Nie da się zaprzeczyć, że kultowy zespół Queen zmienił i umilił życie wielu ludziom. Wielu z nich ich muzyka niezwykle pomogła. Mimo, że urodziłam się już dawno po śmierci Freddie'ego Mercury'ego od dzieciństwa słucham jego utworów. Zespół Queen stworzył cudowne dzieła, trudno jest przejść obojętnie wokół “Bohemian Rhapsody”, nie poczuć klimatu “We will rock you”, nie zmotywować się przy “We are the Champions” czy nie wzruszyć przy “Show must go on”, “I want to break free”. Mimo wymienionych cudownych utworów, moją ulubioną piosenką jest “Don't stop me now”. Powód jest prosty - ta piosenka dość szybko mnie rozwesela i daje “moc” i energię do dalszego działania. Szczególnie wspominam ją z uśmiechem na twarzy, przypominając sobie otwarcie pewnego wydarzenia przez Kabaret Smile, gdzie tym utworem (i dość rytmicznym tańcem) przywitał widownię Andrzej Mierzejewski. “Don't stop me now” sprawia więc, że choć przez chwilę możemu poczuć się niepowstrzymani i gotowi do działania a często właśnie tego potrzebujemy.

Nie da się zaprzeczyć, że kultowy zespół Queen zmienił i umilił życie wielu ludziom. Wielu z nich ich muzyka niezwykle pomogła. Mimo, że urodziłam się już dawno po śmierci Freddie'ego Mercury'ego od dzieciństwa słucham jego utworów. Zespół Queen stworzył cudowne dzieła, trudno jest przejść obojętnie wokół “Bohemian Rhapsody”, nie poczuć klimatu “We will rock you”, nie...

Nie będę oryginalna. Na mnie zawsze największe wrażenie wywierał (i wciąż wywiera) utwór Bohemian Rhapsody. Piosenka, która krążyła za mną właściwie przez całe życie, ale nigdy nie znałam jej tytułu - nie interesowałam się muzyką więc nie zwracałam uwagi nawet na kultowe zespoły... a odkąd poznałam tytuł to już ratunku dla mnie nie było, totalnie odjechałam. Za każdym razem odnajduję w niej coś innego. Dla mnie jest to dzieło kompletne – mieszanina wielu stylów, które idealnie do siebie pasują. Każdy może inaczej interpretować tekst, niektórzy mogę też tylko słuchać dla samej przyjemności słuchania i to też jest właściwe. Mam nadzieję, że nigdy nie będzie analizowany na języku polskim niczym wiersz, gdzie trzeba postępować zgodnie z kluczem, bo to zabiłoby sens utworu. Często zmusza mnie do refleksji, czasem dość dołujących, ale jednocześnie (paradoksalnie) jest to też moje idealne lekarstwo na gorszy nastrój. Jedynie muszę się hamować jak słucham utworu podczas jazdy samochodem, bo trudno ‘śpiewać’ (szczególnie jak się głosu nie ma) i utrzymywać odpowiednią prędkość na liczniku.

Nie będę oryginalna. Na mnie zawsze największe wrażenie wywierał (i wciąż wywiera) utwór Bohemian Rhapsody. Piosenka, która krążyła za mną właściwie przez całe życie, ale nigdy nie znałam jej tytułu - nie interesowałam się muzyką więc nie zwracałam uwagi nawet na kultowe zespoły... a odkąd poznałam tytuł to już ratunku dla mnie nie było, totalnie odjechałam. Za każdym razem...

Moją ulubioną piosenką jest „I want live forever” – motyw przewodni „Nieśmiertelnego”, jednego z moich ulubionych filmów. Widziałam go tysiące razy, a za każdym razem gdy gdzieś słyszę powyższy utwór, mam ochotę zobaczyć go po raz kolejny.

Nie straciłam też nadziei, że kiedyś powstanie remake – efekty komputerowe zdążyły się już mocno zestarzeć (choć mnie to wcale nie przeszkadza), przede wszystkim jednak na nowo przypomniałby szerokiej publiczności o tym fascynującej produkcji. Cała ta mitologia! I walki na miecze!

Mam jednak nadzieję, że gdy tylko moje pragnienie wreszcie się ziści, twórcy nie zapomną o tym, jak ważna była oprawa muzyczna w oryginalnym filmie. Utwory Queen budowały świetny nastrój, nie wyobrażam sobie „Nieśmiertelnego”, który byłby ich pozbawiony!

Moją ulubioną piosenką jest „I want live forever” – motyw przewodni „Nieśmiertelnego”, jednego z moich ulubionych filmów. Widziałam go tysiące razy, a za każdym razem gdy gdzieś słyszę powyższy utwór, mam ochotę zobaczyć go po raz kolejny.

Nie straciłam też nadziei, że kiedyś powstanie remake – efekty komputerowe zdążyły się już mocno zestarzeć (choć mnie to wcale nie...

