cytaty z książki "Krwawe szaleństwo"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Określają nas nasze czyny. To, co wybieramy. To, czemu stawiamy opór. To, za co gotowi jesteśmy umrzeć.
-Słyszałam ,że nie ma mężczyzn pośród sidhe-seers
- Gdzie o tym usłyszałaś?
-Tu i ówdzie
-I w które z tych dwóch stwierdzeń wątpisz panno Lane?
- W które z jakich?
-W to ,że widzę wróżki czy w to,że jestem mężczyzną. Wydaje mi się ,że już Cię
przekonałem o pierwszym, czy powinienem rozwiać twoje wątpliwości również co
do drugiego? - sięgnął do swojego paska od spodni
- Och, daruj sobie - wywróciłam oczami - Jesteś lewostronny, Barrons
Istnieją tylko odcienie szarości. Biel i czerń to jedynie podniosłe ideały w naszych umysłach, standardy, zgodnie z którymi próbujemy wydawać osąd i w odniesieniu do których ustalamy swoje miejsce na świecie.
Nie cierpię litości. Współczucie nie jest aż takie złe. Współczucie mówi - wiem, jak to jest, paskudnie, prawda? Litość oznacza, że ludzie uważają was za pokonanych.
To nie rzeczywistość doprowadza do szaleństwa, ale możliwości. To czekanie, zastanawianie się godzinami, co będzie następne. To nie cierpienie, ale oczekiwanie na kolejną porcję bólu.
Dotknięcie z czułością przez Jericho Barronsa sprawia, że człowiek czuje się jak ktoś najbardziej wyjątkowy na świecie. To jak podejście do najwiekszego, najdzikszego lwa w całej dżungli, położenie się i wsunięcie mu głowy do paszczy, a on, zamiast odebrać życie, zaczyna lizać i mruczeć.
Słowom można nadać każdy kształt. Można złożyć obietnice, które uspokoją duszę i zwiodą serce. W ostatecznym rozliczeniu słowa nie znaczą nic. (...)Największym mędrcem jest ten, kto milczy.
Śmierć nie jest uwodzicielska. Nie pojawia się przyodziana w jedwab i pachnie słodko, tak jak ja, gdy zabijałem moich wybranych. Jest samotna, zimna i bezlitosna. Zabiera ci wszystko, nim w końcu zabierze ciebie.
- Kurwa, młoda jesteś, nie? - Roześmiał się. - Garnkowi,
że smoli, a sam kopci, Mac. Przyganiał kocioł garnkowi, że
smoli, a sam kopci.
Jasne, Junior, i zaryzykujesz, że sprowadzisz potwora
w rodzaju Mallucégo, elfa seksualnego zabójcy albo innego
Mrocznego do Ashford? Zaryzykujesz, że któryś z Cieni wybierze
się na przejażdżkę w twoim bagażu i pochłonie urocze,
idylliczne uliczki naszego dzieciństwa, jedną zepsutą latarnię
uliczną po drugiej? Kiedy zobaczysz Mroczną Strefę, która
niegdyś była naszym domem, jak się poczujesz, Mac?”.
Z początku myślałem, że to patrzenie, jak kawałkami
się rozkładam. Gapienie się w lustro, wciskanie palca
w gnijące fragmenty ciała. Zastanawianie się, czy lepiej wydrapać
zgniliznę, czy ją zostawić. Zabandażować. Uświadomienie
sobie, że policzek, ucho czy część żołądka są już nie do
wyleczenia. Ginę stopniowo. Myślałem sobie, że przecież bez
tego fragmentu da się przeżyć, ale później zgniła kolejna część
i jeszcze następna, i odkryłem, że wcale nie są najgorsze ranki,
kiedy budziłem się i odkrywałem, który kawałek mojego ciała
obumarł, lecz noce, kiedy leżałem przerażony myślą o tym, co
odkryję o poranku. Czy to będzie moja ręka? Oko? Czy przed
śmiercią oślepnę? Czy to będzie mój język? Kutas? Jaja? To
nie rzeczywistość doprowadza do szaleństwa, ale możliwości.
To czekanie, zastanawianie się godzinami, co będzie następne.
To nie cierpienie, ale oczekiwanie na kolejną porcję bólu. To
nie samo umieranie... ono będzie ulgą.... ale desperackie pragnienia
życia, ta kurewska potrzeba, by ciągnąć dalej, długo
po tym, jak znienawidziłem to, czym się stałem, długo po tym,
jak przestałem być zdolny do patrzenia w lustro. Poczujesz to,
zanim z tobą skończę. - Jego wargi, jedna kształtna, różowa i
jędrna, druga zgniła, odsłoniły kły. - Popatrz na mnie. Przez
lata żyłem jako Śmierć. Odgrywałem ją dla nich. Dawałem
śmierć moim wyznawcom, okrytą wspaniałym gotyckim urokiem.
Dawałem ją im pośród aksamitu, koronek i zapachu
seksu. Odlatywali dalej niż na jakimkolwiek narkotyku. W
tańcu prowadziłem ich do śmierci. Rozrywałem ich gardła i
piłem ich krew, a oni w śmierci dochodzili pod moim ciałem.
Czy nikt nie zrobi tego dla mnie? Czy nikt w tańcu nie zaprowadzi
mnie w mrok?.
- Witaj, moja partnerko w tańcu. Witaj na moim balu w
piekielnej grocie. Śmierć nie jest uwodzicielska. Nie
przychodzi odziana w jedwab pośród słodkich woni, jak to
robiłem dla moich wybranych. Jest samotna, zimna i bezlitosna.
Odbiera ci wszystko, a na końcu zabiera ciebie. - Opuścił
ręce. - Miałem wszystko. Trzymałem świat za jaja. Rżnąłem
wszystko, na co miałem ochotę, kiedy miałem ochotę. Byłem
uwielbiany, byłem bogaty i miałem stać się jedną z największych
nowych sił tego świata. Byłem prawą ręką Wielkiego
Pana, a teraz jestem niczym. Z twojego powodu.
Uniósł kaptur, poprawił go, po czym odwrócił się i odszedł.
- Pomyśl więc, śliczna dziwko - rzucił przez ramię - jak
bardzo nie będziesz śliczna, i to wkrótce. Myśl o ranku i grozie,
jaka cię wtedy czeka. Próbuj zasnąć. Zastanawiaj się, co
może cię obudzić. Śnij. Bo tylko to ci pozostało. Ja jestem
panem twojej rzeczywistości. Witaj w moim świecie.