cytaty z książek autora "Anna Ciarkowska"
Samotność nie jest wtedy, gdy nie masz do kogo się odezwać. Tylko kiedy wiesz, że nikt nie zrozumie tego, co mówisz.
Gdybym tu i teraz rozpadła się na tysiąc części, stałabym się zbiorem głosów, które mówią mi, jak żyć.
Zapomniałam, że życie nie jest dane, ale że trzeba je robić codziennie po kawałku.
Odrzucenie jest jak rysa na lustrze, ale zaczyna boleć dopiero wtedy, kiedy uświadamiasz sobie, że tafla zwierciadła jest nietknięta, idealnie gładka. Pęknięcie jest na tym, co się w nim odbija.
Gdybyśmy jako dzieci usłyszeli, czym jest dorosłość, nigdy byśmy nie dorośli.
Oni mówią. On się śmieje. Ja się uśmiecham i powoli, powoli czuję, że nie mam nic w środku. Jestem pusta. Najpustsza.
Wszystkiego, co wiem o moim życiu,
dowiedziałam się od innych.
I ostatni już żal, że nie wiedziałam, że to już, że to tyle. Gdybym wiedziała, że w tej grze i tak przegram, grałabym ciągle za całą stawkę, grałabym całym życiem i sobą, i wszystkim, co mogłabym postawić. Gdybym wiedziała, że moje jest tylko to, co przeżyję z tobą, brałabym wszystko, co do jednego gestu. Wszystko się już wydarzyło, a ja mam poczucie, że wszystko przeszło obok, I taki mam żal.
Mam cienką skórę,
rozmytą granicę, którą łatwo przekroczyć dotykiem.
Łatwo mnie naruszyć,
zmącić zmysły i sen.
Dorosłość miała być tym punktem, w którym zbiega się wspomnienie i oczekiwanie, przeszłość i przyszłość, bez przesunięcia, bez poczucia, że jeszcze nie tu i nie teraz, jeszcze trochę i za chwilę. Dorosłość, wydawało nam się,jest wtedy, kiedy odnajdujesz swój środek i powoli suniesz po drodze ziemskiej orbity, zgodnie z ruchem wskazówek zegara, z biologią i czasem, zgodnie z tym, jak powinno być. Spotykasz się ze sobą i już wiesz, gdzie jesteś i po co. Kim jesteś. Więc czekasz na tą dorosłość, żeby sie zatrzymac i już wiedzieć. A potem okazuje się, że dorosłość polega na czekaniu, aż między już i jeszcze, znajdziesz chwile wytchnienia na teraz. Ale teraz nie nadchodzi.
Gdybym wiedziała, że moje jest tylko to, co przeżyję z tobą, brałabym wszystko, co do jednej minuty, co do jednego gestu. Wszystko się już wydarzyło, a ja mam poczucie, że wszystko przeszło mi obok. I taki mam żal.
A co, jeśli poznaliśmy się tylko po to,
by mógł powstać jeden wiersz?
Okazuje się, że tak już będzie zawsze, że to wszystko, co robimy przez całe życie: czekamy, aż coś się zacznie i czekamy, aż coś się skończy. Już albo jeszcze.
Być lub chociaż bywać.
Widzieć lub chociaż widywać w tobie odpowiedź.
Kiwnięcie głowy, że tak, że jesteś.
Kiwnięcie palca, że tak, że chodź.
Szarpnięcie słów, że tak, że chcę.
Może, proszę księdza, najcenniejsze, co człowiek człowiekowi może dać, to, żeby go tak kto wysłuchał?
Rośliny przesadza się w donice, kieruje się ku światłu, zwierzętom zakłada się uzdę i siodło. Człowieka zaś nazywa się swoim nazwiskiem, daje się mu dom, prawa i obowiązki. I przekonuje się go, że sam nie przeżyje.
- Co z ciebie wyrośnie? - martwiła się mama, a ja najpierw myślałam, że Ktoś, potem, że Ktokolwiek. A na końcu że Nikt.
Patrzysz na mnie i mówisz: zielonooka.
A ja nic nie mówię i głowę opieram o szybę, o dno jeziora.
Zanurzam się w zieleń i w miękkość tak wielką,
że gdybyś mnie wówczas dotknął,
poczułbyś pod palcami sen.
Jestem zmęczona ilością świata, który mnie otacza. I tym, że nie znajduję w nim życia.
Czytam to, czego nie powiedział. Słowo, które zostawia długi cień. Tak długi, że w końcu żyjesz w cieniu i nie wiesz, że słowo od dawna straciło swój sens.
(...) Zaczęłam rozumieć, na czym to wszystko polega. Na działaniach poziomych, na wybieraniu tych, którzy są obok. Nie wyżej ani nie niżej. Błogosławieni ci, którzy leżą w zasięgu ręki, żeby nie trzeba było za daleko sięgać. A już nie daj Boże w górę, łapać jakieś mrzonki, gołębie na dachach, sięgać po niemożliwe. Nie daj Boże dziewczynie samej zostać, nawet sobie tak nie żartuj, mówiła babcia i na odczarowanie pluła przez prawe ramię i stukała w niemalowane.
Normalne życie polega na tym, żeby wstawać i kłaść się i wytracać czas pomiędzy jednym i drugim, a potem przespac czas między drugim a pierwszym.
Samotność nie jest wtedy, kiedy nie masz się do kogo odezwać. Tylko kiedy wiesz, że nikt nie rozumie tego, co mówisz".
Wszystko się już wydarzyło, a ja mam poczucie, że wszystko przeszło mi obok. I taki mam żal.
To wtedy odkrywam po raz pierwszy, że ciało nie jest moim sprzymierzeńcem, ale poważną przeszkodą, z którą trzeba się ułożyć. Niezręcznie jest mieć ciało, proszę księdza. Z ciałem trzeba się kryć po łazienkach, po kątach, po grubych spódnicach. Ciało w sobie wzbiera, wylewa się na prześcieradła, zostawia ślady, rozprasza, wymyka się nocami i poci i krwawi. Trzeba je ubierać, stroić i zakrywać, trzymać ciągle w zapiętych guzikach.
... matkowanie jest funkcją przechodnią i mnogą, która się rozkłada na wiele kobiet jednocześnie, w różnych momentach i w różnym wieku, ale zawsze dożywotnio, a nawet pośmiertnie.
Odmiana przez przypadki: kto co porzucił, kogo, czego nie ma? Porzucone, odrzucone, niechciana, odtrącona, odstawiona od piersi, odesłana do domu, listonosz nie znalazł adresata.
Samotność nie jest wtedy, kiedy nie masz się do kogo odezwać. Tylko kiedy wiesz, że nikt nie zrozumie tego, co mówisz.
Całe godziny można przeżyć we względnym spokoju, wyobrażając sobie swoją śmierć.