Świetna Manga, fabuła od początku zaskakuje I wciąga przez co nie mogę oderwać się od czytania. Jestem szczerze ciekaw jak dalej się to potoczy, co autor nam zaprezentuje i jak rozwinie cały świat Przedstawiony. Zapraszam też na swojego bloga https://okonapopkulture.blogspot.com/

Świetna Manga, fabuła od początku zaskakuje I wciąga przez co nie mogę oderwać się od czytania. Jestem szczerze ciekaw jak dalej się to potoczy, co autor nam zaprezentuje i jak rozwinie cały świat Przedstawiony. Zapraszam też na swojego bloga https://okonapopkulture.blogspot.com/

Vigilante – My Hero Academia Illegals jest udanym spin-offem i wiele rzeczy robi naprawdę dobrze. Jednak to, co wychodzi w tej mandze zdecydowanie najlepiej to rozwój postaci. Zarówno pierwszo, jaki drugoplanowe postacie mają wiele głębi i są niezwykle ciekawe. Do tego wraz z kolejnymi rozdziałami mangi obserwujemy ich rozwój. Jest to zrobione w niezwykle ciekawy i przekonujący sposób.

Vigilante – My Hero Academia Illegals jest udanym spin-offem i wiele rzeczy robi naprawdę dobrze. Jednak to, co wychodzi w tej mandze zdecydowanie najlepiej to rozwój postaci. Zarówno pierwszo, jaki drugoplanowe postacie mają wiele głębi i są niezwykle ciekawe. Do tego wraz z kolejnymi rozdziałami mangi obserwujemy ich rozwój. Jest to zrobione w niezwykle ciekawy i...

CZAS DECYZJI

„Vigilante” to seria, jakiej nie spotyka się co dzień. Bo ile znacie mangowych spin-offów publikowanych na polskim rynku? Można ich trochę wymienić („Hasło brzmi Sailor V”, „Jaco z galaktycznego patrolu”),ale niewiele. A tym bardziej serii. a w tym wypadku mamy do czynienia nie tylko z serią, ale przede wszystkim serią znakomitą, równie dobrą, a momentami nawet lepszą, niż „My Hero Academia”, do której jest dodatkiem. A najnowszy tomik po raz kolejny potwierdza tylko jej klasę i jakość.

Po ostatnich wydarzeniach Pop nadal nie odzyskał świadomości. Jej przyjaciele troszczą się o nią i chronią ją, ale czy ta sytuacja może trwać długo? I jakie decyzje podejmie Crawler?

https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2021/10/vigilante-my-hero-academia-illegals-12.html

CZAS DECYZJI

„Vigilante” to seria, jakiej nie spotyka się co dzień. Bo ile znacie mangowych spin-offów publikowanych na polskim rynku? Można ich trochę wymienić („Hasło brzmi Sailor V”, „Jaco z galaktycznego patrolu”),ale niewiele. A tym bardziej serii. a w tym wypadku mamy do czynienia nie tylko z serią, ale przede wszystkim serią znakomitą, równie dobrą, a momentami...

