cytaty z książki "Dywan z wkładką"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Rany boskie, co ja z tobą mam... – jęknęła.
– Dwoje dzieci – dobiegło spod kołdry, zdumiewająco przytomnie. – I kredyt.
Jest takie powiedzenie, Zosieńko, że droga do serca mężczyzny wiedzie przez żołądek – odparła babunia znacząco. Zaraz jednak dodała, nie do końca do siebie: – Chociaż każda nowoczesna kobieta zdaje sobie sprawę, że kawałek niżej jest droga na skróty...
– MAMO! – jęknął Andrzej, nieoczekiwanie wytrącony ze stanu słodkiej błogości przez wizję matki obeznanej w TYCH sprawach. (...)
– W sensie... że taki objazd? – zagubiony Maciejka wpatrywał się w ojca z nadzieją, że ten wyjaśni mu tę zawiłość stosunków damsko-męskich. (...)
– Powiedziałbym raczej, że droga ekspresowa.
A co ty możesz o tym wiedzieć? Jesteś jeszcze za młody na zapijanie problemów egzystencjalnych.
– A na bieganie?
– Za leniwy.
– O. Mnie pasuje.
– Pewnie, że pasuje. Aż cuchniesz leniem. I to dosłownie!
– To się nazywa spójny wizerunek.
W przeciwieństwie do Andrzeja, typowego rannego ptaszka, który bladym świtem przenosił góry i wyrywał murom zęby krat, Tereska przed dziewiątą trzydzieści zaliczała się do ptaszków ciężko rannych. Na samą myśl o choćby otwarciu ust zbierało jej się na mdłości, a wszelkie próby zagajenia dusiła w zarodku samym spojrzeniem. Nie mów do mnie, warczała jej mowa ciała, nie mów do mnie, bo w dziób.
Wiesz, zapoznawanie się to było łatwe może w przedszkolnej piaskownicy. Po trzydziestce trochę się jednak komplikuje, jak człowiek już nie chce pożyczyć grabek.
[...] Ścieżka istotnie może stanowić wyzwanie. - Mira uśmiechnęła się dobrotliwie. - Wiesz, jeszcze nie jesteś w formie.
- Kula to też forma.
- Jest takie powiedzenie, Zosieńko, że droga do serca mężczyzn wiedzie przez żołądek [...] Chociaż każda nowoczesna kobieta zdaje sobie sprawę, że kawałek niżej jest droga na skróty...
Cienka granica oddziela miłość od obsesji, wytrwałość od zaciekłości...
... symbolizuje ciemność odbytu, w jakim znalazła się ludzkość wskutek nadmiernej eksploatacji dóbr naturalnych dla zaspokojenia swego niepohamowanego konsumpcjonizmu, który nabija kabzę bogatym, wpędzając biednych w spiralę zadłużenia.
Mojej teściowej,
która o poranku pije kawę
i nigdy nie kazała mi biegać!
Ja wiem, że dziecko i legginsy prawdę ci powiedzą, ale NAPRAWDĘ nie muszą tego robić jednocześnie.
- [...] Poza tym mnie się dziś przyda odrobina niezbyt forsownego ruchu, a tobie solidna dawka endorfin.
- Myślisz, że wyprą wkurwiny tego człowieka czy co tam w nim buzowało?
Może wtedy nie czułaby się jak lekko przechodzone zwłoki.
(...) była na nogach do pierwszej z hakiem i stanowczo potrzebowała więcej snu. Przede wszystkim dla ogólnej przytomności umysłu, bardzo dzisiaj wskazanej, choć jej twarzy też by nie zaszkodziło, gdyby się dla odmiany wyspała.
Któraś z sąsiadek miała gościa, a sądząc po okrzykach, jękach i imiennych wezwaniach, które wznosiła, cokolwiek ów gość robił u niej o tej porze, robił to dobrze, z zapałem oraz ku chwale co najmniej jednej osoby boskiej.
Andrzej mówił i mówił (...) ieprzerwanie promieniując przy tym szczęściem i dobrocią, a że gabarytów był słusznych, to promieniował intensywnie, przytłaczająco wręcz, co zazwyczaj ją trochę wkur… no, irytowało bardzo, a trochę nie.
- Jest takie powiedzenie, Zosieńko, że droga do serca mężczyzny wiedzie przez żołądek – odparła babunia znacząco. Zaraz jednak dodała, nie do końca do siebie: – Chociaż każda nowoczesna kobieta zdaje sobie sprawę, że kawałek niżej jest droga na skróty...
– MAMO! – jęknął Andrzej, nieoczekiwanie wytrącony ze stanu słodkiej błogości przez wizję matki obeznanej w TYCH sprawach. (...)
– W sensie... że taki objazd? – zagubiony Maciejka wpatrywał się w ojca z nadzieją, że ten wyjaśni mu tę zawiłość stosunków damsko-męskich. (...)
– Powiedziałbym raczej, że droga ekspresowa.
Tereska przewróciła oczami.
- Rany boskie, co ja z tobą mam... - jęknęła.
- Dwoje dzieci - dobiegło spod kołdry, zdumiewająco przytomnie - I kredyt.
Przez chwilę stali naprzeciwko siebie w stosownie nabożnym milczeniu, raz po raz otwierając lodówkę i uwalniając litanię pod wezwaniem miłego młodego człowieka z Nazaretu, to znów odcinając nieoczekiwane źródło dźwięków, dopóki z głębi mieszkania nie dobiegł ich inny głos, zdecydowanie poirytowany:
- MOŻECIE JUŻ ZOSTAWIĆ W SPOKOJU TĘ PRZEKLĘTĄ LODÓWKĘ?!
(...)
- No cóż. Czyli dzieci już wiedzą o... o tej nowej funkcji głosowej.
Z wnętrza urządzenia dobiegał głos - zaskakująco wyraźny i donośny, kiedy się wsadziło głowę do lodówki. (...) Któraś z sąsiadek miała gościa, a sądząc po okrzykach, jękach i imiennych wezwaniach, które wznosiła, cokolwiek ów gość robił u niej o tej porze, robił to dobrze, z zapałem oraz ku chwale co najmniej jednej osoby boskiej.
- Wiesz, trochę... trochę to krępujące - powiedział ściszonym głosem - Głodny jestem, miałem ochotę na serdelka, nawet już sobie wody do garnuszka chciałem nalewać, a teraz zamiast serdelka mam dylemat.
- Jaki znowu dylemat? - zapytała Tereska (...)
- No bo wiesz - ciągnął Andrzej z troską - czy to nie będzie aby obraza uczuć religijnych? Ta pani tam "Jezu! Jezu! Jezu!", tak z uczuciem, a ja tu serdelki gołą ręką macam, jak jakieś zwierzę...