cytaty z książek autora "Agnieszka Czyżycka"
Nie stała się diabłem, mimo że z nim żyła i przechodziła przez piekło.
Przyszedł sztorm. Zatonęła niczym łódź.
Utonęła w jego oczach, w spojrzeniu pełnym miłości.
- Uwielbiałam twojego tatę - przerwała niezręczną ciszę. - Był fantastycznym człowiekiem. Nawet nie wiesz, jak ci go zazdrościłam. Miał wszystkie cechy idealnego ojca.
- Dobrze wiesz, że idealni ludzie nie istnieją.
- Ale dla mnie taki był. Twój wskoczyłby za wami w ogień. Mój sam by mnie do tego ognia wrzucił.
Zagubił się w labiryncie własnych uczuć. Myślał, że gdy pozna całą prawdę, wszystko się ułoży. Pomylił się. Tajemnice, które ujrzały światło dzienne, znowu zasiały w nim niepewność, strach i cholerną złość na samego siebie. Ale za każdym razem, gdy ją widział, jego serce szalało.
- Nie wiem, co było gorsze - życie bez ciebie przez te siedem lat czy może teraz życie ze świadomością, że byłaś wtedy w piekle, a ja nie mogłem ci pomóc.
Mury, które budowali przez te wszystkie lata, zostały zburzone. Pozostała ruina.
Znowu domek z kart się rozpadł.
Przyszedł ogromny huragan i zniszczył całą budowlę.
Zmierzyła wzrokiem obie panie, które za nic nie chciały opuścić ich stolika. - Bądźcie tak miłe i zostawicie nas samych. Macie tyle ciastek do wyboru, a ślinicie się tam, gdzie nie trzeba.
Zachmurzyło się, ale lubiła deszcz. Liczyła na to, że burza oczyści bie tylko powietrze, ale również jej duszę.
Pozwoliła łzom spływać po zimnych policzkach. Potrzebowała kogoś, kto by ją przytulił i zabrał chociaż odrobinę bólu, który nosiła w sobie.
Był jak domek z kart, który pod wpływem silnego wiatru się rozsypał. Jego mur obronny, który budował przez tyle lat - runął. Zdjął maskę. Nie udawał kogoś, kim nie był. Kurtyna opadła. Przedstawienie się zakończyło.
- Czemu nie powiesz mi tego wszystkiego, patrząc mi prosto w oczy? - zawołała.
- Naprawdę chcesz, by twoje spojrzenie doszczętnie mnie zniszczyło?
Gdy żyjesz z takim człowiekiem, nigdy nie wiesz, co cię czeka. Każdy przeżyty dzień jest dla ciebie nagrodą od życia.
- Kochałam cię. Nie umiałam z ciebie zrezygnować. Moje serce by tego nie zniosło.
Ty naprawdę wolałaś oberwać od ojca, ale być ze mną, niż rzucić mnie i mieć spokój?
- Wybrałam po prostu twoją miłość.
W wołaniu o pomoc nie ma nic złego. My wiemy, że jesteś silna. Ale nikt z nas nie wymaga od ciebie, byś wiecznie taka była. Czujesz się samotna? Powiedz o tym. Jeśli masz ochotę płakać. To płacz. Chętnie cię przytulę. Pomilczymy wspólnie.
Ostatnio czuła się jak kwiat bez wody - usłuchała i traciła siły. Każdego dnia traciła jeden płatek i było ich coraz mniej. Więdła zamiast rozkwitać.
- Zdradzisz mi, o czym myślałeś? - zapytała, spoglądając na niego. Tak bardzo chciała dowiedzieć się, co teraz czuje.
- A co chciałabyś usłyszeć?
Najlepiej to samo, co ty ode mnie usłyszałeś. Ale cuda się chyba nie zdarzają, prawda?
- Najlepiej prawdę.
- Ale prawda bywa bolesna, wiesz o tym? Momentami nawet bardzo bolesna. Jesteś na nią gotowa?
Nie można przecież zmusić człowieka do miłości. A miłość bez wzajemności nie ma sensu.
- Mam cię przeprosić za to, że cię kocham?! - podniosła głos, już teraz solidnie rozzłoszczona. - Więc przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Bo nauczyłeś mnie kochać, rozkochałeś w sobie, a ja teraz z tym cholernym uczuciem nie potrafię sobie poradzić! - wykrzyczała patrząc mu prosto w oczy.
Wszystko, co do tej pory wydarzyło się w jej życiu, pozostawiło w sercu ogromną ranę. Każda tajemnica, jaką nosiła na duszy, zatruwała ją od środka. Starała się normalnie funkcjonować, ale nie było to łatwe.".
Jej oczy napełniły się łzami. Serce musiało przyjąć kolejną dawkę cierpienia. Nie mogła go ocalić. Dla jej zniszczonej duszy nie było już ratunku.
Przestań żyć przeszłością, a postaraj się zrobić wszystko, abyś miała powód do radości. Masz taki piękny uśmiech. Nie ukrywaj go przed światem.
Znowu okazała się tchórzem. Kolejny raz strach zrobił z nią, co chciał. To on dyktował warunki, nie ona.
(...) Kochałam go i nie umiałam z niego zrezygnować. Wtedy wybrałam Adama. A jego miłość wynagrodziła mi każdy siniak. Był tego wart.
Wolał w odbiciu lustra widzieć oczy puste, pozbawione emocji niż pełne smutku, strachu i złości.
Dawno zapomniał, co to wiara i nadzieja. Tyle razy go zawiodły, że już im nie ufał. Odpychał od siebie ludzi, których kochał. Tak łatwo mógł utracić to, co było najważniejsze - miłość i rodzinę.
(...) Każdy z nas nosi w sobie jakiś żal, ale gwarantuję ci, że gdy pozwolisz mu odejść, to poczujesz się lepiej.
Nie kłamałam, mówiąc, że cię kocham.
- Naprawdę? Jesteś pewna, że mnie kochałaś? To dlaczego, cholera jasna, zdeptałaś mi serce?
Jej oczy wołały o pomoc. Chciała, by uratował ją przed kolejnym upadkiem. A on tego właśnie pragnął. Chciał być tym, który ją ocali. Taką kochał ją najbardziej. Kruchą i bezbronną.
Miłość do mnie doprowadziła do tragedii - powiedział do siebie.