Jak zwykle ma to miejsce w tej serii, autor kompletnie nie zna oryginału i nie trzyma się świata w nim przedstawionego, zmieniając go na swoją korzyść. Przykładem już na pierwszej stronie jest zdanie, że All Might pobił rekord w zapobieganiu największej liczbie incydentów. Tym czasem w oryginale wielokrotnie było powiedziane, że największą ilość incydentów zawsze robił Endeavor, a All Might był wyżej w rankingu ze względu na poparcie społeczeństwa. Było to wielokrotnie napisane, więc czemu znów autor Vigilante kompletnie o tym zapomniał? Po co pisać serie w danym świecie skoro się go nie rozumie i wręcz nie trzyma się oryginału?
Kolejny przykład - All Might wprost powiedział w tym tomie, że z mocą się urodził, by nie wzbudzać podejrzeń. Tymczasem w Boku no Hero Academia było napisane, że All Might nigdy nie poruszał kwestii swego daru i zawsze pytania zbywał. Kolejny przykład jak autor Vigilante nie zna oryginału i ma go wręcz w dupie! Dla ludzi którzy są fanami bnha to wręcz obraza, nie wspominając już autora oryginału, gdy pozwolił na użycie jego świata, a ten ktoś kompletnie ma gdzieś co on pisze!
Następny przykład - Widzimy All Mighta, który "wypompowywuje się" ze swojej silnej postaci, a następnie pracującego w jego agencji Nighteye'a. W tym momencie zaburzył autor czas w oryginale, a to był tak ważny wątek, że naprawdę nie rozumiem jak można pisać serie, nie wiedząc nawet takich podstaw! All Might stracił możliwość bycia "silnym" non stop po walce z All for Onem, a gdy jeszcze był w szpitalu przez kłótnie Nighteye zwolnił się z jego agencji. Zaczął być "napompowany", kiedy Nighteye już u niego nie pracował. Nie było szans by Nighteye pracował u niego w agencji, gdy ten nie był w pełni sił! Ale jak zwykle autor Vigilante ma to gdzieś.
I ostatni przykład z tej serii, ale tym razem został on w tym tomie naprawiony, co jest jak najbardziej na plus. - Aizawa. W serii głównej widać, że mimo tego jak wyglądał i jakie sprawiał wrażenie, miał mocny kompas moralny i przestrzegał wszystkich przepisów jak mało kto. Był wręcz w tym pedantyczny i nienawidził anarchii i samowolki. Uważał, że spokój w społeczeństwie bierze się właśnie z tego, że wszyscy są zgodni i nikt nie postępuje według własnego uznania (przynajmniej na początku serii, ale vigilante dzieje się przed główną serią). Tutaj natomiast miał przez większość tej serii gdzieś prawo i sam łamał je wielokrotnie. Ale w tym tomie na szczęście po raz pierwszy nie ma to miejsca i faktycznie po raz pierwszy można poczuć, że jest to faktycznie ten sam Aizawa co w oryginale, a jego sposoby działania w końcu są takie same, a nie zmienione przez autora vigilante.
Co do wątku All for One i Kurogiriego mam mieszane uczucia. Naprawdę jest on tu dobrze zrobiony i gdyby były to nowe postacie to byłabym jak najbardziej na "tak", ale no właśnie nie są i kłóci to się z ich postaciami w oryginale. Tam swój plan mają od kilkudziesięciu lat i przygotowują się do niego przez ten czas, a w tej serii nagle mają inny, który robi z nich złoczyńców o wiele mniej groźniejszych niż ma to miejsce w bnha. Nie licząc tego, postacie bardzo dobrze wykreowane, mocno przykuwające uwagę i mimo tak krótkiego czasu, moim zdaniem kradnące ten tom.
Nadal jednak mocno irytuje fakty robienia z zawodowych bohaterów trochę nieudolnych cywili. W głównej serii autor mocno zaznaczał różnicę między bohaterami, a nawet tymi uczącymi się. Pokazywał, że nawet najlepszy uczeń często nie ma szans z zawodowcami. Tu bywają sytuacje, gdzie cała chmara bohaterów z najwyższej pułki nie jest w stanie pokonać jakiegoś cywila, co wręcz powoduje wściekłość, bo dobrze się wie, że autor po prostu nie ma pomysłu jak rozwiązać daną scenę i z potężnych bohaterów robi nieudaczników, by jakoś fabuła poszła do przodu.
Mimo wszystko manga jest na wyższym poziomie niż poprzednie. Brak tu bezsensownych rozmów i niepotrzebnych wątków tak jak miało to miejsce w poprzednich tomach i cały czas czuć napięcie, które jest tu po raz pierwszy dobrze prowadzone i nie wie się jak to się skończy, podczas gdy w poprzednich tomach wręcz można było wszystko przewidzieć po kilku panelach. Po raz pierwszy również faktycznie policjanci i bohaterowie sami przestrzegają prawa, a nie mają je gdzieś, gdzie w głównej serii było to surowo zabronione i piętnowane przez bohaterów, którzy tu właśnie tu uskuteczniali. Wydaje się jakby autor w końcu coś zrozumiał i starał się naprawić własne błędy, co może skutkować naprawdę dobrym zakończeniem całej serii po tych jakże nieudolnych pierwszych tomach.

Jak zwykle ma to miejsce w tej serii, autor kompletnie nie zna oryginału i nie trzyma się świata w nim przedstawionego, zmieniając go na swoją korzyść. Przykładem już na pierwszej stronie jest zdanie, że All Might pobił rekord w zapobieganiu największej liczbie incydentów. Tym czasem w oryginale wielokrotnie było powiedziane, że największą ilość incydentów zawsze robił...