A King Of Magic - słuchałam 27 lat temu tapetując pokój w nowo zakupionym mieszkaniu. Robota szła mi jak złoto bo piosenka ta jest niezwykle energetyczna i porywająca. Nie byłoby nic ekscytującego w tapetowaniu gdyby nie fakt, że byłam w 9 miesiącu ciąży a dokładnie w wyznaczonym dniu terminu porodu. Moja córka nie spieszyła się na świat ale chyba podobała jej się ta muzyka bo wesoło boksowała mój brzuch od wewnętrznej. Dziś córka ma 27 lat a ja wciąż czuję ten przyjemny dreszcz gdy słyszę tę piosenkę...

A King Of Magic - słuchałam 27 lat temu tapetując pokój w nowo zakupionym mieszkaniu. Robota szła mi jak złoto bo piosenka ta jest niezwykle energetyczna i porywająca. Nie byłoby nic ekscytującego w tapetowaniu gdyby nie fakt, że byłam w 9 miesiącu ciąży a dokładnie w wyznaczonym dniu terminu porodu. Moja córka nie spieszyła się na świat ale chyba podobała jej się ta...

Show must go on - słucham, gdy płyną łzy bezsilności, gdy już nie mogę, gdy mam ochotę położyć się i poddać. Show must go on, mimo niechęci, mimo przeciwności losu, mimo własnych słabości i złego humoru. Show must go on, gdy znowu wypłata za niska, pogoda za brzydka, ludzie niemili. Show must go on, by nie psuć innym dnia swoimi problemami. Show must go on, gdy ta wielka miłość znowu nie okazała się tą do grobowej deski. Show must go on, gdy dowiaduję się, że znowu nie spełniłam czyichś oczekiwań. Show must go on, gdy rodzina pyta, kiedy ułożę sobie życie. Show must go on.

Show must go on - słucham, gdy płyną łzy bezsilności, gdy już nie mogę, gdy mam ochotę położyć się i poddać. Show must go on, mimo niechęci, mimo przeciwności losu, mimo własnych słabości i złego humoru. Show must go on, gdy znowu wypłata za niska, pogoda za brzydka, ludzie niemili. Show must go on, by nie psuć innym dnia swoimi problemami. Show must go on, gdy ta wielka...

Miałam 7 lat, gdy zmarł Freddie Mercury. Mówiono o tym w TV i radio. Zwiększono również częstotliwość odtwarzania utworów Queen w tych mediach. Wtedy poznałam i pokochałam Queen, szczególnie jedną piosenkę. Zamarzyłam, by mieć kasetę tego zespołu, gdyż ta piosenka nie dawała mi spokoju, cały czas chodziła mi po głowie. Mama dała mi pieniądze, a mój 19-to letni wówczas wujek zabrał mnie do jedynego sklepu muzycznego w naszym miasteczku. Tam, cierpliwy pan sprzedawca włączał po kolei wszystkie kasety Queen jakie miał i cierpliwie przewijał od piosenki do piosenki, by odnaleźć TEN utwór, gdyż ja oczywiście nie potrafiłam wymienić tytułu tej piosenki, byłam w stanie jedynie zanucić kawałek. W końcu znaleźliśmy, na drugiej lub trzeciej przesłuchanej kasecie. Queen – The Greatest Hits vol.2 – moja pierwsza w życiu płyta. Tą piosenką była „Show must go on”.

Miałam 7 lat, gdy zmarł Freddie Mercury. Mówiono o tym w TV i radio. Zwiększono również częstotliwość odtwarzania utworów Queen w tych mediach. Wtedy poznałam i pokochałam Queen, szczególnie jedną piosenkę. Zamarzyłam, by mieć kasetę tego zespołu, gdyż ta piosenka nie dawała mi spokoju, cały czas chodziła mi po głowie. Mama dała mi pieniądze, a mój 19-to letni wówczas wujek...

Piosenka Somebody to love za każdym razem przywołuje mgliste wspomnienie
podróży do rodzinnego miasteczka moich rodziców, które odbyło się w okresie dzieciństwa. Akurat leciała w radiu i stała się teleportem do nagrzanej asfaltowej drogi, zapachu i ogromnych pól rzepaku, o tak intensywnej żółci, że aż czuję jego zapach. Jedyne wspomnienie jakie posiadam, w którym mój tata śpiewał. Jedno z tysiąca przypadkowych chwil składające się na magię dzieciństwa.

Piosenka Somebody to love za każdym razem przywołuje mgliste wspomnienie
podróży do rodzinnego miasteczka moich rodziców, które odbyło się w okresie dzieciństwa. Akurat leciała w radiu i stała się teleportem do nagrzanej asfaltowej drogi, zapachu i ogromnych pól rzepaku, o tak intensywnej żółci, że aż czuję jego zapach. Jedyne wspomnienie jakie posiadam, w którym mój tata...

