cytaty z książki "Moje greckie lato"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Greków trzeba kochać. Nawet gdyby zrzucić z nieba dziesięć milionów euro, zanim ruszyliby się, żeby je zbierać, dokończyliby spokojnie kawę.
Bezsenność brała się z niepokoju, a niepokój karmił się bezsennością, tworząc błędne koło męczarni.
Była bardzo pomysłowa, jeżeli chodzi o znajdowanie odskoczni od myśli.
Właściwie czuła się prawie szczęśliwa - wreszcie mogła już całkiem zrzucić z siebie przytłaczające poczucie winy, które ciągnęła za sobą wszędzie, jak worek mokrego cementu.
Najgorszą rzeczą we Flash była niewątpliwie kierowniczka Fiona, pozbawiona poczucia humoru i sucha jak paczka starych płatków kukurydzianych.Fakt, wredna szefowa to banał, a jednak ją to spotkało.
...gdy stuknęli się kieliszkami szampana, spojrzała na swoją nową sukienkę z metką Burberry i po raz pierwszy od dawna poczuła, że znalazła się na ścieżce prowadzącej w dobrym kierunku.
Porzucone stosy biżuterii leżały wśród kurzu na toaletce, a jedwabne apaszki przywiązane do lustrzanej ramy były oklapnięte i pokonane.
Nieźle. Ten cały Aidan pewnie spryskuje sobie uszy pianą z gaśnicy, tak go pieką od tego obgadywania.
Lustro na ścianie potwierdziło jej najgorsze obawy - naprawdę wyglądała jak górska kozica, i to taka, której nie udało się ominąć po drodze jakichś czterdziestu pięciu krzewów. Na dodatek łaciata.
...przecież żadna z nich nie była ślepa, kiedy w grę wchodziły suche fakty.
Maleńkie stworzenie przeczołgało się niezdarnie do wody, zostawiając za sobą ledwie widoczne ślady na piasku, i bez obaw zanurkowało w przyszłość.
Do przodu można iść tylko wtedy, kiedy patrzy się w przyszłość, a nie wraca do tego, co minęło.
Ale Jenny Wright nie próbowała być zabawna, nie próbowała niczego. Nie żyła.
Nie rozmawiali jeszcze o tym, co dalej, i zapragnęła złapać swoje słowa jak motyle w siatkę.
Przez parę minut siedziała i przyglądała się, jak słońce tańczy w plątaninie liści i ogrzewa małe okrągłe brzuszki stokrotek rosnących w zupełnym chaosie przy jej stopach.
Była w tej chwili szczęśliwa i nie miała teraz ochoty na żadne sztormy.
Poczucie winy rosło w Holly jak przepieczony suflet.
- W końcu mu wybaczyła - powiedział Aidan. [...] - Wybaczyła mu wszystkie krzywdy, bo był miłością jej życia.
Ale w kwestii rodzinnej historii Holly utkała tak misterny gobelin fantazji, że bała się, że pociągnięcie za jakąkolwiek nitkę zniszczy idealny obraz, który z takim wysiłkiem stworzyła.
Na bezsenność cierpiała, odkąd skończyła kilkanaście lat, i zaczęła ją traktować jak jakąś istotę - podobną do trolla postać, która zgarbiona siedzi po turecku na piersi, zanurza lodowate palce w jej wnętrzu i ściska za serce.