cytaty z książki "Zagadka Kuby Rozpruwacza"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-Medycy gadają, że od palenia można nawet umrzeć.
-No, jak cię palą na stosie, to niewątpliwie.
Egzorcysta postawił na stół flaszkę śliwowicy.Wypili,zakąsili,chlapnęli na drugą nogę, bo po pierwszym się przecież nie zakąsza... Potem wypili trzeciego, bo Boh trojcu lubit, potem czwartego bo chata ma cztery kąty, a koń cztery kopyta. Potem po piątym, bo ręka ma pięć palców, a czołg czterech pancernych i psa, potem po szóstym, bo tydzień dawniej miał sześć dni roboczych, potem po siódmym, bo jednak siedem dni w tygodniu było, a skarb zawsze leży siedem kroków od miejsca, gdzie się go szuka..."
Wiedza jest jak spirytus, tylko tęgiej głowie służy...
Mężczyzna miał na sobie frak, a w dłoni trzymał coś, co ewidentnie przypominało czarodziejską różdżkę... Wędrowycz uśmiechnął się do swoich wspomnień. Nie dalej jak miesiąc temu, zabrał podobną jakiemuś smarkaczowi w okularach, z blizną w kształcie błyskawicy na czole... Gnojek próbował rozrabiać, myślał że trafił na frajera.
Jakub z Semenem też postanowili pozwiedzać. Niestety, sklepu monopolowego najwyraźniej tu nie było. – Co za kraj popierdolony! – wybuchnął wreszcie egzorcysta.
Macki w galarecie wyglądały bardzo wykwintnie, jak z chińskiej restauracji. Semen i Józef zasiedli do stołu, nalali sobie do szklanek mętnego samogonu i nałożyli na talerze egzotycznej zagrychy.
- Jakub, skąd wytrzasnąłeś taką ośmiornicę? - zapytał stary kozak - U nas w rybnym przecież tego nie ma?
- Siedziało w studni, mówiło,że nazywa się Ktulu - wyjaśnił.
Noszenie
okularów było w Wojsławicach uważane za hańbę większą niż umiejętność czytania i pisania.
Od bramy kroczył w ich stronę kościotrup z kosą na ramieniu.
- Ciekawe po kogo - zastanowił się Jakub. - Jakby co, to ty jesteś o dwadzieścia lat starszy.
- Ale widzimy obaj. A to znaczy... Swoją drogą ciekawe dlaczego. Z czego napędziłeś tego bimbru, trucicielu?
Odszedł kawałek od ogniska i podniósł omszały głaz. Z wnętrza bunkra wydobył pancerfaust. Oparł rurę na ramieniu i wyciągnął zawleczkę.
- Nikt tego jeszcze chyba nie próbował - powiedział do osłupiałego kumpla. - Jeśli się uda, bedziemy pierwsi.
Kostucha nadal ostrzyła kose monotonnym, fachowym ruchem. Jakub wycelował. Kosciotrup podniósł głowę. Ich spojrzenia spotkały się.
- Paszła w czortu a prijti tu jeszczo raz kak ja tiebia uże proklataja! - wrzasnął Jakub. - Nu pagadi!
Szarpnął za spust. Pocisk przeciwpancerny trafił szkielet w korpus. Eksplozja rozniosła go na strzępy.
Semen zemdlał.
W tej chwili drzwi uchyliły się. Stanął w nich wysoki, chudy jak szczapa typ w długiej szacie.
- Hy, transwestyt - ucieszył sie Semen.
- Nie transwestyt, tylko czarodziej - poprawił go Jakub. - Coś mi się wydaje, że nie trafilismy tu przypadkowo.
- Witajcie, przybysze z innego świata - usmiechnął się stojący w drzwiach gospodarz.
W nastepnej chwili uśmiech zgasł mu razem ze świadomością, bo Wędrowycz zamalował go w mordę.
Jakub z Semenem tankowali importowaną śliwowicę z cesarskiej destylarni. Resztki lakowej pieczęci ze znakiem akcyzy posłużyły jako zagrycha.
Ty Korczaszko jesteś o czterdzieści lat za stary – powiedział z przekonaniem Marcin
Bardak, który przylazł dopiero co i pił coś stojąc przy ladzie.
– Nie róbcie ze mnie kaleki tylko, dlatego że mam sto lat! – wściekł się Semen.
- Padniesz ze starosci zanim zdążę pierdnąć - wyraził swój pogląd Marcin.
Kozak zdjął z siebie kurtkę i odwinął czterometrowy łańcuch krowiak którym był owiniety w pasie.
- Powtórz - zażądał.
Bardak tego wieczora wlał już w siebie duzo, alkohol zmąciłmu nieco ocenę rzeczywistości. Powtórzył. Semen zawył i machnął łańcuchem. Po chwili, wróg trzymając połowę zębów na dłoni, biegł wyjąc przez wieś, a czerwona jucha z rozbitego czoła zalewała mu kaprawe ślepia.
- Znaczy ty z tych, co to ciągle z nosem w książkach siedzą? A nie szkodzi to aby na rozum?