Chyba nie ma osoby która nie znałaby piosenek Queen, która nie miałaby z nimi jakichś wspomnień. Odkąd pamiętam razem z siostrą słuchałyśmy takiej muzyki. Z czasem ona stała się ogromną fanką. Ale choć gust mamy podobny, to nasze charaktery są skrajnie różne. Ja zawsze utożsamiałam się z refleksyjnymi balladami- nie pokazywać emocji, być opanowaną, choć serce się łamie a makijaż spływa, uśmiech musi pozostać na miejscu, bo przecież przedstawienie wciąż trwa. Moja młodsza siostra to z kolei wulkan emocji nad którymi ciężko zapanować. Znalazłyśmy jednak na to sposób, właśnie przez muzykę. Dzielą nas teraz setki kilometrów i tęskniąc za nią przypominam sobie, jak zamiast zalewać się łzami czy wyklinać na czym świat stoi, zaczynała śpiewać „I’m Going Slightly Mad” i tanecznym krokiem pojawiała się w kuchni wyśpiewując wszystkie swoje frustracje. Teraz to właśnie ta piosenka jest jedną z moich ulubionych, bo pozwala mi przeżywać nasze wspólne chwile na nowo.

Chyba nie ma osoby która nie znałaby piosenek Queen, która nie miałaby z nimi jakichś wspomnień. Odkąd pamiętam razem z siostrą słuchałyśmy takiej muzyki. Z czasem ona stała się ogromną fanką. Ale choć gust mamy podobny, to nasze charaktery są skrajnie różne. Ja zawsze utożsamiałam się z refleksyjnymi balladami- nie pokazywać emocji, być opanowaną, choć serce się łamie a...

"We Are de champions" - ponad wszystkie inne utwory będące jak niezwykłe, niezapomniane klejnoty, z których każdy na swój sposób czaruje i zachwyca słuchacza. Ten utwór niesamowicie pcha człowieka do przodu- nawet gdy brak sił, motywuje nawet gdy nadzieja słabnie, podnosi na duchu i zawstydza w chwilach ludzkiej marnoty, słabości... Przypomina, że człowiek brzmi dumnie jeśli tylko podejmie wyzwanie, poniesie wysiłek aby wygrać! Aby wygrać z przeciwnościami, zdobyć kolejny szczyt, zwyciężyć w kolejnej potyczce. Niezwykła muzyka, przesłanie i wykonanie - jak zwykle u Frediego! Ten utwór przypomina mi młodzieńcze lata pełne zapału i wciąż na nowo motywuje do życiowych zmagań. Jego szczególny wymiar podkreśla fakt, że wciąż pamiętam atmosferę lat 90-tych, i to jak informacja o śmiertelnej chorobie Frediego obiegła świat! Ta piosenka , ten klimat i Fredi na zawsze zostały w moim zyciu. Wiem, że warto podnosić głowę nawet jeśli nie ma sił i chęci!

"We Are de champions" - ponad wszystkie inne utwory będące jak niezwykłe, niezapomniane klejnoty, z których każdy na swój sposób czaruje i zachwyca słuchacza. Ten utwór niesamowicie pcha człowieka do przodu- nawet gdy brak sił, motywuje nawet gdy nadzieja słabnie, podnosi na duchu i zawstydza w chwilach ludzkiej marnoty, słabości... Przypomina, że człowiek brzmi dumnie...

Jak wszyscy wiedzą ciężko jest wybrać tylko jeden utwór, osobiście mam zagwozdkę pomiędzy dwiema piosenkami (resztę z trudem i bólem serca udało mi się wyeliminować), czyli "We are the champions" oraz "Another one bites the dust". Każda z tych piosenek przypomina mi coś innego, pierwsza to moje pierwsze zawody sportowe - drużynowa sztafeta jeszcze w podstawówce, gdzie zajęłyśmy drugie miejsce i każda z nas wyprężona i z dumą pokazywała swój medal wsłuchując się właśnie w dźwięki "We are the champions".
Druga piosenka to miłe, choć trochę żenujące wspomnienie, bo gdy odkryłam co znaczy tytuł to nagle doznałam olśnienia, że w języku polskim też mamy określenie "gryźć ziemię" (albo "gryźć piach", z tym również się spotkałam). Wtedy doznałam szoku, no bo to dwa różne języki a mamy takie same praktycznie związki frazeologiczne! Ekscytowałam się tym pół dnia, ta informacja zmieniła cały mój dzień, czułam się jakby mi ktoś otworzył w głowie furtkę do świata powiązań językowych, dopiero później do mnie dotarło, że tylko ja w moim otoczeniu nie odkryłam wcześniej tego podobieństwa i wtedy przyszło zażenowanie :D .

Jak wszyscy wiedzą ciężko jest wybrać tylko jeden utwór, osobiście mam zagwozdkę pomiędzy dwiema piosenkami (resztę z trudem i bólem serca udało mi się wyeliminować), czyli "We are the champions" oraz "Another one bites the dust". Każda z tych piosenek przypomina mi coś innego, pierwsza to moje pierwsze zawody sportowe - drużynowa sztafeta jeszcze w podstawówce, gdzie...