cytaty z książki "Władysław Bartoszewski. Wywiad rzeka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W dzieciństwie słyszałem od ojca, że podstawowym kryterium oceny człowieka jest jego uczciwość, nie zaś narodowość, pochodzenie czy wiara. Uczciwość!
Dla mnie patriotyzm jest wartością. To znaczy czymś pozytywnym. Postawą wolną od demagogicznych podniet, od paranoicznego węszenia za wrogiem. Postawa na rzecz czegoś, a nie przeciw komuś. Na rzecz godności, która wiąże się nieodmiennie z szacunkiem dla ludzi innego pochodzenia, innej wiary. Bo uznanie różnorodności kulturowej, różnorodności pamięci pokoleń, rozmaitości tradycji wzbogaca wspólnotę państwową. Na rzecz czegoś! Na rzecz szklanych domów! Ja wiem, że dziś Żeromski nie w modzie, ale te szklane domy trafnie symbolizowały coś czystego, przejrzystego – przeciwstawiającego się zaduchowi, ciasnocie poglądów, ciemnocie.
[...]Gdzie są granice międzyludzkiej solidarności?[...] O kim możemy powiedzieć, że uczynił wystarczająco dużo dla ratowania ludzkich istnień? O tym, kto zapłacił za to własnym życiem! O tym, kto zapłacił za to własnym życiem, spełniając ewangeliczny nakaz miłości albo kierując się laickimi zasadami etyki, to wszystko jedno! Bo jeśli zginął, to nikt nie może o nim powiedzieć, że nie uczynił wystarczająco dużo. Ten zaś, kto przeżył, zawsze może i powinien zadać sobie pytanie: – Czy naprawdę uczyniłem wystarczająco dużo? A jeśli mogłem uratować jeszcze jednego albo dwóch ludzi, i tego nie zrobiłem? Nikt nie jest sędzią we własnej sprawie, więc nikt nie może powiedzieć, że nie mógł uczynić więcej…[...]
(...)w naszym świecie zło wbija się w pamięć, dobro zaś zostaje zapomniane.
Każda demobilizacja jest początkiem nowej mobilizacji.
Wybieram jakiś los. I on jest mój.Dlatego nie lubię słów o wspólnym losie,czy też o wspólnocie w biegu wydarzeń dziejowych.Tyle losów,ilu ludzi.
[...]Bo ja uważam się za patriotę. Co to znaczy? Że biorę odpowiedzialność za przeszłość mojego narodu w dobrym i złym, i za jego przyszłość, tak jak biorę odpowiedzialność za samego siebie. A ponieważ tak się składa, że jestem wierzącym chrześcijaninem, to mam pewność, że moje dobro nie może stać w sprzeczności z dobrem narodu i z dobrem powszechnym. Więc jeśli jestem potrzebny, to nie powinienem się wahać.
*Co w panu jest?*
Nie raz o tym myślę, czyniąc rachunek sumienia.
*I jakie wnioski?*
Wciąż uważam, że mam rację. I że muszę się jej trzymać. Nie chcę pouczać innych. Ja po prostu wiem, że nie pójdę w określonym kierunku, z określonymi ludźmi. Nie i już! Znam podstawową miarę. Więc mam rację.
*A reszta przychodzi sama?*
Nie lubię o nic prosić. Nigdy nie prosiłem. Uważam się za dziecko przeznaczenia. Szczególne warunki, w których przyszło mi spędzić całą młodość, od matury do trzydziestego trzeciego roku życia, pozbawiły mnie możliwości wahań. Jedyny wybór przed, którym stałem, był taki: albo zaakceptuję coś, co uważam za zło, albo odmówię akceptacji. Nic więcej.
Nie mogłem wybrać środowiska, znajomych, kolegów, bo nie decydowałem, w której celi więziennej zostanę osadzony. Otrzymałem dar od losu, dar od Boga. Bo w Auschwitz, w konspiracji i w więzieniach widziałem wyraźną granicę między “nami” i “nimi”. To mi dało przewagę.
