Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Kupiłem książkę w ciemno, bo zawsze uwielbiałem Piekarę, jak np. "Dotyk Zła" i chociaż ostatnie pozycje były słabe i podejrzewałem, że nie lepiej będzie z tą pozycją, to z sentymentu chciałem nabyć książkę i przekonać się o tym sam.

I się zawiodłem. Do 340 strony, nic totalnie się nie dzieje. Flaki z olejem, zero zwrotów akcji, za to Piekara do perfekcji opanował lanie wody. Doczytałem tą książkę do końca na siłę i z wielkim trudem, oraz bólem.

Później tylko troszeczkę jest lepiej, ale kulminacyjny moment bardzo szybko się kończy. I cała książka nie jest jakąś zawrotną pozycją, tylko po skrócie wygląda to tak...

Nic się dzieję => znowu nic się nie dzieje => długo, dłuuuuugo nic się nie dzieje => W końcu kulminacyjny moment. Co tak szybko? To już? To wszystko? Serio? Taki oczywisty banał? Co za totalny badziew. Przeciętny pisarzyna w fantastyce potrafiłby sklekotać taką książkę.

Słabo Panie Piekara, bardzo słabo! Nie polecam. I już nie skuszę się na następne pozycję, najwyraźniej się Pan wypalił.

Kupiłem książkę w ciemno, bo zawsze uwielbiałem Piekarę, jak np. "Dotyk Zła" i chociaż ostatnie pozycje były słabe i podejrzewałem, że nie lepiej będzie z tą pozycją, to z sentymentu chciałem nabyć książkę i przekonać się o tym sam.

I się zawiodłem. Do 340 strony, nic totalnie się nie dzieje. Flaki z olejem, zero zwrotów akcji, za to Piekara do perfekcji opanował lanie...