W mojej torbie znalazła by się moja własna książka :) Zawsze mogłaby ją przeczytać, zmienić, napisać od nowa, zmienić losy bohaterów.. :) Zwykłą powieść po paru razach znałabym na pamięć, a gdybym tak tę własną książkę wzbogacała - mogłoby skończyć się ciekawie.

W mojej torbie znalazła by się moja własna książka :) Zawsze mogłaby ją przeczytać, zmienić, napisać od nowa, zmienić losy bohaterów.. :) Zwykłą powieść po paru razach znałabym na pamięć, a gdybym tak tę własną książkę wzbogacała - mogłoby skończyć się ciekawie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Najprawdopodobniej byłaby to nie tylko jedyna, ale też i ostatnia książka, którą przyszłoby mi w życiu przeczytać. Dlatego wybieram, to co znam, bo nie chce rozczarowań. Zabrałabym ze sobą „Władcę Pierścieni”. Po pierwsze, dlatego że chciałabym ponownie przeczytać tą książkę, a zawsze brakuje mi na to czasu. Bo stosiki rosną, bo nieczytane pierwsze w kolejce, bo przecież wiem, jak się skończy… Po drugie, dlatego że minie naprawdę dużo czasu zanim nauczę się języka elfów – tak przydatnego rozbitkowi na obcej planecie. Po trzecie, dlatego że to jedna z moich ulubionych książek i wiążą się z nią same miłe wspomnienia. Po czwarte, dlatego że daje nadzieje na lepsze jutro i wiarę w sukces nawet najbardziej szalonej i nieprawdopodobnej misji, choćby tej ratunkowej – dla mnie.
A jakby można było oszukać system i wylądować na bezludnej planecie z czytnikiem po brzegi wypełnionym ebookami… Nie spieszcie się! Jakoś sobie poradzę!

Najprawdopodobniej byłaby to nie tylko jedyna, ale też i ostatnia książka, którą przyszłoby mi w życiu przeczytać. Dlatego wybieram, to co znam, bo nie chce rozczarowań. Zabrałabym ze sobą „Władcę Pierścieni”. Po pierwsze, dlatego że chciałabym ponownie przeczytać tą książkę, a zawsze brakuje mi na to czasu. Bo stosiki rosną, bo nieczytane pierwsze w kolejce, bo przecież...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

W mojej torbie nie mogłoby zabraknąć książki Suzanne Collins pt.: "Igrzyska śmierci". Co prawda, główna bohaterka tej książki ma zupełnie inne problemy, i zupełnie inną sytuację. Więc powodem mojego wyboru są cechy charakteru Katniss. W trudnych sytuacjach często biorę sobie ją za wzór. Jest bardzo silna, zaradna, nie narzeka na swój los i dba o innych. Ma bardzo ciężką sytuację, a wciąż walczy. I właśnie za tą walkę ją podziwiam, za tą pokorę. I wiem, że gdybym znalazła się na bezludnej wyspie, potrzebowałabym jakiegoś natchnienia do życia, jakiegoś wsparcia. Choć zdaje sobie sprawę, że to postać fikcyjna, często mam ochotę podziękować Katniss za jej wsparcie!

W mojej torbie nie mogłoby zabraknąć książki Suzanne Collins pt.: "Igrzyska śmierci". Co prawda, główna bohaterka tej książki ma zupełnie inne problemy, i zupełnie inną sytuację. Więc powodem mojego wyboru są cechy charakteru Katniss. W trudnych sytuacjach często biorę sobie ją za wzór. Jest bardzo silna, zaradna, nie narzeka na swój los i dba o innych. Ma bardzo ciężką...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Nie wyobrażam sobie abym miała utknąć na bezludnej planecie bez jakiejś książki Ricka Riordana z serii "Percy Jackson i bogowie olimpijscy" lub "Olimpijscy herosi". Rick Riordan był pierwszym autorem którego książki zaczęłam czytać oraz którego książki tak bardzo mi się spodobały. Pokochałam autora za styl pisania, za to że umie dotrzeć do czytelnika i mimo że obie te serie są przeznaczone dla bardziej młodszych osób to na pewno nie jednemu dorosłemu również się podobały. W gorszych chwilach kiedy byłabym już bliska histerii otworzyłabym na moim ulubiony fragmencie i pewnie już po kilku słowach na moich ustach zawitałby uśmiech.

Nie wyobrażam sobie abym miała utknąć na bezludnej planecie bez jakiejś książki Ricka Riordana z serii "Percy Jackson i bogowie olimpijscy" lub "Olimpijscy herosi". Rick Riordan był pierwszym autorem którego książki zaczęłam czytać oraz którego książki tak bardzo mi się spodobały. Pokochałam autora za styl pisania, za to że umie dotrzeć do czytelnika i mimo że obie te serie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Najlepszy byłby „Mały majsterkowicz” lub jakieś „Vademecum MacGyvera”, ale spójrzmy na to z drugiej strony.
Spędzam na tej planecie resztę swojego życia. W chwili mojego ocalenia jestem jeszcze młody, tak więc moja tułaczka trwa wiele lat. Kilka dekad po mojej śmierci na ów planetę przybywa z Ziemi kolejna ekspedycja. Znajdują moje zwłoki a przy nich moją podręczną torbę... W środku co znajdują? Oczywiście mój dziennik! Opisuję w nim wszystko, począwszy od katastrofy do dostatnich dni mojego życia na planecie X. Ostatnią moją wolą jest nazwanie planety moim imieniem! A co sobie będę żałował! Planeta jest tylko moja, obszedłem ją wszerz i wzdłuż nie napotykając nikogo!