A gdybym był skazany na konieczność ciągłych wyborów? Jak bym się zachował, gdyby nie kraty X pawilony? Czy poszedłbym na ugodę? Na kolejne kompromisy? Dziś wydaje mi się, że znalazłbym wystarczająco dużo siły, aby niczego nie podpisać, nie napisać, nie powiedzieć – tak mi się wydaje, ale w żadnej mierze nie potrafię tego udowodnić.
*Więc co w panu jest?*
Uważam, że mam rację. Nie, że mam ją z góry! Nie! W gruncie rzeczy jestem człowiekiem niepewnym, nieśmiałym – aż do chwili, gdy podejmę decyzję. Potem zaś zachowuję się jak skoczek stojący na trampolinie. Wykonuję ruch, od którego już nie ma odwrotu.
*A źródła decyzji?*
Wie pan, uważam, jestem pewien, że każdy z nas nosi w sobie rodzaj busoli, no, nazwijmy to sumieniem albo zdolnością do pytania: czy postąpiłem właściwie? czy stać mnie na skruchę? czy stać mnie na odnowę? Chodzi o to, by nie zapomnieć, że takie pytania są ważne. Wciąż je sobie przypominać.
Synku nie kłam, bo kto kłamie, to może ukraść, a kto kradnie, to może i zabić. A przede wszystkim nigdy i niczego lekkomyślnie nie podpisuj. Zanim coś podpiszesz, to zastanów się, nie raz, ale wiele razy, poradź się mamy, albo nauczyciela w szkole się poradź, ale nie podpisuj niczego lekkomyślnie.
Są tacy ludzie, którzy sądzą, że jedynym gwarantem ich istnienia jest czyhający wróg. Bez wroga nie da rady. Bez wroga traci się ważność. Im więcej wrogów, tym większe moje znaczenie w świecie.A gdy nadchodzi czas prawdziwego zagrożenia, okazuje się, że brakuje sojuszników. O nich przecież nie było mowy" M.Komar.
"Nie pochodzenie narodowe czy społeczne, nie poglądy polityczne, nie wyznawana ideologia czy religia świadczą o ludzkiej przyzwoitości. O przyzwoitości świadczy to, że człowiek za nic w świecie nie przyłoży ręki do krzywdy bliźniego i będzie starał się mu pomóc w takiej mierze, w jakiej pozwalają na to okoliczności."
"Zbrodnią jest reagować na nieszczęście dopiero wtedy, gdy się samemu zostanie zagrożonym".
"Synku, nie kłam,bo kto kłamie, to może ukraść. A kto ukradnie, to może zabić.Nie kłam, choć nie musisz mówić wszystkiego wszystkim.".
Otóż [Lucjan] Dobroszycki mawiał do mnie nieraz: – Słuchaj, gdyby była sytuacja odwrotna, gdyby było getto dla Polaków, a Żyda by zabijali z dziećmi, z żoną, z matką za to, że pomagał gojowi, to ci powiem – choć tego nie napiszę i nie wydrukuję – że nie jestem pewien, czy znalazłoby się tylu ratujących, ilu znalazło się w Polsce, przy istniejących poprzednio antagonizmach i różnicach kulturowych.
Więc pytajmy dalej o granice solidarności. W jakiej mierze Polacy pomagali zimą 1939/40 swoim – Polakom, chrześcijanom, katolikom wysiedlonym z Wielkopolski i Pomorza do Generalnego Gubernatorstwa czy uciekinierom z Warszawy w 1944 roku? Większość z tych ludzi wyszła ze swoich domów z jedną walizką, żyła w ciężkich warunkach, nie zawsze spotykając się ze szczególnym zainteresowaniem i życzliwością rodaków. A przecież udzielanie pomocy uciekinierom-Polakom nie było przez Niemców karane.
Od ludzi można oczekiwać odwagi, bohaterstwa, nawet należy oczekiwać, ale też trzeba się liczyć z faktem, że są ludźmi.
Prawda wcale nie leży pośrodku, a tam, gdzie leży.