cytaty z książki "Omon Ra i inne opowieści"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Co to jest kurwa? - zapytał Sześciopalcy.
- To sposób zwracania się do jednego z żywiołów - odparł Samotnik. - To słowo nie ma określonego znaczenia.
Wszystko, co robisz, robisz tylko z miłości. Inaczej po prostu siedziałbyś na ziemi i wył z przerażenia. Albo z obrzydzenia.
Jesteśmy żywi dopóty, dopóki mamy nadzieję (...). A jeśli ją straciłeś, w żadnym razie nie pozwalaj sobie się tego domyślić.
- Smacznego - powiedział z uśmiechem.
- Daj pan spokój - odparł Andriej.
- Cóż pan taki ponury? - zapytał ze zdziwieniem sąsiad.
- A pan co taki wesoły?
- Nie jestem wesoły - odrzekł przybysz. - Jestem radosny.
- I ja też - powiedział Andriej - nie jestem ponury, tylko zamyślony. Siedzę i zastanawiam się.
Wszystko, co robisz, robisz tylko z miłości. Inaczej po prostu siedziałbyś na ziemi i wył z przerażenia. Albo z obrzydzenia.
Wszystko, co robisz, robisz tylko z miłości. Inaczej po prostu siedziałbyś na ziemi i wył z przerażenia. Albo z obrzydzenia.
TEN, KTO ODRZUCIŁ ŚWIAT,
ZRÓWNAŁ GO Z ŻÓŁTYM PYŁEM.
TWOJE CIAŁO JEST PODOBNE DO RANY, A TY SAM
JESTEŚ PODOBNY DO SZALEŃCA.
CAŁY TEN ŚWIAT
TO ŻÓŁTA STRZAŁA, KTÓRA CIĘ UGODZIŁA.
ŻÓŁTA STRZAŁA, POCIĄG, KTÓRYM JEDZIESZ
DO ZRUJNOWANEGO MOSTU.
Masz jakąś dziecinną mentalność. Jest życie i jest sztuka, twórczość. Soc-art, konceptualizm. Modernizm, postmodernizm. Od dawna już nie mylę ich z życiem. Mam żonę, niedługo będziemy mieli dziecko - to właśnie jest na serio, Andriusza. A malować sobie można cokolwiek - są róże kulturalne rozrywki i tak dalej.
- No właśnie. Cichuteńko. Nawet słychać brzęk łyżeczki w szklance. Zapamiętaj sobie: kiedy człowiek przestaje słyszeć stukot kół i zgadza się jechać dalej, staje się pasażerem.
- Nikt nas nie pyta, czy się zgadzamy, czy nie - powiedział Andriej. - Nawet nie pamiętamy jak tu trafiliśmy. Po prostu jedziemy i już. Nie pozostaje nam nic innego.
- Pozostaje to, co w życiu najtrudniejsze. Jechać pociągiem i nie być jego pasażerem - oznajmił Chan.
- Chłopaki, bardzo nie chciałbym was straszyć, bardzo nie chciałbym zaczynać naszej rozmowy od jakiegoś straszenia, prawda? Ale przecież wiecie - nie my i nie wy wybieramy czasy, w jakich żyjemy - to czas nas wybiera. Być może nie powinienem podawać wam takiej informacji, ale niech będzie, powiem... (...)
- Znaczy tak - powiedział cicho podpułkownik. - Bardzo niedawno temu, na zamkniętej naradzie pracowników politycznych armii, czasy, w jakich żyjemy, zostały określone jako przedwojenne!
Podpułkownik zamilkł, oczekując reakcji ale sala, najwyraźniej, nie zrozumiała nic z jego słów, w każdym razie ani ja ani Mitiok nie zrozumieliśmy.
- Wyjaśniam - powiedział podpułkownik jeszcze ciszej. - Narada była piętnastego czerwca, tak? Czyli do piętnastego czerwca żyliśmy w czasie powojennym, a od tamtej chwili - już cały miesiąc - żyjemy w przedwojennym. - jasne to czy nie?
W duchu, rzecz jasna, brzydziło mnie państwo, którego niezrozumiałe, ale groźne wymagania zmuszały każdą, choć na kilka sekund powstającą grupę ludzi, by starannie naśladowała i wzorowała się na najpodlejszym z jej członków. Ale, zrozumiawszy, że pokoju i wolności nie da się na ziemi osiągnąć, duchem podążyłem w górę, i wszystko, czego wymagał wybrany przeze mnie życiowy szlak, już nie kolidowało z moim sumieniem, ponieważ sumienie ciągnęło mnie w kosmos i mało interesowało się wydarzeniami na Ziemi.
- Ty, Omoczku, masz duszę - mówiła. - I ona wygląda przez oczka, a sama żyje w ciele, tak jak twój chomiczek żyje w garnku. A ta dusza to część Boga, który wszystkich nas stworzył. No więc właśnie ty jesteś tą duszą.
- A po co Bóg wsadził mnie do tego garnka? - pytałem.
- Nie wiem - odpowiadała starucha.
- A gdzie on siedzi?
- Wszędzie - odpowiadała starucha i pokazywała to rękami.
- Więc ja też jestem Bóg? - pytałem.
- Nie - odpowiadała. - Człowiek nie jest Bogiem. Ale jest stworzony na Boga podobieństwo.
- A radziecki człowiek jest też stworzony na Boga podobieństwo? - pytałem, z trudem radząc sobie z niezrozumiałym słowem.
- Oczywiście - mówiła starucha.
- A czy bogów jest dużo?
- Nie. Jest jeden.
- A dlaczego w informatorze jest napisane. że jest ich dużo? - pytałem wskazując na informator ateisty, stojący na półce ciotki.
- Nie wiem.
- A jaki bóg jest lepszy?
Ale starucha ponownie odpowiadała:
- Nie wiem. Wtedy pytałem:
- A czy mogę sam sobie wybrać?
- Wybieraj, Omoczku - śmiała się staruszka, więc zaczynałem grzebać się w słowniku, gdzie bogów była cała kupa. Szczególnie podobał mi się Ra, bóg, któremu zawierzyli tysiące lat temu starożytni Egipcjanie - podobał mi się pewnie dlatego, że miał sokolą głowę, a pilotów, kosmonautów i w ogóle bohaterów w radiu często nazywano sokołami. I zdecydowałem wtedy, że jeśli już jestem stworzony na podobieństwo boga, niech to będzie na podobieństwo tego.
Paradoks, i znów dialektyka, polega na tym, że przy pomocy kłamstwa pomagamy prawdzie, ponieważ marksizm niesie w sobie wszystko zwyciężającą prawdę. To, za co oddasz swoje życie - jest formalnie rzecz biorąc kłamstwem. Ale im bardziej świadomie... (...)
- ...Bardziej świadomie dokonasz swojego bohaterskiego czynu,tym bardziej zacznie on przypominać prawdę. Tym większy będzie sens twego krótkiego i pięknego życia!