cytaty z książki "Sztywniak. Osobliwe życie nieboszczyków"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wielu ludzi pewnie uzna tę książkę za niestosowną. „Bycie martwym to nic zabawnego", powiedzą. A właśnie, że tak. Bycie martwym to absurd. To najgłupsza sytuacja, w jakiej możemy się znaleźć.
Zwłoki kogoś bliskiego to coś więcej niż tylko martwe ciało - to miejsce, w którym ta osoba żyła. Są jak schowki, soczewki skupiające emocje straty.
Śmierć sprawia, że stajemy się bezsilnie grzeczni
Moim zdaniem bycie martwym nie różni się zbytnio od rejsu statkiem wycieczkowym. Większość czasu spędza się w pozycji leżącej. Mózg wyłączony. Ciało flaczeje. Nic nowego się nie dzieje i nikt się po tobie niczego nie spodziewa...
Oczywiście nie ma nic niestosownego w zwykłym leżeniu na plecach. Jak się przekonamy, rozkład ciał też jest interesujący. Ale istnieje tyle innych sposobów na spędzenie czasu, gdy jest się martwym. Włącz się w rozwój nauki. Bądź eksponatem. Stań się częścią drzewa. To niektóre z opcji, jakie możesz przemyśleć. Śmierć... nie musi być nudna
Jestem ciekawska. Jestem podglądaczką jak wszyscy dziennikarze. Piszę o tym, co mnie fascynuje. Kiedyś pisałam o podróżach. Podróżowałam, aby uciec od rzeczy znajomych i zwyczajnych. Z biegiem czasu musiałam jeździć coraz dalej. Kiedy znalazłam się po raz trzeci na Antarktydzie, postanowiłam jednak zacząć szukać czegoś bliżej.
Zwłoki czasami ujawniają przypadkowe człowieczeństwo, co powoduje konsternację u pracujących z nimi medyków.
Jesteśmy biologią. Przypomina się nam o tym na początku i na końcu: przy narodzinach i przy śmierci. W międzyczasie robimy, co możemy, żeby o tym zapomnieć.
Przebywanie w jednym pokoju z nieboszczykiem prawie niczym nie różni się od samotności. To jest ten sam rodzaj towarzystwa, co ludzie siedzący obok ciebie w metrze czy poczekalniach lotnisk - są tam, ale jakby ich nie było. Twój wzrok ślizga się po nich, bo nie ma nic ciekawego, na co można by popatrzeć, a w następnej chwili czujesz się źle, że się tak gapisz.
[...] Ciała segregowano według klas społecznych, a zamożniejsi obywatele mogli dopłacić cos ekstra za możliwość gnicia w luksusowych warunkach.
Zwłoki to nasi superbohaterowie: niestraszny im ogień, potrafią znieść upadki z wysokich budynków i czołowe zderzenia ze ścianą. Można do nich strzelać, przejechać im po nogach motorówką - to ich nie rusza. Można bez szkody usuwać im głowy. Są w stanie być w sześciu miejscach naraz. To jak mieć na usłuchach Supermana - byłoby strasznym marnotrawstwem rezygnować z jego potencjału i nie wykorzystywać go do rozwoju ludzkości.
Dystans między osobą bardzo starą, chorą, słabą a martwą jest niewielki - oddziela je cienka, niemal niewidoczna granica. Im więcej czasu spędzasz z ludźmi niedołężnymi, w podeszłym wieku, tym bardziej postrzegasz starość jako stopniowe przyzwyczajanie się do śmierci. Osoby stare oraz umierające śpią coraz dłużej, aż pewnego dnia zasypiają na zawsze. Często też coraz mniej się ruszają, aż do dnia, w którym już tylko leżą albo siedzą, w zależności od tego, w jakiej pozycji pozostawił je ktoś, kto jako ostatni się nimi zajmował.
(...) chirurdzy zazwyczaj pozyskują części ciała z amputacji. A biorąc pod uwagę częstość amputacji głów, okazja taka jak dzisiaj właściwie się nie zdarza poza specjalnie zorganizowanym seminarium.
Kawa, którą pan pije, jest w zasadzie moczem pana sąsiada.
Moja motywacja, aby zostać dawcą mózgu, nie jest tak szlachetna. Sprowadza się do możliwości otrzymania karty harvardzkiego Banku Mózgów, którą można wygodnie eksponować w portfelu, a uprawnia to także do informowania wszystkich, że "idę na Harvard", w czym nie będzie ani odrobiny kłamstwa. Nie potrzebujesz wcale rozumu, aby trafić do harvardzkiego Banku Mózgów - twój mózg w zupełności wystarczy.
Ujmując rzecz technicznie, autopsją może być nazwane jedynie badanie martwego człowieka wykonywane przez innego człowieka, albo, zakładając istnienie innych światów, badanie owcy przez inną owcę.
Niewiele jest dziedzin nauki, które w takim stopniu wyrosły na wstydzie, niegodziwości i fatalnym PR, jak anatomia człowieka.
Robert (...) zabrał mnie po raz pierwszy do sali sekcyjnej. Na widok tej straszliwej kostnicy - fragmentów kończyn, szczerzących się głów, rozłupanych czaszek, krwawego błota pod nogami i tej potwornej woni, stad wróbli walczących o kawałki płuc, szczurów obgryzających po kątach zakrwawione kręgi - poczułem takie obrzydzenie, że wyskoczyłem przez okno i popędziłem do domu, jak gdyby sama Śmierć z jej upiornym orszakiem siedziała mi za kołnierzem.