Magda

Profil użytkownika: Magda

Kraków Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 7 lata temu
30
Przeczytanych
książek
30
Książek
w biblioteczce
30
Opinii
101
Polubień
opinii
Kraków Kobieta
Dodane| Nie dodano
Zapracowana mama, która wreszcie ma czas na czytanie książek i chce się dzielić własnymi odczuciami. Nie jestem osobą oczytaną w bardziej i mniej popularnych tytułach i teraz muszę nieco ponadrabiać, a czytam to, co moim subiektywnym zdaniem jest warte uwagi. A inspiracją do przeczytania książki często bywa dla mnie film bądź serial, bo wiem po co sięgam, choć jak się już raz okazało – nie zawsze.

Opinie


Na półkach: , ,

"Badacz potworów" to początek cyklu "Monstrumolog", który zainteresował mnie nie tylko ze względu na Ricka Yanceya, ale także przede wszystkim zafascynowała mnie tematyka powieści. Znowu powieść dla młodzieży? Tak, ale znowu nie tylko, bo prawdziwość książki powoduje, że momentami i dorosły żołądek woła o pomstę do nieba!

W domu opieki umiera pensjonariusz, o którym wiadomo tylko tyle, że nazywał się William James Henry i uparcie twierdził, że urodził się w XIX wieku. Pozostawił po sobie pamiętnik - zapiski z jego młodości, gdy po tragicznej śmierci rodziców trafił pod opiekę badacza potworów.

Pewnego dnia do domu doktora Pellinore'a Warthropa puka cmentarny złodziej, który dokonał makabrycznego odkrycia w jednym z grobów. Chodzi o nieludzką bestię, która przylgnęła do ciała młodej, zmarłej dziewczyny. Okazuje się, że to antropofag, który w jej ciele złożył swoje potomstwo. To świadczy o tym, że w okolicy potworów jest więcej i okolicznym mieszkańcom grozi śmierć. Rozpoczyna się długa droga do pokonania zagrożenia, ale także i dojścia do prawdy o życiu doktora i jego ojca, po którym odziedziczył fach. W tym wszystkim będzie się musiał odnaleźć 12-letni William James Henry.

Rick Yancey wprowadza nas w historię z perspektywy narratora - badacza zapisków po pensjonariuszu. Tym samym już na początku tworzy tajemniczy klimat, po którym następuje mroczna historia w jeszcze mroczniejszej scenerii. Przeszłość samego monstrumologa owiana jest tajemnicą. Również nie od razu dowiadujemy się, co tak naprawdę spotkało młodego Williama Henry'ego.

Rick Yancey przeciąga nas przez cmentarz, dom dla umysłowo chorych, miejsce makabrycznej zbrodni oraz cmentarne podziemie, tworząc aurę dobrego dreszczowca i makabrycznego horroru w jednym, okraszając wszystko nutką czarnego humoru. Przy tym nie oszczędza czytelnikowi szczegółów anatomicznych i fizjologicznych - zarówno ludzkich jak i tych dotyczących wyglądu potwora. W kilku momentach aż zawartość wiruje w żołądku, bo autor odrobił zadanie domowe, dokładnie zapoznając się z dziedziną medycyny, jaką jest anatomia.

To jednak nie przeszkadza, bo dzięki temu mamy historię (jak prawdziwą), która przybliża czytelnikowi zawód monstrumologa, ale także i tworzy fachową konstrukcję postaci Pellinore'a Warthropa. Choć samego doktora trudno lubić za jego dziwactwa, tak Will Henry trzyma przy książce czytelnika swoją dojrzałością i ciekawymi spostrzeżeniami na temat otaczającej go rzeczywistości.

Niestety są chwile, że "Badacz potworów" zanudza czytelnika - nie na śmierć, bo klimat powieści na to nie pozwala, ale jednak są słabe momenty. Niekiedy chodzi o pierdołowatość samego doktora, innym razem o rozciąganie w nieskończoność myśli Willa Henry'ego, który ubolewa nad swoją przeszłością, a my z nudów cierpimy razem z nim. Niektóre przemyślenia są zbyt ciężko napisane nawet jak dla dorosłego, natomiast target powieści- młodzież, pewnie uciekłaby szybciej, niż jakby zobaczyła antropofaga.

"Badacz potworów" nie cacka się z czytelnikiem. Już sama okładka wskazuje na to, że nie będzie lekko, a później jest już tylko mroczniej. To powieść, która sprawia, że inaczej popatrzymy zarówno na istotę anatomii (którą niegdyś uważano dzieło szarlatanów) i antropofagii (kanibalizmu). Bo popatrzymy nie od strony teoretycznej, a bardzo praktycznej, gdzie rządzi nauka, biologia i instynkt przetrwania.

"Badacz potworów" to początek cyklu "Monstrumolog", który zainteresował mnie nie tylko ze względu na Ricka Yanceya, ale także przede wszystkim zafascynowała mnie tematyka powieści. Znowu powieść dla młodzieży? Tak, ale znowu nie tylko, bo prawdziwość książki powoduje, że momentami i dorosły żołądek woła o pomstę do nieba!

