cytaty z książek autora "Janelle Brown"
Miłość lśni najjaśniej, kiedy jest nieuchwytna, niczym brylant ustawiony na widoku, ale poza zasięgiem. Gdy już go pochwycisz, blask słabnie i okazuje się, że trzymasz w dłoni jedynie zimny kamień.
Wszystko jest możliwe - wystarczy usunąć człon >>nie<< ze słowa >>niemożliwe<<.
Póki życie nas nie zawiedzie, sądzimy, że spełnią się wszystkie nasze nadzieje. Dopiero później, po serii zawodów, pojawia się cynizm.
Jeśli lata odwyków czegokolwiek mnie nauczyły, to tego, że odpowiedzialna za swoje uzależnienie jest ostatecznie zawsze sama osoba uzależniona.
Lubię mówić, że trzeba oddychać przyszłością i wydychać przeszłość.
Kiedy dokumentujesz wszystko, co robisz, przestajesz żyć sama dla siebie i zaczynasz żyć dla innych, jakbyś występowała w przedstawieniu.
Śmiała się długo i szczerze. Dziesięć lat później zmarła na raka płuc, ale ten jej śmiech- chrapliwe dudnienie, które zaczynało się chyba gdzieś w głębi żołądka - wzbudził moje zaufanie. Bo tak szczerze mógł śmiać się tylko ktoś o dobrych zamiarach.
Są w życiu chwile, gdy zderzamy się z czymś, co spycha nas na nową ścieżkę, z której nie ma powrotu. Jesteśmy piłeczkami do ping-ponga, odbijanymi na zmianę przez los i przypadek, choć z całej siły staramy się wydrzeć tym siłom przynajmniej odrobinę sprawczości. A kiedy leżymy już na łożu śmierci, towarzyszy nam ostatnia myśl, powtarzana w kółko niczym echo: Co by było, gdyby... Co by było... Co by było...
Ludzie często gapią się na bliźnięta, ale ich tak naprawdę nie widzą. Od kiedy pamiętam, wszyscy uciekali ode mnie wzrokiem, wciąż rzucali mi spojrzenia przez ramię, szukali mojej drugiej połowy. Identyczne dzieci wzbudzają fascynację, ale niezwykle rzadko uchodzą za prawdziwych ludzi.
Teraz, po wielu latach terapii grupowej, rozumiem już, czemu bycie bliźniaczką sprawiło, że wybrałam karierę opartą na udawaniu innych. Kiedy byłam z siostrą, czułam, że nie jestem pełnosprawną osobą... ale nie miałam pojęcia, kim mogłabym być bez niej!
Przeszłość tkwi nam głęboko w piersi, wybija cichy rytm i czeka na szansę, żeby wyleźć z powrotem na powierzchnię.
Powinnaś być szczęśliwa, że mama zabiera cię do Nowego Jorku, ale wyglądasz, jakby ktoś właśnie przejechał ci kota.
Nie musimy zawsze trzymać się razem. Zostaniesz gwiazdą na własnych warunkach. Przestaniesz być połową większej całości. Nareszcie będziesz mogła stać się sobą.
Historie nałogowców mają to do siebie, że wszystkie są takie same: nudne.
Ja miałam być silna? Od kiedy? Byłam alkoholiczką, na miłość boską! I to taką, która właśnie wróciła do nałogu.
Kiedyś stanowiłyśmy jedność. Ja byłam nią, a ona mną.
Trwałyśmy zawieszone w macicy naszej matki, a potem nagle rozdzieliłyśmy się na dwa życia - nowe, choć identyczne w każdym szczególe.
Ona była nią, ja byłam mną: ot, dwa odrębne byty. Jednak miejscami nakładałyśmy się na siebie, a dzieląca nas granica stawała się niewyraźna. Lubiłam taki układ. Mogłam być całkiem odrębną, wyjątkową osobą, pozostając jednocześnie częścią n a s. Już nigdy nie musiałam być sama.
Obserwuję i czekam. I kiedy nadejdzie odpowiedni moment, zabieram.
Matka nie śmieje się już zbyt często. I właśnie to, bardziej niż wszystkie inne następstwa tego, co ją spotkało, łamie mi serce.
Matka żyła zawsze tak, jakby odbywała podróż pociągiem i wyglądała kolejnej stacji: jeśli nie podobał jej się przystanek, na którym wysiadła, po prostu wsiadała z powrotem i czekała na następny.
Tak, jestem kanciarą. Można by stwierdzić, że jabłko pada niedaleko od jabłoni - pochodzę z długiej linii poborców haraczu, drobnych złodziei, oportunistów i zwykłych przestępców - ale prawda jest taka, że wychowano mnie wbrew rodzinnym tradycjom.
Uwierzyłam w amerykański sen, w purytański etos, w to, że ciężka praca popłaca. Sądziłam wtedy, że wszyscy mamy równy start, nie wiedziałam jeszcze, że ten wyścig jest ustawiony i że większość osób, które pochodzą z biednych rodzin, dopuszcza się do niego zbyt późno, każąc im biec ze spętanymi nogami.
Nie działaj impulsywnie. Zawsze wypatruj nadarzającej się okazji, ale z niego nie korzystaj, dopóki nie zaplanujesz wszystkiego na trzy ruchy do przodu.
Są dwa rodzaje ludzi: ci, którzy czekają, aż ktoś ich obdaruje, i ci, którzy biorą co chcą.
Jeśli chcesz być od kogoś lepsza, bądź lepsza od osoby, którą byłaś wczoraj.
Nie jestem sama, nie jestem sama, już nie jestem sama, powtarzam w myślach, tak by słowa zgrały się z uderzeniami mojego pędzącego serca.
Mówi się, że DNA to przeznaczenie. I pewnie tak jest w przypadku osób, których talenty są zaszyte w ich genach: na przykład wyjątkowa uroda czy inteligencja, umiejętność przebiegnięcia kilometra poniżej trzech minut czy wykonania wsadu na parkiecie koszykarskim, ale też wrodzony spryt albo niezaspokojony apetyt. Ale dla całej testy nas, dla osób, które urodziły się bez jakiejś wyjątkowej cechy predestynującej do wybitności, to nie DNA decyduje o tym, czy odniosą w życiu sukces, decyduje o tym pozycja na starcie. Możliwości, jakie podani nam (lub nie) na srebrnej tacy. Warunki, w jakich żyjemy.
Konta w mediach społecznościowych są niczym okna do ich świata, otworzyli je na oścież, jakby chcieli, bym zajrzała do środka.