-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "latynosi" [7]
[ + Dodaj cytat]Z czasem nauczyłem się mówić do japońskich turystów konichiwa, doswidania do Rosjan, muchas gracias do rozdających napiwki Latynosów i siemasz do amerykańskich prowincjuszy. Zawsze jednak żałowałem, że nigdy nie trafił mi się klient z Australii, którego mógłbym klepnąć w plecy i powiedzieć: "Dziędbry, mogę ci zapodać wszystko o tym obłełdnym grabowcu!".
W małym kraju panuje dyktatura. Krzywdzeni bronią się, zakładają partyzantkę. Wybucha wojna domowa.
Wielki sąsiad wspiera dyktaturę. Wysyła broń i doradców. Trzeba obronić mały kraj przed czerwoną zarazą!
W wojnie domowej giną tysiące. W sumie - siedemdziesiąt tysięcy, głownie po stronie buntowników.
Ludzie uciekają przed wojenną pożogą. Przed głodem, przed losem.
Jadą do wielkiego sąsiada, do wielkiego miasta.
W wielkim mieście, gdzie nie ma wojny, harują od rana do nocy.
Dzieci tych uchodźców zostały w domu, w małym kraju z baciami. Przyjadą do rodziców do wielkiego kraju za kilka lat, jako nastolatki. Dzieci innych - te, które wyjechały z rodzicami od razu - siedzą zamknięte w domu. Nie chodzą do szkoły i nie wychodzą na ulice w obawie przed deportacją. Oglądają telewizję.
Gdy dorastają i nie chcą siedzieć dłużej w zamknięciu, dowiadują się, że są kolorowymi przybłędami. Ubliżają im białoskórzy i czarnoskórzy obywatele wielkiego kraju. Czasem ktoś sprzeda im kopniaka. Albo kamień. Policja dołoży pałkę i kajdanki. Za sam wygląd lub adres.
Wyrośnięte nastolatki zakładają grupę samoobrony, uliczną rodzinę. Nazwą ją pandilla. W jednej dzielnicy - pandilla Barrio 18. W innej - pandilla Mara Salvatrucha. Gdy przyjdzie policja, będą się bronić. Gdy przyjdą czarni z sąsiedniej dzielnicy - też. Terytorium oznaczone.
Taksówkarz Aramis, który wiezie mnie przez Santo Domingo, ma dwanaścioro dzieci z dziesięcioma kobietami. Słyszę żal w jego głosie, gdy mówi, że daleko mu do rekordów. W Puerto Plata, skąd pochodzi, jeden facet ma siedemdziesięcioro troje dzieci. Urodziło mu je około trzydziestu kobiet.
Można współżyć z dwunastolatką, ale homoseksualizmu nikt tu nie akceptuje. (...) Homoseksualizm w Dominikanie wciąż jest traktowany jak choroba. Specjaliści mówią w radiu i prasie, że należy leczyć go elektrowstrząsami.
Chilijczycy są wyjątkowo kreatywni nie tylko w tworzeniu nowych trunków i ich oryginalnych nazw, lecz także w wymyślaniu określeń odpowiadających samej czynności picia bądź rozmaitym stanom upojenia alkoholowego. Poza tradycyjnym beber mówią więc na przykład chupar, copear, tomarse una copa (wypić kieliszek), tomarse un trago (wypić drinka), tomarse unos pencazos (wypić kilka drinków, dosłownie: wziąć kilka uderzeń na siebie), tomar al seco (czyli wypić alkohol jednym łykiem, dosłownie: na sucho), chambrearse (podgrzać się do temperatury pokojowej), jugar a la rayuela corta (co można przetłumaczyć jako „zagrać w krótką grę w klasy”) czy empinar el codo (dosłownie: podnieść łokieć). W tutejszym słowniku znajdziemy też estar arriba de la pelota, które literalnie oznacza „być ponad piłką”, ale określa nietrzeźwość i jest stosowane wymiennie z estar cocido (dosłownie: być ugotowanym), huasqueado (być mocno uderzonym), doblado (podwójnym), copeteado (po kilku szklankach czegoś mocniejszego), cutiflai, curagüilla, estar como tagua (być jak nasionko), entonado (być nastrojonym), curado/curao/cura’o (być marynowanym), curado como piojo (pijany jak pchła), curado de espanto (pijany jak zwykle). Estar hecho bolsa (czyli dosłownie: być zrobionym w torbę) i se le apagó la tele (wyłączył mu się telewizor) określają już wyższe stany nieważkości i są odpowiednikiem naszego „urwał się komuś film”.
Jeśli kreśląc duchowe i mentalne mapy Ameryki Południowej, uznamy, że Argentyna żyje w kawiarniach, tańczy tango i jest uzależniona od yerba mate, Peru biesiaduje, delektując się smakami najlepszej, najbardziej różnorodnej kuchni na kontynencie, Paragwaj sączy tereré, przynoszące ulgę wśród parnego powietrza tropików, a Brazylia pozostaje wierna swoim plażom i dźwiękom bossa novy, to Chile jest, ni mniej, ni więcej, krajem barów.
W tym kraju od lat ojcowie masowo opuszczają dzieci. Siedem na dziesięć kobiet samotnie wychowuje potomstwo. Ojcowie odcinają się kompletnie. Najwięcej zawiadomień w prokuraturach składa się z powodu niepłacenia alimentów. Na drugim miejscu są przypadki przemocy w rodzinie. Samotne matki w Dominikanie pochodzą ze wszystkich klas społecznych. Dbają o dom, bieżące naprawy, wychowują dzieci, zarabiają na rodzinę, często na więcej niż na jednym etacie, czasem nawet na trzech. A najgorsze jest to, że większość z nich nie zdaje sobie sprawy z tego, że coś jest nie tak. Wydaje im się, że tak to wygląda na całym świecie.