cytaty z książek autora "Carian Cole"
Małżeństwo nie ma nic wspólnego z obrączkami, z przysięgami albo z jakimś kawałkiem papieru. Żadna z tych rzeczy nie łączy ludzi - powiedział. - Małżeństwo, bycie zakochanym, jest postanowieniem trwania prxy drugiej osobie, każdego dnia, bez względu na wszystko. Nie kłamiesz, nie oszukujesz, nie odchodzisz i się nie poddajesz. Trwasz.
Zawsze znajdą się ludzie, którzy będą nas źle traktowali, ponieważ będą zazdrośni albo po prostu niezadowoleni ze swojego cholernego życia. Musisz unieść się ponad to i robić wszystko, żeby ich ignorować i skupić się na swoim własnym życiu i szczęściu.
Nie wiem, co jest gorsze - nigdy nie odnaleźć tej jedynej osoby, czy znaleźć ją i potem ją stracić.
Jesteś tą jedyną z którą kiedykolwiek chce zostać.
Jest tyle rodzajów ciszy. Może być uspokajająca. Może być ogłuszająca. Może być złowieszcza. Może być pusta. Może być przerwą pomiędzy dwoma dźwiękami.
Albo pomiędzy dwojgiem ludzi.
Moja Kochana,
Za każdym razem, kiedy Cię odpychałem,
Moje serce próbowało przyciągnąć Cię bliżej.
Patrząc na nią, widzę nas. Widzę wszystkie jutra i kolejne lata. I podoba mi się to.
Czy to możliwe, że miłość nie pozwala nam wybrać, czy w nią wierzymy, czy nie? Tylko po prostu przychodzi?
- Nie chcę po prostu oddać całego swojego serca i duszy komuś, kto rozerwie je na strzępy jak drapieżnik, zabierze połowę moich rzeczy, popsuje mi dzieciaki i wprowadzi Bóg-wie-kogo do ich życia na weekendy i święta.
Stałem się wyrzutkiem tego miasta, kiedy miałem siedemnaście lat, więc jestem przyzwyczajony, że ludzie gapią się na mnie i traktują mnie jak dziwadło. Ale wciąż nie mogę uwierzyć w to, że ci ludzie myślą, że mogłem skrzywdzić małą dziewczynkę. To ja jestem tym, który ją znalazł i wyzwolił od psychopaty. Czy to nie czyni ze mnie bohatera?
W serialach wszystkie problemy są natychmiast rozwiązywane, każde wątpliwości są jedynie chwilowymi niedogodnościami, które szybko są łagodzone i zapominane, aż do czasu, kiedy znów zostaną poruszone, żeby wywoływać kolejne dramaty i żeby potem znów o nich zapomnieć. Dowiedziałam się, że prawdziwe życie wcale takie nie jest. Ale czasami chciałabym, żeby ten fikcyjny świat, w który się codziennie zanurzam, był prawdziwy.
A więc to jest pożądanie… to uczucie, że mogłabym umrzeć, jeśli nie posiadaliśmy każdego cała naszych ciał.
Feather powiedziała mi, podczas jednej z naszych długich, nocnych rozmów, że któregoś dnia umysł, ciało i serce połączą się z tym właściwym facetem, i będę go pragnęła jak szalona pod każdym możliwym względem, bez względu na to, co było mi zrobione. Teraz wiem, że miała świętą rację.
Bajkowe życie może istnieć naprawdę. Musisz tylko w to uwierzyć.
Nastolatki są samolubne, Jude. Mogę to przyznać. Mamy nasze momenty, kiedy po prostu nie dbamy o nic, tylko o siebie.
- Daję ci moje słowo.
W jego oczach jest tylko szczerość, która nieco mnie uspokaja. Słyszałam, że kłamcy mają nerwowe spojrzenie, ale jego jest spokojne.
- Jadłam już lunch. Chciałam ci tylko coś dać, żeby podziękować za twoją muzykę. Teraz czekam na nią każdego dnia.
- Więc wybrałaś najszybszą drogę do mojego serca, dając mi jedzenie, kiedy jestem głodny. Niezły ruch, zabójczyni.
- Miło cię poznać, Evan.
Mruży oczy, prawie tak, jakby krzywił się z powodu ostrego bólu, a lewa strona jego ust ściąga się na bok w grymasie.
- Nie nazwałaś mnie Blue.
- Cóż, nie jestem pewna, czy już jesteśmy przyjaciółmi.
Powoli przytakuje.
- Masz rację. Możemy skończyć jako ktoś więcej. Albo mniej.
- Po prostu uwielbiam słuchać twojej muzyki. - Macham przed nim moją
książką. - W czasie, gdy czytam. Jest przyjemna.
W jego oczach pojawia się złośliwy błysk.
- A ja lubię na ciebie patrzeć, kiedy zanurzasz się w lekturze.
Potrafię powiedzieć, które piosenki lubisz najbardziej.
- Naprawdę? - pytam rozbawiona. - W jaki sposób możesz to stwierdzić?
- Twój oddech się zmienia. To subtelna różnica, ale dla mnie dostrzegalna.
Świadomość, że mnie obserwuje, wywołuje u mnie wrażenie, jakby moje serce i żołądek znajdowały się w windzie jeżdżącej bez końca w górę i w dół, ponieważ ktoś nacisnął wszystkie przyciski i teraz nie wie, gdzie się zatrzymać.
Co ja w ogóle czuję przy Evanie? Nie są to zwykłe motyle. To coś bardziej jak świetliki. Iskierka światła i ciepła znikająca w ciemności. Krótkie doświadczenie błogostanu, którego nie mogę się doczekać, by znów je doznać. Jest to niepokojące, a nawet coś więcej - ekscytujące.
- Czy teraz jesteśmy przyjaciółmi? - pytam.
- Jesteśmy. - Rozsiadł się na ławce i odwrócił do mnie. - Biedroneczka ciężko pracuje, abyśmy byli bratnimi duszami - mówi z błyskiem w oczach i krzywym uśmiechem pełnym zarozumiałości. Śmieję się, ale w środku mam prawdziwą rewolucję.
- Naprawdę?
Wgryza się w swojego bajgla i kiwa głową, przeżuwając.
- Tak.
Chcę tego wszystkiego i będę na niego czekać całe życie, jeśli tylko będzie to konieczne. Można nazwać to pożądaniem lub miłością, czy czymkolwiek innym. Głęboko wpadłam. Tonę w nim i żadna łódź ratunkowa nie przypłynie, aby mnie uratować.
- Jedyną istotą, która może cię skrzywdzić, jestem ja.
Dreszcz przebiega mi po plecach.
- A chciałbyś? – szepczę. - Skrzywdzić mnie? - nieśmiało dopowiadam.
Opiera mnie o ścianę pokrytą pajęczynami i kładzie ręce po obu stronach mojej głowy, przytrzymując mnie.
- Nie chcę, ale zrobię to. A ty mi na to pozwolisz. - Wodzi swoimi ustami po moich. – Zakochując się we mnie, zniszczysz nas oboje.
Ludzie zawsze mówią, żeby podążać za swoim sercem, ale skąd mamy wiedzieć, czy ono prowadzi nas do odpowiedniego miejsca?
Kiedy jesteśmy razem, ona nie ma osiemnastu lat, a ja nie mam trzydziestu czterech. Jesteśmy tylko dwójką ludzi, którzy świetnie się ze sobą dogadują, rozśmieszają się, dbają o siebie i jest między nami nieziemska chemia.