cytaty z książki "Dlaczego w trawie piszczy?"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wczesna, wrześniowa jesień to same cuda, same smakowitości. Zima też jest niesamowita. Natomiast w drugiej połowie listopada nie możemy się spodziewać niczego dobrego.
Zawsze apeluję: nie bądźmy tacy skrupulatni - zbierajmy z ulic śmieci i papiery, ale zostawmy tu i ówdzie suche liście. Najlepiej pod jakimś krzakiem albo pod płotem, gdzie zimują gąsienice i larwy, jeże, albo nawet jakieś polne myszki. Dlatego nie bądźmy tacy konsekwentni w zamienianiu naszych miast, osiedli, skwerów i parków w zimną, zamarzniętą, kamienną pustynię. Tym bowiem staną się one dla zwierząt, które w zimie mieszkają z nami w miastach.
Przyroda ma swoje jasne i ciemne strony. Obie są ważne i potrzebne, bo wszystkie zwierzęta chcą jeść, żyć i wychowywać potomstwo.
Oczywiście uczeni zmierzyli (nie wiem czy stoperem, czy też bez niego, bo nie znam metod treningu pająków), że najszybszy pajączek na świecie w dziesięć sekund pokonuje odległość równą trzystu trzydziestu długościom swojego ciałka. W takiej sytuacji człowiek w dziesięć sekund musiałby przebiec sześćset metrów! Czterdzieści osiem kolan pracujących w ośmiu nogach robi swoje.
Jednak mimo burz świat w maju jest "uptaszony", to znaczy śpiewa. Lasy, parki, ogrody, nawet zwykłe ulice w mieście rozbrzmiewają głosem ptaków i umajony maj jest zielony - zielenią młodziutką, przepiękną, delikatną.
W zależności od talentu, każdy ptak ma właściwie troszkę inną, można powiedzieć indywidualną, pioseneczkę. Oglądanie takiego przemiłego ptaka i słuchanie jego śpiewów budzi w człowieku skojarzenia bardzo nienaukowe.
Tam, gdzie się wychowałam (w okolicach Krakowa) mówiono, że wilga wyśpiewuje melodię brzmiącą: "Zofiiia! Zofiiia!" i to właśnie się słyszało. Gdy przyjechałam do Białowieży, dowiedziałam się, że tu wilga wcale nie woła "Zofiiia", tylko "Pietiagawarił". Po wsłuchaniu się w jej głos okazało się, że to prawda. Ptasie melodie są pełne niespodzianek.
Choć ptaki pewnie nie zdają sobie z tego sprawy, to jedno jest pewne - ich śpiew jest jednym z elementów uwodzenia dam.
Jeżeli podczas wycieczek po lesie, na łąkach, w zagajnikach, parkach podmiejskich, zobaczycie słodką, maleńką, nakrapianą sarenkę, to pod żadnym pozorem nie podchodźcie, nie dotykajcie, nie zabierajcie jej z lasu. To nie jest sierota! Ludzie uważają, że maleńkie dopiero co urodzone dziecko wymaga nieustannej opieki matki. Jednak przyroda rozwiązuje te sprawy po swojemu. (...) Sarnia mama zawsze jest w pobliżu. Jeżeli do sarniątka podszedłby kot lub lis, wówczas mama zaatakowałaby i odgoniłaby wroga. Jeżeli natomiast podchodzi człowiek, sarna jest bezradna - za słaba, za mała, by stawić czoła sytuacji.
Bardzo Państwa proszę, nie dotykajcie małych sarenek. Można z daleka popatrzeć i trzeba cichutko odejść. Dzięki takiemu zachowaniu, w lesie będzie mniej nieszczęść.
Wychowując małe sarenki wyraźnie widziałam, że mają w głowie podręcznik zielarski. Sarenki właściwie bezbłędnie wybierają i zjadają te rośliny, które są dla nich w tym wieku najlepsze.
Jeżeli ciepłą, letnią nocą jedziemy po odludnych drogach (nieasfaltowych) - zwolnijmy. Bardzo dużo zwierząt, w tym także lelki kozodoje, które wygrzewają się na ciepłym piasku, wychodzi na nasze drogi. Dajmy im pożyć i przeżyć do jesieni, do następnego roku.
Ptaki mają swoje regionalne języki. Inaczej śpiewa sójka polska, inaczej włoska a jeszcze inaczej hiszpańska. Takie różniące się od siebie ptasie głosy nazywane są dialektami. Mogą one być różne do tego stopnia, że czasem ptaki te przestają wzajemnie się rozumieć.
Istnieje w świecie przyrody zależność polegająca na tym, że im więcej dane zwierzę ma wrogów naturalnych, tym więcej dzieci wydaje na świat. Wszystko po to, żeby wyrównać ewentualne straty.
Bocian jest najlepszym dowodem na to, że gospodarstwo należy do dobrych ludzi.