W domu opieki umiera pensjonariusz, o którym...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Siedem minut po północy Siobhan Dowd, Patrick Ness
Ocena 8,0
Siedem minut p... Siobhan Dowd, Patri...

Na półkach: , , , ,

O potworach prawdziwych i nieprawdziwych

Ta historia była dla mnie nie lada wyzwaniem. Rzadko kiedy mierzę się z książkami wywołującymi łzy i poruszającymi życiowe problemy, zwłaszcza te, które osobiście mnie dotknęły... Książka ta, mimo, że łzawa, wzbudza prawdziwe wzruszenia i daje nadzieję na uporanie się z demonami życia.

Pewnej nocy trzynastoletni Connor budzi się siedem minut po północy. Przerażony, po tym, jak wybudził się z koszmarnego snu, który regularnie miewa, odkrywa, że za oknem czai się potwór. To jednak nie potwór ze snu, a inny, bardziej prawdziwy. Potwór ten, pod postacią starego cisu, zamierza opowiedzieć Connorowi trzy historie, za co chłopak będzie musiał odwdzięczyć się czymś przerażającym - prawdą o sobie samym, której nie nigdy miał nikomu nie wyjawić.

Ciężko chora matka chłopca rozpoczęła niedawno ponownie leczenie. Mimo nadziei na wyzdrowienie mamy, świat wokół dziecka ulega pewnej zmianie. Chłopiec przechodzi pod opiekę babci, z USA przyjeżdża dawno niewidziany ojciec, a potwór - cis i potwór ze snu nie odpuszczają...

Patrick Ness podjął się nie lada zadania - napisał książkę według pomysłu Siobhan Dowd, której nie było dane jej dokończyć. Mistrzowskim piórem przelał na papier nie tylko pomysł, ale i nieocenioną wrażliwość autorki. Dzięki temu historia przeniosła nas do świata magii i nadziei, ale też i brutalności ludzkiej egzystencji.

"Siedem minut po północy" to historia krótka, która sięga do najgłębszych zakamarków wrażliwości ludzkiej duszy. Jest doskonałym przykładem na to, jak bardzo jakość jest ważniejsza od ilości. Ładunek emocjonalny w tej książkowej bombie starczyłby na kilka podobnych historii. Przepiękne wydanie, od którego nie można oderwać wzroku, na wstępie sugeruje, że to historia mroczna, ale też magiczna, piękna i nieopowiedziana.

No właśnie - nieopowiedziana i opowiedziana jednocześnie, bo nietrudno by było napisać kolejną książkę o ciężkiej chorobie. Dużo trudniej napisać, jak sobie poradzić, gdy przyjdzie potwór i jaka jest droga do nazwania po imieniu najgorszego, co wydarza się w życiu. Patrick Ness stworzył potwora przyjaznego, dzikiego, który swoimi historiami udowadnia Connorowi, że nie wszystko jest takie, jak się wydaje na pierwszy rzut oka.
Zgrabnie rozegrane sprzeczki między nim a chłopcem, mimo braku wartkiej akcji jako takiej, wciągają nas i stopniowo prowadzą do rozdzierającego serce finału, który daje nam odpowiedź na pytanie - dlaczego siedem minut po północy?

"Siedem minut po północy" to pozycja rewelacyjna, która zapadnie każdemu na długo w pamięci. Moim skromny zdaniem książka nie posiada żadnych wad. Jest to wspaniała, wzruszająca i życiowa historia, która skruszy serce każdego twardziela, a przy tym, przenosząc nas do świata dziecka, uzmysławia ważność kilku zasad. Tej, że każdy ma swoje demony. Tej, że zawsze należy mieć nadzieję. Tej, że prawda pomoże walczyć z potworami...

Prócz historii, doceniam też niezanudzające czytelnika tłumaczenie całości, ale i tytuł polski, który mówi wszystko i cudownie współgra z oryginałem. Potwór wzywa... Siedem minut po północy.Tik tak...

O potworach prawdziwych i nieprawdziwych

Ta historia była dla mnie nie lada wyzwaniem. Rzadko kiedy mierzę się z książkami wywołującymi łzy i poruszającymi życiowe problemy, zwłaszcza te, które osobiście mnie dotknęły... Książka ta, mimo, że łzawa, wzbudza prawdziwe wzruszenia i daje nadzieję na uporanie się z demonami życia.

Pewnej nocy trzynastoletni Connor budzi się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Głowa pełna duchów" była dla mnie nie lada zaskoczeniem. Precyzyjna, szczegółowa, wciągająca i dająca do myślenia. Każdego, kto dotrwa do końca historii rodzinnej tragedii, będzie ona nawiedzać w myślach jeszcze przez bardzo długi czas...

Bestsellerowa pisarka postanawia spisać historię rodziny Barretów, których 15 lat temu spotkała ogromna tragedia. Ich starsza córka, wówczas 14-letnia Marjorie, powoli zaczęła popadać w obłęd. W tym wszystkim sytuacja rodzinna jest bardzo trudna - John Barret stracił rok temu pracę, a Sarah, musząc utrzymać całą rodzinę, powoli zaczyna popadać w depresję. Kiedy nie pomaga pomoc psychiatry, szukający pocieszenia w kościele John zgadza się na pomył lokalnego księdza, by przeprowadzić egzorcyzm.

