cytaty z książki "Pure"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ale pamiętałam więcej, niż tylko sam pociąg fizyczny. Słowa, których nie zapomnę nawet za milion lat. "Pociągałaś mnie, zauroczyłaś. Stałaś się częścią mnie". Nikt nigdy niczego takiego mi nie powiedział. Nikt.
- Odkąd cię poznałem, mam ochotę złamać wszelkie zasady. - Obrócił się, zaciskając zęby. Westchnął. - Pewnego dnia staniesz się centrum czyjegoś świata i będzie to najszczęśliwszy sukinsyn pod słońcem.
Wiesz, czego pragnie twoje serce? Przetrwać. Pragnie upewnić się, że przetrwa.
Nawet jeśli Aiden kochał mnie tak bardzo jak ja ciasto, nie miało to żadnego znaczenia. Nie czekała nas przyszłość, jedynie śmierć i rozpacz.
Musisz trzymać się z daleka od tego, który niesie jedynie ból i śmierć. Słyszysz? Przynosi tylko śmierć. Zawsze tak jest. Znaj różnicę pomiędzy żądzą a miłością, przyszłością a przeznaczeniem. Jeśli się nie zorientujesz, całe poświęcenie twojej mamy pójdzie na marne.
(...) miłość, dziecko, miłość to korzeń wszelkiego dobra, a także wszystkiego, co złe. Miłość to korzenie apoliona.
(...) wszyscy musimy coś poświęcić, by zyskać coś innego.
Ale kiedy Aiden patrzył na mnie tak jak teraz, zapominałam o całym świecie. Nie potrafiłam zbyt wiele wyczytać z jego twarzy, ale jego oczy... Cóż, jego oczy podpowiadały mi, że nie radził sobie za dobrze z tą grą w udawanie, że niemal nie doszło między nami do czegoś więcej. Wciąż o tym myślał. Do diabła, zapewne i teraz. Może wyobrażał sobie, co by się stało, gdyby Leon nam nie przeszkodził - może zastanawiał się nad tym częściej niż ja. Może leżał w łóżku wieczorami, rozmyślając o tym, jak nasze ciała do siebie pasowały.
Wiem, jaka jesteś dzielna, Alex, ale nie zawsze musisz taka być. Możesz czasami pozwolić, by ktoś był dzielny dla ciebie.
Chciałam go zarówno pocałować, jak i objąć. Pragnieniu, które wywołały jego dłonie, niemal nie dało się zaprzeczyć, ale gdy na niego spojrzałam i zobaczyłam przesuwające się po jego szyi runy, powoli spływające do miejsca, w którym spoczywały moje palce, nie miałam pojęcia, czy mogłam zaufać moim pragnieniom. Nie rozumieliśmy w pełni tego, co znajdowało się pomiędzy nami. Nie mieliśmy pojęcia, co kontrolowało nasze połączenie, jak mogło wpłynąć na naszą żądzę.
W Secie było coś, co odpowiadało zarówno mojej dzikości, jak również i głupocie. Byliśmy lekkomyślni, nieokrzesani, lekko agresywni i żadne z nas nie wiedziało, kiedy należało milczeć. Najwyraźniej na świecie istniały dwa typy osób - ci, którzy siedzieli przy ognisku wpatrzeni w płomienie, i ci, którzy podsycali ogień.
My go rozpalaliśmy, po czym tańczyliśmy wokół niego.
Gdybym był jak inni czystokrwiści, miałbym cię w tej chwili, nie myśląc o wynikających z tego dla ciebie konsekwencjach. Każdego dnia walczę, by nie być jak oni.
(...) Na naszym ostatnim treningu "niechcący" uderzył mnie czystą mocą, a ja "przypadkowo" rzuciłam kamieniem w jego głowę.
- Nie, nie, nie. Tak nie powinno być. Poszliśmy tylko po napoje. I tyle. Proszę! Obudź się, Caleb!
Ale się nie budził. Jakaś część mojego mózgu, która wciąż funkcjonowała, podpowiadała, że zmarli się nie budzili. Już nigdy nie miał się obudzić. Caleb nie żył. Odszedł, zanim nawet upadł. Przeszył mnie ból tak ostry i prawdziwy, że oderwał mi fragment duszy.
Istniała cienka granica pomiędzy gniewem a smutkiem.
Ból był wszystkim. Nie miałam pojęcia, czy był fizyczny, czy psychiczny. Opływał mnie falami cierpienia.
