cytaty z książek autora "Andrzej Otrębski"
Já již doszedłem do tego etapu świadomości, kiedy człowiek pojmuje, iż jego największym obowiązkiem wobec Boga jest przeżyć jak najwięcej dni. I jak najlepiej. A lekceważenie tego obowiązku jest jedynym i zarazem najcięższym grzechem. A także - bezdenną głupotą.
s.105.
(...)każda próba rozwijania, interpretowania, czy też ulepszania każdej pierwotnej prawdy, zakodowanej często pod postacią dogmatu, jest otwarciem pola dla niezliczonych spekulacji myślowych, wśród których musi rozmyć się i zniknąć owa prawda. Przy czym zawsze tak jest, że ten, kto pierwszy popycha furtkę, czyni to w dobrej wierze. Potem dopiero do dzieła dołączają się ślepi i głupi. I źli. Ale wtedy już jest za późno, by się cofnąć. s.106.
- Czy ty się jeszcze nie zorientowałeś, że człowiek jest stworzeniem, które nie umie żyć w gromadzie i równocześnie być wolnym? I ze nigdy nie będzie tego umiał, choć się ciągle upiera przy jednym i przy drugim?
- Zdumiewające! - powiedział Weber z nutą ironii - A taki, na przykład, bawół. Zwykły, dziki bawół - potrafi?
- W przeciwieństwie do bawołów, baranów i każdej innej gadziny, ludzie zbici w stado stratują się nawzajem. Powypijają z siebie krew i w końcu potopią się we własnym gównie. Wiesz?
s.118.
Wiedział, że będzie to coś w rodzaju zbiorowego roztrzepywania na pianę - do monstrualnej objętości - pewnej niewielkiej i ciągle ciągle tyle samo ważącej treści. I choć znał prawa rządzące zachowaniem tłumu, choć rozumiał, se zachowanie to nie pozostaje w żadnym związku z indywidualnymi skłonnościami jednostek tworzących tłum, obserwacja zdarzeń tego rodzaju zawsze nadwątlała jego mniemanie o człowieku, jako istocie wyższej.
s.91.
Czy ty nie możesz zrozumieć, że masa jest zawsze głupia i masa zawsze musi przegrać??
s.117.
(...) akurat teraz, kiedy wiedza penetruje szczyty, moralność zmierza dokładnie w przeciwnym kierunku. Na samo dno szamba.
s.44.
Władza nie jest po to, żeby miała jak najłatwiej.
s.60.
Pośród porozkładanych na podłodze encyklopedii, słowników, czasopism medycznych, technicznych oraz zapisanych do połowy, a potem mściwie zmiętych kartek, dałoby się naliczyć dobre pół tuzina szklanek po kawie. Tak więc, gdyby wrzody na żołądku Webera umiały mówić, niewątpliwie wyrażałyby się o swoim szefie w samych superlatywach.
s.32.