cytaty z książki "Wilcza Pieśń"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Pomyślała o swoim ciemnym mieszkaniu, pryczy, na której spała od najmłodszych lat.
O wiecznie pustej lodówce, używanych ubraniach, wrednej sąsiadce z jej równie wrednym kundlem, kiepskiej pracy, niezapłaconych rachunkach, braku rzeczy osobistych... Czy miała do czego wracać? Nawet, gdyby rozmyślała nad tym godzinami, odpowiedź byłaby taka
sama. Nie, uświadomiła to sobie z gorzkim posmakiem w ustach. Nie miała już nic.
Wciągnął ze świstem powietrze, a potem z uśmiechem godnym diabła w niedzielnym
kapeluszu pochylił się w jej stronę. Wstrzymała oddech i odsunęła się o milimetr, ale on nie
rezygnował. Przymknęła powieki, kiedy jego wargi musnęły jej szyję tuż pod uchem. Z boku
ten delikatny pocałunek gościom mógł przypominać namiętne szeptanie kochanków, co
sprawiło, że policzki Ayany na moment przybrały odcień podobny do jej szkarłatnej szminki.
Dajcie sobie nawzajem szansę. Na to
zasługujesz ty i on także. Przeszliście w życiu wiele złych rzeczy, nadszedł teraz czas na
budowanie pozytywnych wspomnień i na patrzenie w przyszłość.
Ayana na widok tej sceny poczuła gniew rozlewający się po trzewiach. Znaki zapłonęły błękitem i zaczęły parzyć, jakby były wypalane na jej rękach żelazem. Zacisnęła zęby, które powoli stawały się bardziej wilcze niż ludzkie. Z paznokci u rąk wyrosły jej szpony, tatuaże rozlały się niczym płynny atrament i podpełzły wyżej, sięgając ramion, a potem szyi i policzków. Jeden z włamywaczy wpatrywał się w nią z narastającym przerażeniem, drugi był zbyt zajęty wlepianiem wzroku w lufę pistoletu Lucasa.
Z każdego namiotu po kolei wychynęły wilcze pyski. Lucas przeciągnął się i ziewnął szeroko, a potem posłał jej zwierzęcy uśmiech. Jego ciemnoczekoladowa sierść z jaśniejszą obrożą wokół szyi była niemal czarna w blasku wschodzącego księżyca. Donovan za to lśnił niczym latarnia morska – biała sierść ostro odcinała się w półmroku.
Bez żadnego sygnału Donovan ruszył przed siebie prosto w gąszcz. Lucas podążył za nim, potem Cedric i Ayana. Pędziła do przodu niczym napędzana nieznaną sobie energią. Czuła się lekka niczym piórko, a łapy ledwo dotykały ziemi, gdy przecinali las niczym duchy. Spłoszone ptaki oraz gryzonie śpiące w trawie uciekały przed nimi w ciemności nocy.