- Wiedza jak spirytus, tylko tęgiej głowie służy...
Jakub i Semen wtoczyli beczkę.
- Śliwowica, czterdziestoletnia, specjalnie na taką okazję trzymaliśmy - nawijał Jakub. - I kiełbasa na zagrychę się znajdzie...
Odbił szpunt. Niebiański zapach rozniósł się po ciasnym, bankowym holu. Zaraz też pojawiły się musztardówki.
- Wypijmy za wasze sukcesy w walce z zabobonem religijnym - zaproponował Semen.
Wypili, potem wypili na drugą nogę... Nie wiadomo skąd pojawiła się harmoszka i po chwili z trzydziestu gardeł popłynęła pieśń.
Choć dedukowaliśmy wspólnie aż do wieczora, wspomagając się ginem dla zwiększenia
dedukcji, nie doszliśmy do żadnych wniosków.
Z bliżej nie wyjaśnionego powodu najpierw długo wodzili spojrzeniami po jego ubiorze.
Jakub był tym nieco poirytowany, tym bardziej że nie rozumiał ich zainteresowania. Ubrany
był tak jak zwykle. Miał na sobie waciak z doszytymi dodatkowymi kieszeniami, portki z
płótna workowego z kawałem sznura zastępującym pasek, podgumowane walonki, a na
głowie karakułową papachę.
A może przerobić tytuł opowiadania na „zapach owiec” albo „pranie owiec” Hmmm, czy na pewno pranie? Bardziej pasował mu wyraz na „s”...
Z wnetrza domu powiało wonią dawno nie pranych skarpetek, ogryzionych kosci, rdzy oraz myszy. Jakub zapalił światło i myszy uciekły. Reszta została na miejscu, chociaż skarpetkom niewiele brakowało, by pobiec śladem gryzoni.
- A jak się cesarzowi nie spodoba, co my tu wyrabiamy? - zafrasował się Piekarz.
- Wielkie mecyje, zwoła się wiec i odwoła cesarza ze stanowiska - wzruszył ramionami Wędrowycz. - „W walce zdobędziecie swoje prawa”.
Życie ma się tylko jedno. Można przeżyć całe albo połowę.
Policjant po chwili ze skruchą przyznał mu rację.
-Obawiam się, że będę musiał o tym zameldować gdzie trzeba-wastchnął Semen.-Tak rażące naruszenie norm europejskich, i to w instytucji rządowej...
Po chwili kozak zadowolony wyszedł z posterunku. Wsiadł do klatki.
-Jedziemy-polecił Józefowi.
-Dużo musiałeś dać łapówki, żeby nas puścili?-zapytał Jakub.
-Nie tylko nie dałem, ale nawet wziąłem-Semen pokazał stuzłotowy banknot.
-Semen-odezwał się leniwie podpity ajent-ten naturysta kradnie ci motor.(...)
-Na zdrowie, i tak daleko nie zajedzie-powiedział.
Silnik motoru zawył na wysokich obrotach. Rozległ sięwizg opon a po chwili głuchy odgłos zderzenia z latarnią.
-Kierownica się zablokowała-wymamrotał Semen.-A i hamulec jest trochę nie tego...
Na końcu ogona klaczka miała zapiętą spinkę do włosów, na której huśtał się odblaskowy znaczek. Czterolistna kończynka.
Paszła w czortu, a prijti tu jeszczo raz, kak ja tiebia uże proklataja! -wrzasnął Jakub. - Nu pagadi!
Skarcił się w myślach. Też przecież mógł wypełniać krzyżówki... No, wprawdzie
najpierw musiałby przypomnieć sobie wszystkie litery, ale przecież to nic trudnego. Miesiąc i
by sobie przypomniał...
Semen ruchem magika wyjął zza pazuchy flaszkę.
- Coś jednak udało się przemycić.
- No to frugo...
Wypili na drugą nogę potem, na trzecią, a potem flaszka wyszła...
Świt był paskudnie chłodny. Stary kozak otworzył oczy. Ognisko wygasło. Okopcony kocioł wynurzał się z mgły. Semen podczołgał się do wiadra i wypił kubek zimnego bimbru. Powoli wracała pamięć. Rozejrzał się za Jakubem. Egzorcysta siedział pod drzewem i osełka ostrzył dużą, zardzewiałą kosę. Na widok kumpla uśmiechnął się.
- Przyda się do sianokosów - zachichotał. - Nie sądzę, żebyśmy zupełnie załątwili kostuchę, ale namyśli się, zanim znowu spróbuje.
Semen ponownie zemdlał.
Turyści rozleźli się po miasteczku. Jakub z Semenem też postanowili pozwiedzać. Niestety, sklepu monopolowego najwyraźniej tu nie było.
- Co za kraj popierdolony! - wybuchnął wreszcie egzorcysta.
Gminny sekretarz i jego kumpel nalali sobie jeszcze po szklance wódki z pamiątkowej butelki od Dziadka Mroza.
- Kurde, coś mi tak w oczach mroczki latają - poskarżył się instruktor z powiatu.
- Pijmy szybciej, bo się ściemnia...