cytaty z książki "Kiedyś cię odnajdę"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wiesz co? Pochyl swój głupi łeb i dobrze się rozpędź, a ściana sama się znajdzie.
Miała dziewiętnaście lat, o trzy więcej niż on. Robiła wrażenie dorosłej i pewnej siebie. Na pewno wiedziała, co się robi z facetem i będzie miła.
Obserwował ją od kilku dni. Za każdym razem, gdy przechodziła obok niego, odgarniała włosy za ucho, a na jej twarzy zakwitał uśmiech. Potem mijała go i szła dalej, kołysząc biodrami. Dla niego.
Weronika ostatni raz spojrzała na tonący we mgle jesienny pejzaż: drzewa w połowie ogołocone z liści, pustą aleję, samotną ławkę. Nagie krzaki częściowo zasłaniały leżącą na ziemi postać. Całość sprawiała, że czuła niepokój.
Ze wszystkich zleceń najbardziej lubiła powieściowe okładki. Żaden plakat, folder czy wizytówka nie mogły się równać z tymi małymi dziełami sztuki tworzonymi z prawdziwą pasją i cenionymi przez zleceniodawców.
Ciepłe, bursztynowe spojrzenie Olgi współgrało z jej otwartą, przyjazną naturą. Stalowoszare tęczówki Weroniki mogły zamrozić wodę w upalny dzień.
- Ta konfitura jest boska. Musimy kupić duży pojemnik, bo mały wystarcza na dwa razy. - Weronika wyskrobała resztki owoców ze słoika.
- Jeśli pożera się je łyżką do zupy, to na pewno.
Ludzie mogą mieć różne zainteresowania, ale jeśli wyznają sprzeczne wartości, to nic z tego nie będzie na dłuższą metę.
Uważała, że mężczyźni cenią niezależność, dają sobie prawo do wolności, swobody, mieszkania osobno, swoich zainteresowań i pracy. Mieli sprawy niedostępne dla kobiet i one musiały to akceptować, w przeciwnym razie proponowali, żeby "trochę od siebie odpocząć".
Urzędnicy, od których zależało dofinansowanie, nie mieli pojęcia o tym, jak funkcjonuje polska szkoła i jakie są jej potrzeby. Swoją wiedzę czerpali głównie z mediów, podobnie jak większość społeczeństwa.
Kiedy poznał cel wizyty stróżów prawa, pogratulował sobie, że pomagał Sylwii sprzątać po sobotnim przyjęciu. Dzięki temu zdążył schować to, co nie powinno wpaść w jej ręce, a tym bardziej w łapy policji, a z czego trudno byłoby mu się wytłumaczyć.
Nie mógł patrzeć na córkę, która tak bardzo przypominała mu żonę: ta sama drobna figura, szare, zamglone oczy, pociągła twarz. Wiedział, że Nika cierpi tak mocno, jak on, a jednak nie umiał jej pomóc. Nie chciał, nie czuł się na siłach.
Ojciec pokazał mu, jak traktować dziewczyny, żeby były posłuszne i uległe. Pamiętaj, ciamajdo, kobiety należy trzymać krótko, mówił do niego, gdy pobita matka płakała w kącie. Inaczej nie będą cię szanować. Nie wiem, co z ciebie wyrośnie, nieudaczniku. Jesteś taki sam, jak ta dziwka, twoja matka.
Przez trzydzieści lat była belfrem i obserwowała, jak zmienia się stosunek społeczeństwa do jej zawodu. Nauczycielką została, bo jej mama nią była i latami karmiła swoją córkę opowieściami o tym, jaki to piękny i szlachetny zawód. Życiowe posłannictwo. Tylko że bycie nauczycielem w dzisiejszych czasach różniło się bardzo od tego, czym było dwadzieścia lat temu.
Kiedy powiadomiła ucznia o swojej decyzji co do oceny niedostatecznej, przyszła do niej jego matka. Na przemian prosząc i grożąc, próbowała wymóc na Zuzannie podwyższenie oceny. Miarka się przebrała, gdy powiedziała:
- No co pani szkodzi? Niech go pani przepchnie.
- Przepchnąć to ja mogę niedrożną umywalkę - odparła Zuzanna i zakończyła rozmowę.
- Cukier do herbaty?
- Dziękuję, nie słodzę.
- I słusznie. Cukier zabija szlachetny smak herbaty i kawy.
Spotkanie z klientami było nudne jak flaki z olejem. Tak długo i zawile tłumaczyli Weronice, jak ma wyglądać kalendarz reklamujący ich produkty, że zaczęła się zastanawiać, czy nie uważają jej za upośledzoną.
Jeśli cierpisz z powodu serca, zajmij myśli; jeśli cierpisz z powodu myśli, zajmij ręce.
Ojciec zawsze powtarzał mu, że jeśli chce skosztować piwa, nie musi kupować całego browaru.
Uznała, że polska szkoła, pod względem ilości produkowanych papierów, przypomina skostniały urząd i zapewnia pełnoetatowe zajęcie wielu drwalom. Przynajmniej tej grupie zawodowej bezrobocie nie zagrażało.
Był przekonany, że kobiety wolą twardych facetów. Weronika z pewnością też, tylko udaje taką niedostępną, żeby nie pomyślał, że jest puszczalska. W gruncie rzeczy one wszystkie są takie same.
Sylwia za dużo mówiła. Mężczyzna uważał, że to samo można przekazać zwięźle i przy użyciu małej liczby słów.
Nie możemy przyjmować tezy, że dzieci zawsze kłamią, a dorośli zawsze mówią prawdę. To byłoby daleko idące, krzywdzące uproszczenie.
Zuzanna cieszyła się sympatią współpracowników. Miała na pieńku z rodzicami uczniów, ponieważ nie dawała sobą manipulować. Wywieranie presji działało na nią jak płachta na byka.