Ojciec Wanderly, pod pretekstem wsparcia finansowego rodziny, która nie ma już pieniędzy na leczenie Marjorie, proponuje ściągnięcie do domu ekipy programu telewizyjnego "Opętanie". Wkrótce rodzinne piekło zamienia się w show.

Świadkiem wszystkich wydarzeń była wówczas 8-letnia Merry, młodsza córka Johna i Sary, która po latach decyduje się na opowiedzenie o rodzinnym dramacie i sekretach, które do tej pory nie ujrzały światła dziennego.


Chyba jak wszyscy czytelnicy, którzy sięgnęli po "Głowę pełną duchów", spodziewałam się horroru w stylu "Egzorcysty", a okazała się to być trzymająca w napięciu historia na wzór Stephena Kinga, ale - jak dla mnie - bardziej przyziemna. Paul Tremblay perfekcyjnie manewruje fabułą do tego stopnia, że do samego końca czytelnik nie wie, co naprawdę dolega Marjorie. Niby rodzina ma do czynienia z chorobą psychiczną, ale są takie momenty, że faktycznie zastanawiamy się, czy w Marjorie nie wstąpił demon, co daje nam doskonałą namiastkę horroru.

Głównym wątkiem jest tutaj jednak równie dobrze przedstawiony rodzinny dramat, spowodowany chorobą, która tak naprawdę dotknęła wszystkich jej członków. Pojawia się motyw ojca rodziny popadającego na skraj fanatyzmu religijnego. Tym autor doprowadza czytelnika na skraj wątpliwości co do winnego całej sytuacji.

Sam wątek ludzkiej manipulacji jest wielopoziomowy. Czy Marjorie ma na pewno duchy w głowie? Czy ojciec nie szuka rozgłosu? Czy uczciwy ksiądz chciałby, aby filmowano egzorcyzm? Do czego posunie się ekipa telewizyjna, by nie stracić oglądalności programu? Czy przedstawiona sytuacja to manipulacja i czyja? Przede wszystkim autora, który, budując napięcie, sprytnie manipuluje naszym wyobrażeniem o bohaterach historii. Stawiamy sobie liczne pytania, a odpowiedzi przychodzą dopiero na koniec.

Jeśli chodzi o postacie powieści - są one tajemnicze, dopiero stopniowo odkrywamy motywy ich działania. Małżeństwo się rozpada. Relacja dwóch sióstr balansuje między normalnością a horrorem. Marjorie niszczy siebie i wszystkich dookoła. Mała Merry, nie znajdując oparcia w rodzinie, zaprzyjaźnia się członkiem ekipy- z jakim skutkiem? Bohaterowie mają różne motywy i są skomplikowani, dlatego też budzą mieszane uczucia - trudno tu kogoś lubić czy nie lubić.

Sam finał całej historii przeraża, budzi litość i ściska mocno za serce. Jest dużym zaskoczeniem i odpowiedzią na to, co tak naprawdę spotkało Barretów.

"Głowa pełna duchów" momentami wywoływała u mnie mały kryzys czytelniczy. Każdy rozdział poprzedza dokładna analiza zaplecza programu telewizyjnego. Potem następuje krótki wstęp, gdy Merry wita się z dziennikarką, przeprowadzają grzecznościowe rozmowy o pogodzie, mieszkaniu i takich tam... Te wątki dają nam nieco odskoczni, wprowadzają nieco przyziemnej logiki do całej historii, budują klimat normalności, ujawniają manipulację programów TV. Niestety jak dla mnie te wątki momentami były za długie i za nudne, a główny wątek odchodził nam bok.

Podsumowując, "Głowa pełna duchów" to naprawdę dobry horror, thriller i dramat w jednej książce. To pełna grozy, napięcia i ludzkiej niemocy historia rozpadu rodziny, opowiadająca także o kruchości relacji międzyludzkich. To wszystko podsycone nieludzką manipulacją, przedstawione z perspektywy dziecka, które przetrwało, by powiedzieć prawdę. Polecam każdemu, kto uwielbia atmosferę tajemniczości i nie boi się zagłębić w najmroczniejsze zakamarki ludzkiego umysłu.

"Głowa pełna duchów" była dla mnie nie lada zaskoczeniem. Precyzyjna, szczegółowa, wciągająca i dająca do myślenia. Każdego, kto dotrwa do końca historii rodzinnej tragedii, będzie ona nawiedzać w myślach jeszcze przez bardzo długi czas...

Bestsellerowa pisarka postanawia spisać historię rodziny Barretów, których 15 lat temu spotkała ogromna tragedia. Ich starsza córka,...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Magda Baruch

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
30
książek
Średnio w roku
przeczytane
3
książki
Opinie były
pomocne
101
razy
W sumie
wystawione
29
ocen ze średnią 8,0

Spędzone
na czytaniu
178
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
4
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]