cytaty z książek autora "Lidia Tasarz"
Każde przeczytane słowo przenosi mnie w świat, którego wprawdzie nie pamiętam, ale który jest mi naprawdę bliski. Czuję, że to był mój świat i moje życie. Tak bardzo chciałabym to wszystko pamiętać. Chociaż obraz, który wyłania się z pamiętnika, jest smutny, pełen tęsknoty i bólu, to jednak podświadomie wiem, że jest prawdziwy i jest mój.
Czy to fragmenty mojego życia, moich myśli i przeżyć są zamknięte w tym zeszycie? Boże, jeśli to naprawdę ja, to może wreszcie dowiem się o sobie czegoś więcej, co pozwoli mi rozpoznać siebie i przypomnieć sobie swoją przeszłość.
Zawsze na szkoleniach nam powtarzano i ja to samo powtarzałem swoim adeptom, że nie ma mowy o związkach i uczuciach między agentami. Miłość i ukochane osoby, to najsłabszy punkt każdego agenta. Punkt, który w pierwszej kolejności wykorzysta nasz wróg, jeśli będzie chciał nas złamać.
Tak długo broniłam się przed miłością. Dopiero teraz, kiedy kolejny raz przekonałam się, jak ulotne i kruche może być nasze życie, jak niewiele potrzeba, żeby znów wszystko stracić, zrozumiałam, jak bardzo potrzebuję miłości. Jak bardzo chcę kochać i być kochana. Zrozumiałam, że nie mam prawa odtrącać tego, co naprawdę nadaje sens ludzkiemu życiu. Nie wolno mi odtrącać miłości. Nie wolno mi krzywdzić siebie samej.
Co z tego, że od początku wiedzieliśmy, iż ryzyko i śmierć jest wpisana w charakter naszej pracy? To nie zmieniało faktu, iż taka strata była dla nas bolesna.
W CZASIE AKCJI KAŻDY Z NAS MUSI BYĆ W PEŁNI SPRAWNY.TU CHODZI O NASZE BEZPIECZEŃSTWO I NASZE ŻYCIE...
Najgorsza jest niemoc i niewiedza, kiedy nic nie można robić, bo stoi się w martwym punkcie. Najmniejszy szczegół, najdrobniejszy fakt, daje od razu kopa do działania.
Miałem świadomość, że takie są procedury i pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, ale też działania trzeba zawsze dostosowywać do akcji i do sytuacji. A tu sytuacja była nagląca. W normalnych okolicznościach najpierw trzeba wszystko sprawdzić, zaplanować na tyle, na ile się da i jak najbardziej precyzyjnie, żeby nie było żadnych wątpliwości, co do celu, miejsca i osób, a dopiero potem ruszać z działaniami. Ale to nie była „normalna okoliczność”. To był stan wyjątkowy. A ten rządził się swoimi prawami. Wprawdzie całkowite pójście na żywioł i zupełna improwizacja nie wchodziły w rachubę, jednak należało się spieszyć, bo życie Agaty było zagrożone. Jeśli w ogóle jeszcze żyła. Ciarki przebiegły mi po plecach na samą myśl, że może już być za późno.
Metodą prób i błędów, a głównie uporem i cierpliwością, udało mi się wreszcie skruszyć tę skorupę, w którą chowała się od lat. Może jeszcze ta skorupa nie całkiem z niej opadła, ale była już na tyle nadkruszona, że wreszcie pozwoliła jej wyjść na zewnątrz.
Oczywiście, liczyła się gra w filmie i to, co mi ta praca dawała – szansę na zdobycie w życiu czegoś, o co nigdy przecież nie zabiegałam i o czym nawet nie potrafiłabym marzyć, a co dziś, obok miłości do najwspanialszego chłopaka na świecie, stało się nagle sensem mojego życia. I co, okazuje się, chciałam w życiu robić. Było to dziwne i nowe odkrycie. Dotarło do mnie nagle i było szokiem. Nie spodziewałam się, że stanie się to takie ważne, że może się okazać sposobem na życie. Początkowo miało być tylko epizodem, przygodą, a przerodziło się w sens istnienia. To odkrycie umocniło mnie w postanowieniu, że nawet jeśli nie dostanę zgody na eksternistyczny tok nauki, to i tak teraz do szkoły nie wrócę. Tata mi zawsze powtarzał, że życie to kwestia wyborów. I ja właśnie takiego wyboru dokonałam.
Poddawałam się temu wybuchowi
czułości, całując go równie gorąco. Całowaliśmy się chyba bardzo długo, odrywając się tylko od czasu do czasu, żeby zaczerpnąć powietrza. Oddawałam mu pocałunki, całkowicie zatracając się w tym wybuchu miłości i namiętności. Nie potrzebowaliśmy słów. Oboje doskonale wiedzieliśmy, jak bardzo jesteśmy siebie spragnieni.
Czym sobie zasłużyłam na taki dar losu? A jeśli to tylko życie tak mnie podpuszcza, żeby potem zabrać mi to wszystko? Bo jakże to możliwe, żebym dostała to szczęście i tę miłość na zawsze? Niewiele rzeczy w życiu jest „na zawsze”. Nawet jak się człowiekowi wydaje, że tak jest, to często los się odwraca.
Nigdy przedtem nie myślałam, że miłość dwojga ludzi może być tak pięknym i tak wszechogarniającym uczuciem.
(...) życie to kwestia wyborów. I ja właśnie takiego wyboru dokonałam.
Może czasem męczące, ale miłe, bo każdy chce być lubiany i doceniany. A my robiliśmy to wszystko dla nich – widzów, fanów. Zależało więc nam na tym, żeby nas pokochali. Film przecież ma wartość tylko wtedy, gdy go oglądają widzowie, gdy im się podoba, lubią jego bohaterów albo nawet utożsamiają się z nimi. Ja od nich oczekiwałam tylko jednego – żeby mnie zaakceptowali.
Jak zawsze w takich momentach nic oprócz nas nie istniało. Nic prócz naszej miłości nie miało teraz racji bytu.
Idąc, zastanawiałam się, jak teraz będzie wyglądało moje życie. Im więcej godzin mijało od mojego powrotu, tym bardziej wszystko, co było, stawało się nierealne. Jakbym obudziła się ze snu. Z bardzo fajnego snu. Pięknego snu. Tak pięknego, że byłam gotowa w każdej chwili tam wrócić. Być może za parę dni się dowiem, czy dane mi to będzie raz jeszcze, czy nie. Jeśli wszystko się uda, jeśli będzie okej, wkrótce tam wrócę. Może jeszcze w tym roku szkolnym. Tyle że wtedy już nie będę „chora”, wtedy wszyscy pewnie będą wiedzieć, jaka jest prawda. Ale się zdziwią!
To, według pani Wesołek, niewątpliwie jej zasługa, że znalazłam się tam, gdzie się znalazłam. Gdybym zeszła na złą drogę - to by była tylko moja wina, ale mój sukces stał się nagle jej sukcesem.
Wiem już na pewno, że moje dotychczasowe życie nie było zwykłe i nudne. Obawiam się, że mogło być nawet niebezpieczne. Co gorsze, chyba nadal takie jest. Czy w tej chwili grozi mi jakieś niebezpieczeństwo? Czy może to ja komuś zagrażam?
(...) najważniejsze, żebym wiedziała, czego nie chcę. Wtedy łatwiej mi będzie zrozumieć, czego chcę w życiu, co chcę robić, czym się zajmować...