedzieć im jakimi fortelami Albuquerque robił w konia szejków tak, by ci sądzili że ma kilkukrotnie więcej ludzi, a każdego z nich na dodatek paradującego w kuloodpornej zbroi. Jak zaczaił się armadą na jakieś wysepce z zamiarem zasadzki.. co z tego wyszło i co w odpowiedzi na jego zuchwałość postanowił w Kairze wściekły sułtan.
Takie historie czyta się z wypiekami na twarzy i dlatego "Zdobywców" polecam nawet (czy może przede wszystkim) laikom.

Oto, jak powinno się pisać o historii - błyskotliwie, barwnie i w punkt. Zaaranżować egzotyczne, przewijające się jak w kalejdoskopie i pachnące przyprawami kadry, pędzącą cwałem opowieść i nagłe zwroty akcji. Soczystym stylem wplesć do tego celne pointy i smaczki, które aż prosić się będą o cytowanie. Nie przesadzać z treścią, skupiając się na konkretnych przełomowych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo nieoczywista lektura. Zaznaczam, że mogę być nieobiektywny, bo temat wspinaczki górskiej mógłbym jeść łyżkami. Tym nie mniej... połowę pierwszego aktu wysłałbym do niszczarki nawet gdybym to ja je spłodził - jest nudno, grafomańsko i ciągnie Orzeszkową. Na szczęście potem autor wpada w bez porównania lepszy rytm, aczkowiek podczas obiektywnie ciekawej lektury co jakiś czas zdarzać się będą tanie patenty, przez które ma się ochotę cisnąć tą cegłą przez pół pokoju i do niej nie wracać. Dlatego, pomimo niezłego zakończenia, ocena taka a nie inna. Myślę, że i to rwane tempo pokazać miało charakter wspinaczki, czemu jednak dowodzić go kosztem czytelników? W gruncie rzeczy Abominacja to jednak istotna lektura. Zostawia czytelnika z własnymi przemyśleniami i choćby dlatego warto ją przeczytać, warto ją przeżyć.

Bardzo nieoczywista lektura. Zaznaczam, że mogę być nieobiektywny, bo temat wspinaczki górskiej mógłbym jeść łyżkami. Tym nie mniej... połowę pierwszego aktu wysłałbym do niszczarki nawet gdybym to ja je spłodził - jest nudno, grafomańsko i ciągnie Orzeszkową. Na szczęście potem autor wpada w bez porównania lepszy rytm, aczkowiek podczas obiektywnie ciekawej lektury co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Połączenie kryminału i szackiej obyczajówki z silnym osadzeniem historii w murach Sandomierza i licznymi przemyśleniami autora na temat rzeczywistości roku 2009, dzięki czemu tytuł uniknął bezbarwności na tle mocno przeoranego gatunku. Zakończenie dość mocno z kapelusza, ale po drugim tomie dochodzę do wniosku, że to chyba tylko kolejny znak rozpoznawczy książek o Szackim. Wiele postaci tła mocno stereotypowych, płaskich jak naleśnik, ale to znów urok formatu czytadlanego, w który Ziarno Prawdy mocno się wpisuje. Polecam wydania kieszonkowe, książka mimo ponurego klimatu na hamak czy do parku nada się idealnie.

Połączenie kryminału i szackiej obyczajówki z silnym osadzeniem historii w murach Sandomierza i licznymi przemyśleniami autora na temat rzeczywistości roku 2009, dzięki czemu tytuł uniknął bezbarwności na tle mocno przeoranego gatunku. Zakończenie dość mocno z kapelusza, ale po drugim tomie dochodzę do wniosku, że to chyba tylko kolejny znak rozpoznawczy książek o Szackim....

więcej Pokaż mimo to