cytaty z książki "Heartless"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Radziła sobie z ciążą do pewnego momentu, gdy przed trzema tygodniami jej wrodzone pokłady opanowania ustąpiły miejsca nader denerwującej ckliwości. Nie dalej jak wczoraj rozpłakała się nad jajkiem sadzonym, bo "dziwnie na nią patrzy". Blisko pół godziny wataha stawała na głowie, aby jej to wyperswadować, a hrabia tak zmarkotniał, że sam był bliski łez.
Dzieciofeler kopnął w odpowiedzi i Conall aż drgnął.
-Ruchliwy, co?
-Ruchliwa - sprecyzowała małżonka. - Jakby moje dziecko miało czelność być chłopcem.
Nie ma nic gorszego, niż przemawiać do rozsądku samemu sobie.
Miesiące usługiwania coraz bardziej marudnej Alexii nauczyły wszystkich mieszkańców Woolsey, że w razie braku natychmiastowej przekąski poleci sierść lub, co gorsza, lady Maccon wybuchnie płaczem. W rezultacie paru gorliwców szeleściło przy każdym kroku papierem śniadaniowym, gdyż wszędzie mieli poupychane kanapki”.
-Sili się pan na dowcip, profesorze Lyall? To do pana nie pasuje.[...]
-Badam niezbadane rejony swojej jaźni.
-Proszę natychmiast przestać.
-Tak jest, milady.
[...]Oczy mu zalśniły i kokieteryjnie odgarnął z karku jasne włosy.(lord Akeldama)
-Domyślam się, że czasem chadzacie niekompletnie ubrani?
Hrabia [Maccon] przewrócił oczami, ale profesor Lyall uznał, że warto kuć żelazo, póki gorące.
-Albo rozebrani.
Lord Akeldama z zachwytem skinął głową.
-Och, moi chłopcy będą w siódmym niebie. Lubią wiedzieć, co słuchać u sąsiadów
-Do kaduka, Boots! Skąd, u licha wiesz, że to lady Maccon? - spytał drugi dżentelmen w cylindrze.
-A któż inny stałby w czasie pełni na środku płonącej ulicy i wymachiwał parasolką?
-[...]Po prostu uważam, że w twoim stanie nie możesz snuć się po Londynie z parasolką w garści, nie sądzisz?
Alexia zerknęła na swój brzuch i zrobiła zaciętą minę.
-Właśnie, że mogę.
-I co, osaczysz wroga i staranujesz go brzuchem?
Gdyby wzrok mógł zabijać...
Nie mogła się nim znudzić. Był niczym filiżanka mocnej herbaty z mlekiem - krzepiący, ożywczy i przepyszny. W prawdzie nie wiedziała, jak hrabia zareagowałby na tę analogię, niemniej bardzo, ale to bardzo lubiła herbatę.
Alexia usłyszała na odchodne, jak [Biffy] zwraca się melodyjnie do jednego z niewzruszonych strażników: "Ależ ma pan dużą czapkę, poruczniku Funtington!
Lady Maccon wysunęła się na krześle, oburącz zapierając się o stół, szczęśliwa, że nie mieszka wśród kruchych sprzętów jakże modnych ostatnio w wytwornych kręgach. Morderczym wysiłkiem prawie dźwignęła się do pozycji stojącej, po czym straciła równowagę i klapnęła z powrotem na krzesło.
- Och, na miłość boską! - wykrzyknęła w przypływie frustracji.
Conall porównał kiedyś to uczucie do gry w pchełki po pijaku z pingwinem, jako nierealne i z lekka oszałamiające.
- Lord Ambrose, tak? Czy ty wiesz, że on jest wampirem, Felicity?
Panna Loontwill potrząsnęła lokami.
- Owszem, ale to świetna partia. - Zerknęła na lorda Akeldamę spod rzęs. - A ja nie jestem już pierwszej młodości.
Gospodarz natychmiast okazał zrozumienie.
- W rzeczy samej. Ile to ma pani lat? Już osiemnaście?
Hrabina Nadasdy miała głos ciepły jak masło i równie tłusty. Mogła na nim smażyć ludzi, jeśli chciała.
- Kto chce mnie zabić, lady Maccon?
- Za dużo możliwości? Mam to samo.
Jakże mam dopilnować siostry, skoro nie widuję nawet własnych stóp?
- No cóż, wiemy, że wampiry obawiają się pani dziecka, ale chyba zdają sobie sprawę, że przy zastosowaniu odpowiednich środków ostrożności nawet urodzony drapieżnik może zachowywać się w cywilizowany sposób. Weźmy panią, na przykład.
Alexia uniosła brew. Jej małżonek parsknął drwiąco. Profesor Lyall nie dał się zastraszyć.
- Bywa pani co nieco skandaliczna, lady Maccon, ale cywilizowana - zawsze.
Ta ostatnia doszła do wniosku, że beta to ktoś na podobieństwo najbardziej wyrozumiałego lokaja świata.
Nie bez powodu my, wilkołaki, tłuczemy się między sobą. Abstrahując od tradycji, rzecz jasna.
Rozmowa z lokajem przypominała próbę objaśnienia teorii przeciwwagi salaterce z budyniem.
- Będę grzeczna, obiecuję. - Alexia cmoknęła go w czubek nosa.
- Czemu zawsze mam ciarki, kiedy to mówisz?