Tak więc, zabieram ze sobą dużo materiału piśmienniczego, przynajmniej brulion! Oczywiście mogę wykorzystać książkę, zapisując drobnym drukiem odstępy między linijkami tekstu.

Najlepszy byłby „Mały majsterkowicz” lub jakieś „Vademecum MacGyvera”, ale spójrzmy na to z drugiej strony.
Spędzam na tej planecie resztę swojego życia. W chwili mojego ocalenia jestem jeszcze młody, tak więc moja tułaczka trwa wiele lat. Kilka dekad po mojej śmierci na ów planetę przybywa z Ziemi kolejna ekspedycja. Znajdują moje zwłoki a przy nich moją podręczną torbę......

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Ja zabrałabym ze sobą książkę, którą mogłabym pochłaniać raz za razem i mimo, że czytana byłaby wciąż od początku nie znudziłaby mi się. Po co mi podręczniki czy książki psychologiczne? Zważywszy też na fakt, że ta katastrofa byłaby niespodziewana, nie wiedziałabym więc, że mam się do niej przygotować. A książka, która towarzyszy mi wszędzie, bo zawsze na wszelki wypadek ją przy sobie mam, książka która mnie pochłania, którą mogę zacząć od nowa zaraz po przeczytaniu ostatniej strony to "Igrzyska śmierci" Suzanne Collins. Jest mocna, odważna, prawdziwa i wciąga mnie bez reszty oraz sprawia, że potrafię zapomnieć o całym świecie (co z jednej strony byłoby niezwykle praktyczne). I to właśnie bez niej nie wyobrażam sobie pobytu na bezludnej planecie. (A jak już się chcemy dopatrzyć szczegółów, to z tej powieści też dałabym radę wyciągnąć trochę informacji, które przydałyby mi się w obecnej sytuacji, a i z jaką radością, bym tę wiedzę pochłaniała!).

Ja zabrałabym ze sobą książkę, którą mogłabym pochłaniać raz za razem i mimo, że czytana byłaby wciąż od początku nie znudziłaby mi się. Po co mi podręczniki czy książki psychologiczne? Zważywszy też na fakt, że ta katastrofa byłaby niespodziewana, nie wiedziałabym więc, że mam się do niej przygotować. A książka, która towarzyszy mi wszędzie, bo zawsze na wszelki wypadek ją...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

"Marsjanin" Andy'ego Weir'a. Jej bohater znalazł się w dokładnie takim samym położeniu więc nie czułbym się tak bardzo samotny... A poza tym wiele w niej wskazówek jak przetrwać na obcej (bezludnej) planecie...

"Marsjanin" Andy'ego Weir'a. Jej bohater znalazł się w dokładnie takim samym położeniu więc nie czułbym się tak bardzo samotny... A poza tym wiele w niej wskazówek jak przetrwać na obcej (bezludnej) planecie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Myślę, że w mojej podręcznej walizce nie mogłoby zabraknąć książki Antoni Michaelis pt. "Baśniarz". Od razu pokochałam tą książkę i często do niej wracam. Nieważne ile razy ją czytam, za każdym razem płaczę. Warto byłoby spędzić z nią wieczność, bo wiem, że byłoby mi bez niej ciężko...

Myślę, że w mojej podręcznej walizce nie mogłoby zabraknąć książki Antoni Michaelis pt. "Baśniarz". Od razu pokochałam tą książkę i często do niej wracam. Nieważne ile razy ją czytam, za każdym razem płaczę. Warto byłoby spędzić z nią wieczność, bo wiem, że byłoby mi bez niej ciężko...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Co można zabrać ze sobą na bezludną planetę jeśli nie "Autostopem przez galaktykę" Douglasa Adamsa. W tym wypadku jest to najbardziej przydatna książka, jeśli nie podrzuci żadnych pomysłów na ratunek, to chociaż pozwoli zachować dobry humor.

Co można zabrać ze sobą na bezludną planetę jeśli nie "Autostopem przez galaktykę" Douglasa Adamsa. W tym wypadku jest to najbardziej przydatna książka, jeśli nie podrzuci żadnych pomysłów na ratunek, to chociaż pozwoli zachować dobry humor.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Jeżeli mam wylądować na bezludnej planecie to jak nic przyda mi się "Autostopem przez Galaktykę", a najlepiej całą trylogia złożona z pięciu części. Cóż może być bardziej przydatnego w galaktyce niż przewodnik po niej? Pomiędzy jednym a drugim podejściem do załapania się na gapę na jakiś przelatujący statek, mogłabym zgłębiać sens życia, zastanawiając się nad Wielkim pytaniem o życie, wszechświat, i całą resztę. Odpowiedź wprawdzie już została podana, ale co by mi szkodziło jeszcze się nad tym pozastanawiać - w końcu na bezludnej planecie miałabym całkiem dużo czasu i nikt by mi nie przeszkadzał.
A obok "Autostopem przez Galaktykę" w mojej podręcznej torbie na pewno będzie ręcznik. Don't panic!

Jeżeli mam wylądować na bezludnej planecie to jak nic przyda mi się "Autostopem przez Galaktykę", a najlepiej całą trylogia złożona z pięciu części. Cóż może być bardziej przydatnego w galaktyce niż przewodnik po niej? Pomiędzy jednym a drugim podejściem do załapania się na gapę na jakiś przelatujący statek, mogłabym zgłębiać sens życia, zastanawiając się nad Wielkim...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej