cytaty z książki "Babilon. Kryminalna historia Kościoła"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Papież bał się bowiem kobiet odważnych, które pozwalałyby sobie na inne zdanie na temat własnej roli w świecie oraz kościele niż ta, którą wyznaczał ciasny horyzont Wojtyły, wykuty przez doświadczenia faszyzmu, komunizmu, wreszcie socjalizację katolicką.
Jeśli prześledzić działalność kościoła katolickiego w Polsce pięćset lat wstecz, z łatwością można dostrzec, że jego strategia opierała się w głównej mierze na konfrontacji. Przez wieki zmieniali się wrogowie, ale kościół cały czas z kimś walczył. I robił to, jak głosił, nie dla siebie, ale dla narodu, w jego imieniu. Wroga, z którym walczy do dziś, wykreował pontyfikat Jana Pawła II. Stała się nim demokracja liberalna, pluralizm kulturowy i religijny, które Wojtyła ochrzcił mianem „cywilizacji śmierci”. Polski papież podjął wyzwanie i poszedł na konfrontację z systemami prawnymi, które chciały zalegalizować związki homoseksualne, dały kobietom prawo do aborcji, przedefiniowały ich anachroniczne role społeczne, dopuściły eutanazję. Wizję kultury śmierci Jan Paweł II zarysował w encyklikachVeritatis splendor i Evangelium vitae. Zgodnie z tym przesłaniem Zachód porzucił „cywilizację życia”, rozumianą jako kulturę wartości rodzinnych oraz świętości życia ludzkiego, co - jak wieszczył konserwatywny papież - ma prowadzić do hedonizmu, a ostatecznie do samozagłady społeczeństwa i kryzysów demograficznych. Jego najbardziej wyrazistym kontynuatorem jest biskup Marek Jędraszewski, którego słowa o „tęczowej zarazie” zostały z entuzjazmem odnotowane we wszystkich krajach byłego Związku Radzieckiego.
Jak w społeczeństwach totalitarnych zagrożeniem jest jakakolwiek różnorodność. Socjalizacja katolicka zbudowana jest na lęku przed wszystkim, co inne, zwłaszcza tym, co jest nowe.
Karol Wojtyła pomimo politycznego talentu był mężczyzną swoich czasów, a równość kobiet i mężczyzn była zjawiskiem, którego po prostu nie rozumiał.
Sienkiewicz na pewno serca Polaków krzepił, ale historię zniekształcał, a czasem świadomie fałszował.
Jeśli prześledzić działalność kościoła katolickiego w Polsce pięćset lat wstecz, z łatwością można dostrzec, że jego strategia opierała się w głównej mierze na konfrontacji. Przez wieki zmieniali się wrogowie, ale kościół cały czas z kimś walczył. I robił to, jak głosił, nie dla siebie, ale dla narodu, w jego imieniu. Wroga, z którym walczy do dziś, wykreował pontyfikat Jana Pawła II. Stała się nim demokracja liberalna, pluralizm kulturowy i religijny, które Wojtyła ochrzcił mianem ,,cywilizacji śmierci".
(...) po trwającej wieki dyskusji, czy homoseksualizm można uznać za chorobę, prawdziwą chorobą okazuje się homofobia.
(...) posłuszni jedynie Bogu "stanowią zagrożenie dla potężnych". Korzeniem nadużyć seksualnych jest bowiem klerykalizm, który każe traktować kapłanów jako ekskluzywny klub ludzi będących bliżej Boga niż inni śmiertelnicy. Według Zechmeister w IV wieku wspólnota chrześcijan przestała być kościołem, podążając za Jezusem, i stała się "częścią świata, która produkuje ofiary". Symbioza władzy i sacrum doprowadziła do patologii.
Zdarzało się, że temu, kto odmówił wejścia do jego łóżka, blokował wyświęcenie. Korzystał z systemu księży naganiaczy. Ofiary znieważał i poniżał. Bicie musieli też akceptować oddający mu się za pieniądze mężczyźni, bo korzystanie z prostytucji było kolejną pasją hierarchy. Ciosy zawsze wymierzał na końcu, nie w trakcie aktu seksualnego.
Jakby szukając konfrontacji z Franciszkiem, emerytowany papież w głośnym tekście z kwietnia 2019 roku Kościół i skandal nadużyć seksualnych szukał przyczyn patologii instytucji, w której odgrywał kluczową rolę, w rewolucji seksualnych lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, homoseksualnych koteriach seminariów, wreszcie w upadku morale ludzi na zewnątrz kościoła. Według Benedykta kościół stał się bezbronny wobec przemian obyczajowych. Jest ich ofiarą czy wręcz "męczennikiem".
