cytaty z książki "Binding 13. Część druga"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
To nie w porządku, ona nie miała żadnego interesu w tym,
żeby wchodzić do mojego życia w tak kluczowym momencie,
jednak była jak tornado, którego się nie spodziewałem. Była problemem, którego nie przewidziałem, kiedy robiłem plany, i jedyną osobą, która mogła zaprzepaścić całą moją ciężką pracę.
To wymykało się spod kontroli. Ona zakłócała moje perfekcyjnie poukładane życie i nie miałem pojęcia, jak mam sobie z tym poradzić. Ta dziewczyna sprawiła, że byłem słaby i niezdecydowany.
Wiedziałem, że musiałem wziąć się w garść, jednak nie potrafiłem, ponieważ ona była uzależniająca, a ja miałem obsesję.
Zdałam sobie sprawę, że jestem świadkiem rzadkiego momentu słabości Johnny’ego i moje serce ledwie znosiło tę presję. Patrzenie na niego… takiego obnażonego i bez ochrony, robiło we mnie… coś. Sprawiało, że czułam, jakbym musiała się nim opiekować, jakbym potrzebowała to zrobić. To szalone, ponieważ wystarczało jedno spojrzenie na tego chłopaka i stawało się jasne, że on nie potrzebował niczyjej pomocy. Ale ja i tak wciąż to czułam.
- Nie pozwolę - odpowiedział na własne pytanie. - Nic złego
ci się nie stanie - dodał, patrząc na mnie przenikliwie. - Ponieważ nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić, okej?
- Okej - przytaknęłam niepewnie.
Obserwował mnie ostrożnie gorącym spojrzeniem.
- Wierzysz mi?
- Chcę ci wierzyć - wyszeptałam, a moje palce wpiły się
w jego twarde ramiona.
Spojrzałam mu w oczy, czując, że serce ściska mi się tak mocno, że trudno mi było oddychać. Jednym spojrzeniem poczułam, że się w nim zatopiłam. To było nagłe i szokujące. Tak intensywne. Moje uczucia wybuchły wewnątrz mnie, wchłaniając tego chłopaka i wszystko, czym był, jak gąbka, która potrzebowała wody.
Nie wymuszałam specjalnie rozmowy, która przerwałaby niekomfortową ciszę, ponieważ nie było takiej potrzeby. W tym momencie przebywanie z nim tutaj było tak proste jak oddychanie.
Pocałowała mnie,
a ja zamarłem. Zupełnie mnie zatkało i poczułem atak każdej
dziwnej i nieznanej emocji oraz uczucia, jakie tylko mogą przyjść do głowy.
Nie spodziewałem się tego.
Nie spodziewałem się jej.
To wszystko uderzyło we mnie w jednym momencie, jak
w zderzeniu czołowym, i mnie zatkało. Czułem się bardziej odkryty i wrażliwy niż w całym swoim życiu. W przeciwieństwie
do tego, jak dobrze moje ciało zareagowało na jej usta oraz jak dużo mocniej moje serce musiało pracować, kiedy ona była obok, moja głowa wiedziała lepiej.
Denerwowałem się tak bardzo, że moje głupie serce mogło
być mocnym kandydatem po olimpijskie złoto w boksie, ponieważ tak mocno waliło mi w klatce piersiowej.
- Nie potrzebuję takiego rodzaju kłopotów w moim życiu.
Nie jestem wojowniczką. Potrzebuję się nie wychylać i przejść przez szkołę bez żadnych problemów.
Nastąpiła długa chwila ciszy.
- Myślisz, że pozwoliłbym, żeby ktoś zrobił ci krzywdę? - spytał w końcu Johnny, a jego spojrzenie było mroczne i intensywne oraz całkowicie skoncentrowane na mnie. - Myślisz,
że pozwoliłbym, żeby cokolwiek złego ci się stało, Shannon jak ta rzeka?
Wpatrywałam się w niego, niepewna, co mam powiedzieć i niepewna moich uczuć. Kiedy nic nie odpowiedziałam, Johnny jęknął cicho i pokręcił głową, powodując, że krople deszczu
ochlapały moją twarz.
To było najmniejsze, najkrótsze i nieseksualne cmoknięcie, ale
pochodziło od niej i to zmieniało wszystko. Tak jak zrobiła to poprzednia noc. Od tamtej pory pogłębiło się wszystko, czemu tak rozpaczliwie starałem się zaprzeczyć. Znaki, które ignorowałem i udawałem, że ich nie ma, błyszczały niczym neonowe napisy, zawieszone na budynkach.
- Nie czuję już nawet, że mam jakiś wybór - wyznałem. - Tracę już mój pieprzony rozum, stary.
- Nieee, twój rozum wciąż tutaj jest - zaśmiał się Gibsie, poklepując mnie po ramieniu. - To serce tracisz, stary.
- Kurwa - wykrztusiłem, przygryzając wargę, kiedy moją
klatkę piersiową ścisnęło czyste przerażenie.
- Taa… Okropnie kłopotliwe, co?
- Cholernie tak.