cytaty z książki "Tajemnica mirtowego pokoju"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nie ma chyba lepszego dowodu na trafność owej definicji człowieka określającej go jako zwierzę naśladowcze niż fakt, że ludzki osąd zawsze jest przeciwny jednostce ośmielającej się odbiegać od reszty. Człowiek jest częścią stada i jego wełna musi mieć kolor ogólnie przyjęty. Musi pić wtedy, gdy pije reszta, i paść się tam, gdzie pasie się reszta. Niech no się tylko przejdzie w południe dostojnym krokiem z wyrazem idealnego spokoju na twarzy, bez najmniejszych oznak obłędu w oczach czy dzikości w zachowaniu z jednego końca Oxford Street na drugi bez kapelusza i niech ktoś zapyta każdego z tysięcy mijających go przechodniów w kapeluszach, co o nim sądzi: ilu z nich powstrzyma się od natychmiastowego stwierdzenia, opartego wyłącznie na fakcie, iż obiekt eksperymentu szedł z gołą głową, że ma do czynienia z wariatem? Mało tego. Niech no tylko człowiek ów grzecznie zatrzyma każdego z przechodniów i w najprostszych słowach, w najbardziej zrozumiały sposób wyjaśni, że czuje się swobodniej i wygodniej bez kapelusza: jak wielu jego współbraci, którzy przy pierwszym zapytaniu orzekli, że jest wariatem, zmieni zdanie, usłyszawszy jego wyjaśnienia? W zdecydowanej większości przypadków samo wyjaśnienie zostałoby odebrane jako dodatkowy dowód na to, iż człowiek z gołą głową postradał zmysły.
W roku 1844 fakt niegolenia się był postrzegany przez oświeconą większość angielskiego społeczeństwa jako dowód na bycie niespełna rozumu. W obecnych czasach broda pana Trevertona kolidowałaby jedynie z opinią o byciu powszechnie poważanym; siedemnaście lat temu była przyjmowana jako zdecydowany argument na poparcie teorii, że jego umysł szwankował. Był on wtedy, jak przyznałby jego makler, jednym z najbystrzejszych ludzi interesu w Londynie, potrafił bronić tezy nie do obronienia na każdy temat z przenikliwością sofisty i sarkazmem, jakiego mógłby mu pozazdrościć sam doktor Johnson, domowy budżet kontrolował co do szeląga, ale na cóż w oczach sąsiadów mogły zdać się te zalety, skoro ośmielał się żyć według innych zasad niż oni i na dolnej części twarzy nosił włochate świadectwo obłędu? Od tamtego czasu zrobiliśmy pewne postępy w kwestii częściowej tolerancji dla bród, ale nadal długa droga przed nami. Na obecnym etapie postępu, w roku 1861, czy możliwym jest, aby jakikolwiek godny zaufania urzędnik bankowy w całej metropolii miał najmniejsze szanse na utrzymanie posady, gdyby zarzucił golenie podbródka?
Żadne znane powiedzenie nie jest powszechniej akceptowane niż maksyma, która twierdzi, że czas leczy rany; prawdopodobnie też żadne znane powiedzenie nie wyraża prawdy w sposób bardziej niedoskonały. Praca, którą musimy wykonać, obowiązki, które musimy podjąć, przykład, który musimy dać innym – to one leczą rany, jako że one aplikują pierwsze lekarstwa na chorobę żalu. Czas nie ma nic prócz tej negatywnej zalety, że pomaga się żalowi wypalić. Kto z obserwujących nie zauważył, że ci z nas, którzy najszybciej otrząsają się z szoku wielkiego żalu po zmarłych, to ci, którzy mają najwięcej obowiązków wobec żywych? Kiedy na nasze domy pada cień tragedii, pytanie nie brzmi, jak wiele czasu potrzeba, aby z powrotem wyszło słońce, ale: ile mamy zajęć, które popchną nas do miejsca, gdzie słońce już na nas czeka? Czas może szczycić się wieloma zwycięstwami, ale nie zwycięstwem nad żalem. Lekarstwo na rany po stracie zmarłych, którzy odeszli, znaleźć można w konieczności myślenia o żywych, którzy pozostali.