Pisząc o Irlandii, czujemy się, jakbyśmy przeglądali się w lustrze naszej polskiej historii i teraźniejszości. Jak i u nas odchodzące do lamusa wpływy katolicyzmu na kształt życia społecznego Irlandczyków związane były ściśle z traumami historii. Ale dziś sekularyzacja katolickiej Irlandii jest faktem, a największy paradoks tego procesu polega na tym, że najbardziej do odejścia katolików od kościoła przyczynił się katolicki kler. Czy ta sama lekcja czeka nas w Polsce?
- Nauka kościoła nie odgrywa już znaczącej roli - mówi nam. - Ludzie poszukują prawdy poza nim, chcą oddychać w wolnym świecie. A kościół odbierał im oddech. Nie jest już postrzegany jako poszukiwacz prawdy, ale jako strażnik przestarzałego nauczania i instytucjonalnej próżności. Irlandczycy widzą w nim bankruta, który potrzebuje gruntownej reformy.
Święta matka wydaje się znacznie mniej zaniepokojona potrzebą ochrony dzieci przed pedofilskim duchowieństwem niż zachowaniem "czystości i reputacji" kościoła i kapłaństwa. Nie jest dla nas wielkim zaskoczeniem, gdy odnajdujemy te same motywacje w argumentacji Jana Pawła II, który robił wszystko, by przestępstwa notorycznych pedofilów w sutannach nie ujrzały światła dziennego.
- Do zakonu często trafiają osoby zaburzone - twierdzi jedna z byłych sióstr, mająca spore pojęcie o psychologii. - Widzę w tym chyba pewną zależność: im większe problemy, tym bardziej konserwatywny wybierają zakon.
- Jak to? - dopytujemy. - Nie ma tu żadnych regulacji, procedur?
- Często osoby, które sobie nie radzą, szukają takiego uporządkowanego miejsca, w którym wszystko jest jasne i proste. Mam na myśli sferę obowiązków, nakazów, zakazów. W moim zgromadzeniu [rozmawiamy z siostrą, której zgromadzenie nie wymaga przywdziewania na co dzień stroju zakonnego, często więc ubierała się w dżinsy i chodziła po mieście z papierosem w ustach] takie osoby kompletnie nie mogły się odnaleźć. Wiecie, dlaczego? Bo nie potrafiły same podejmować decyzji, słuchać siebie, brać odpowiedzialności za własne życie.
Posłuszeństwo, pokora - oto rzekome cnoty, za którymi idą, znosząc na chwałę Bożą deficyty tego nienormalnego życia.
O ile Sodoma i Gomora to miasta zepsucia i moralnej degrengolady, Babilon to symbol zniewolenia. Na kartach tej książki, trzymając się faktów, kreślimy kryminalną historię kościoła, który łupił i mordował ofiary kolonialnej opresji w Kanadzie. Który przyuczał kobiety w Irlandii do kultury gwałtu. Który cynicznie wmawiał ustami "świętej" matki Teresy, że cierpienie uświęca, więc nie należy go uśmierzać. Który prześladował gejów dehumanizującym ich głosem, uciekających często przed własną tożsamością seksualną, kościelnych liderów.
Siostra Joan Chittister, była przełożona klasztoru Mount Saint Benedict w Erie w Pensylwanii, tak opisała tę sytuację: "W obliczu wyboru między męskością a sakramentami Kościół wybrał męskość. W obliczu między seksualnością a sakramentami Kościół wybrał celibat. Nowy złoty cielec na kościelnej pustyni jest zatem nieżonatym mężczyzną".
Księża zwrócili się do niej z prośbą, by udostępniła im swoje siostry. Tak, właśnie: "udostępniła". Księża traktowali siostry jak towar do zaspokajania kapłańskiej chuci. Kiedy odmówiła spełnienia tej szokującej prośby, kapłani próbowali w niej wzbudzić poczucie winy. Twierdzili, że będą musieli skorzystać z miejscowych kobiet, a w konsekwencji zakazić się AIDS. Mamy problem z tym, co nas bardziej szokuje: czy prośba księży o wydanie sióstr, by zaspokoić ich potrzeby seksualne, czy uzasadnienie, że seks z zakonnicami pozwoli im uniknąć AIDS.