cytaty z książki "Poison"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nienawidziłem tej dziewczyny.
Nienawidziłem wszystkiego w niej, od jej boleśnie chudego ciała,
przez wielkie zranione oczy, po jej absolutną chęć robienia wszystkiego,
co mój ojciec, Fletcher Lane, jej każe.
A w szczególności nienawidziłem tego, że tata postanowił trenować
na płatnego zabójcę ją, a nie mnie.
Dziewczyna postawiła potrójnego czekoladowego shake przede mną
na ladzie.
— Proszę, Fin.
Jej głos był miękki, tak jak wszystko w niej. Miękkie brązowe włosy,
miękkie szare oczy, miękkie, drobne ciało. Nawet jej ubrania były
miękkie, duże, luźne i zupełnie nieciekawe. Nigdy nie podniosła głosu,
nigdy nie przerwała rozmowy, nigdy nie zrobiła nic, co byłoby
przynajmniej trochę niebezpieczne lub niegrzeczne czy ryzykowne. To tak
jakby była zdeterminowana, by przyciągać do siebie jak najmniejszą
uwagę i wmieszać się w tło, choćby nie wiem co.
Ona denerwuje mnie jak diabli.
Nawet nie podziękowałem, kiedy wsadziłem słomkę w spienioną
miksturę i zacząłem wysysać koktajl.
— Smakuje ci? — zapytała dziewczyna, odrobina nadziei wkradła się
w jej głos. — Postępowałam według przepisu Fletchera, ale postanowiłam
dodać jeszcze więcej czekolady, to czyni go naprawdę bogatym i
kremowym.
Koktajl był cudowny, absolutnie wspaniały, a nawet lepszy niż te,
które ojciec robił dla mnie tutaj, w Pork Pit. Ale nie chciałem jej tego
powiedzieć. Przez większość dni nawet nie zawracałem sobie głowy
mówieniem do niej.
Mruknąłem. — Tak, tak myślę.
Sophia Deweraux posłała mi ostre spojrzenie zza lady. Większość
ludzi byłaby zastraszona jej wyglądem, ponieważ muskularna karlica była
twarda i bezceremonialna, jak ta dziewczyna miękka. Sophia nosiła czerń,
od czarnych butów na dole, przez koszulkę zakrywającą jej klatkę
piersiową, po skórzany kołnierz owijający się wokół jej szyi. Nawet jej
włosy były czarne, a usta pomalowała na ciemny kolor. Sophia była na
wskroś prawdziwym Gothem. Sprawiała, że moje naśladowanie stroju
licealisty wyglądało jak u bawiącego się dziecka, czym oczywiście było.
Jej znaczące spojrzenie w ogóle mnie nie speszyło, ponieważ
wiedziałem, że mam Sophie, jak i jej starszą siostrę Jo-Jo owinięte wokół
palca. Karlice pomagały tacie wychowywać mnie i wiedziałem, że myślały
o mnie jak o własnym synu. Z jakiegoś powodu jednak zarówno Sophia,
jak i Jo-Jo natychmiast polubiły dziewczynę, przejmując się nią tak samo
jak mną. Nie wiedziałem dlaczego. Nie sądziłem, by było cokolwiek do
lubienia w Gin.
Gin, tak nazywała się dziewczyna. Hmm. Wszyscy wiedzieliśmy, że
to nie było jej prawdziwe imię, ale tata to zaakceptował. On nawet nadał
jaj nazwisko - Blanco. Gin Blanco. Jakby to nie było najtandetniejszą
rzeczą, jaką ktokolwiek słyszał.