- Ooo, czy ty właśnie upadłaś?
- Nie. - Ze skrzywieniem na twarzy, obróciłam się na plecy. - Zaatakowałam podłogę.
Wszechświat przestał istnieć. Nie było daimonów, nie było Lei. Był tylko Caleb, mój przyjaciel, mój partner w psotach, jedyna osoba, która do mnie dotarła. Drżącymi palcami pogłaskałam go po chłopięcym policzku, aż do szyi, na której już nie wyczuwałam pulsu. Skończyła się część mojego świata, odeszła na zawsze z Calebem. Wciągnęłam go sobie na kolana i przytuliłam do niego twarz. Pomyślałam, że może jeśli będę wystarczająco długo go tulić i pragnąć wystarczająco mocno, ten koszmar się skończy. Że obudzę się bezpiecznie w swoim łóżku, a Caleb wciąż będzie żył.
- Twoja mama chciała cię ocalić, uratować przed przeznaczeniem. Gdyby tego nie zrobiła, byłabyś jedynie wspomnieniem i dawno zapomnianym strachem. Podobnie jak wy wszyscy, którzy mieszacie gatunki. To, po co chcieli was dwoje, co zaplanowali. - Ponownie pokręciła głową, a kiedy na mnie spojrzała, na jej twarzy pojawił się smutek. - Obawiają się ciebie i tego, co od ciebie pochodzi. Mówiłam ci, dziecko. Mówiłam, że twoja droga usłana jest mrocznymi rzeczami, które muszą zostać wypełnione.
Urok sam w sobie był czystym, prostym złem. Odbierał poddanej mu osobie wolną wolę i zdolność do wyrażania sprzeciwu.
Był jak gwałt.
Przeszył mnie ostry ból i pomyślałam o mamie. O tym, czy naprawdę wyglądała, jakby jej ulżyło, na chwilę nim rozsypała się w proch. Czy widziałam przebłysk ulgi w jej oczach, ponieważ chciałam go tam dostrzec? Ponieważ chciałam wierzyć, że postąpiłam słusznie, zabijając ją?
Chłopak i dziewczyna, jedno ze świetlaną, krótką przyszłością...
- Nie! - Krzyk wyrwał się nie tylko z mojego gardła, lecz także z duszy.
Przyjście na ten bal było kiepskim pomysłem. Pustka, którą czułam, rozrosła się, pozostawiając we mnie ziejącą dziurę. Nie pasowałam tu, w przeciwieństwie do Aidena. Jego miejsce było pośród Hematoi takich jak Dawn, a nie przy mnie - półkrwistej.
Czystokrwiści byli zakazani dla półkrwistych, co oznaczało, że było to niedopuszczalne jak miłość do papieża czy podanie Gandhiemu kanapki z wołowiną.
Moim przeznaczeniem było stać się drugim apolionem, aby dopełnić Setha, jakbym była jego nadprzyrodzoną superładowarką czy czymś podobnym. Jego nieustanna uwaga nie zjednywała mi przyjaciół pośród półkrwistych dziewczyn. Wszystkie chciały go dla siebie, podczas gdy ja pragnęłam się go pozbyć.
Czasami jesteś bardziej jak czystokrwista.
Było to obraźliwe dla kogoś półkrwi, brzmiało, jakby ta osoba przynosiła hańbę i nie można było jej ufać, jakby była bez wartości, podrobiona, fałszywa. Sprowadzało się to do tego, że gdybym miała wybierać pomiędzy gatunkami, wybrałabym Hematoi.
Przecież każde z nas potrzebuje czasem wylogować się ze świata. Potrzebujemy chwili, żeby odetchnąć i o wszystkim zapomnieć.
Dziecko, ta róża nie ukoi twojego serca. Żyć dalej? Odpuścić? Pozostać na drodze wybranej przez serce? Nic nie jest łatwe, gdy chodzi o uczucia.
Seth zaśmiał się przy mojej twarzy. Przesunął palce wyżej po moich plecach i złapał mnie za kark.
- Kłócisz się ze mną w sprawie tego, czego pragnę?
- To ty się ze mną kłócisz.
- Jesteś niedorzeczna. - Czułam, że się uśmiechał, gdy musnął ustami linię mojej żuchwy tuż ponad sińcem. - To irytując, a jednocześnie ujmujące.