-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "dolny śląsk" [14]
[ + Dodaj cytat]
No i oczywiście odbywało się szukanie skarbów. To była dodatkowa atrakcja nowej władzy. Powojenni administratorzy tych terenów uważali, że poprzedni właściciele musieli musieli gdzieś ukryć kosztowności, więc trzeba kopać, kuć i palić wszystko, a na pewno się do nich dotrze. Strzelanie do luster należało do ulubionych rozrywek poszukiwaczy. Ale i tak najgorsze było to, że wszystko zostało obsrane, dosłownie. Tego się nie da opisać! Zabytki, przez które przeszła Armia Radziecka rozpoznawało się właśnie po tym. W pałacowych łazienkach poodkręcano i pourywano wszystko, co się dało, nie działało nic, nie było wody, natomiast wanna była wypełniona gównem po brzegi i nawet bardziej - obeserana w piramidę. Te wszystkie pomieszczenia musieliśmy mierzyć i opisywać, zapach prześladuje mnie do dzisiaj - zapach zabytków na Ziemiach Odzyskanych zaraz po wojnie. (...)
Generalnie zasada była taka, że tam gdzie nie przeszła wielka armia, tam ostało się normalne życie. Tam, gdzie przepełzły te zbrojne zagony, zostawała nicość.
s.140.
Specjalnością popielicy było także strojenie skrzypiec
świerszczom, ostrzenie kolców jeżom, a także
sklejanie dżdżownic, które pękły na dwie części.
Dziura w Moście, jak sama
nazwa wskazuje, zajmowała się leżeniem na moście
i straszeniem tych, którzy ją omijali. Ale nie tylko. Do
jej obowiązków należała również troska o nieistnienie,
ubytek, zapominanie i niewiedzę. Żeby bowiem
świat był kompletny, muszą się w nim znajdować tak
samo plusy, jak i minusy, wady i zalety. Musi w nim
być zarówno pełne, jak i puste.
POD Lignicą w dawne lata
Bój był srogi z Tatarami,
Legł tam Henryk, książę Śląski,
Opłakany ludu łzami.
Czytałam w jakiejś powieści, że nazwa tego miasta brzmi, jakby ktoś próbował odkaszlnąć i splunąć. Rzeczywiście. Dlaczego Wałbrzych nie mógł po prostu zostać Leśnogrodem?
Mieszkaliśmy w Wałbrzychu na Podzamczu w gigantycznym, długim bloku, który kiedyś niczego mi nie przypominał, po prostu wchodziłam, wychodziłam, żyłam. Ale kiedy po latach zobaczyłam w telewizji falę tsunami, zaczął mi si kojarzyć z morderczo spiętrzoną wodą. Mieszkaliśmy w skamieniałym tsunami. Biedne, małe małże.
(...) legendy nie biorą się znikąd. Rozbierając je na części pierwsze, jest spora szansa odczytania z nich prawdziwego przesłania, które na pierwszy rzut oka nie istnieje.
W mojej wyobraźni jestem w stanie odciąć się od rzeczywistości. Wystarczy, że wyłączę umysł i pozwolę mu odlecieć, a zobaczę wydarzenie sprzed wieków.
Na ścianach niezauważalnie zaczęły pojawiać się szczeliny, które z dnia na dzień stawały się coraz szersze. Miałam wrażenie, że nie jestem sama, że obok ktoś istnieje. Czasami szybko odwracałam głowę, by to, co czuję, zobaczyć. Kiedy się bałam, zamykałam oczy i prosiłam szeptem, by to, czego nie mogę zobaczyć, odeszło. Wpatrywałam się w szczeliny, przykładałam do nich oko, by dojrzeć, co siedzi tam głębiej. Czasem przykładałam ucho, wstrzymywałam na chwilę oddech i nasłuchiwałam. Przebijał się stamtąd jakby świst. Może to echa minionych wydarzeń? Szepty, zdania, śpiewane piosenki, wygrywane na pianinie melodie odbite od ścian wniknęły do środka przez te szczeliny, przeszły przez
tynk i osadziły się na czerwonej cegle. Miałam wrażenie, że te wszystkie dźwięki się zapętliły, otwierałam wtedy okna i drzwi na oścież, by głosy dawnych mieszkańców uleciały z wiatrem, by mieszkanie oczyściło się z przeszłości i z poniemieckiej pamięci.
Według Ryszarda, Sowia Dolina znajdowała
się prawie obok nieba i trochę dalej od Śnieżki.
Składała się z wiania wiatru, padania deszczu,
świecenia słońca, poszukiwania skarbów i cieszenia
się.