cytaty z książek autora "Jewgienij Wodołazkin"
Ale jeśli ludzie są wolni w swych czynach i zamiarach, to również tworzą historię w sposób wolny.
Ludzie są wolni, odrzekł Ambrogio, lecz historia nie jest. Jest w niej tyle, jak sam mówisz, czynów i zamiarów, że nie można połączyć ich w całość i ogarnia je tylko Bóg. Powiedziałbym nawet, że to nie ludzie są wolni, lecz człowiek. A krzyżującą się ludzką wolę upodobniłbym do pluskiew w naczyniu: widać, że się ruszają, ale czy w jakimś konkretnym kierunku? Dlatego historia nie ma celu, podobnie jak nie ma go ludzkość. Cel ma tylko człowiek, a i to nie zawsze.
Toteż największa trudność polega właśnie nie na ruchu (Ambrogio pochwycił wzrok Arsenija), lecz na wyborze drogi.
Nie ma ich, powie Parchomienko, wyjechali na zawsze. Za długo się pan zbierał; choć tak właściwie nie chodzi tutaj o czas, bo prawdziwa miłość stoi ponad czasem. Mogłaby czekać nawet całe życie. (Parchomienko westchnie). Przyczyny obecnych wydarzeń należy szukać w braku wewnętrznego ognia. Pańskie nieszczęście polega na tym, że nie potrafi pan wyciągnąć ostatecznych wniosków. Boi się pan, że podjęta decyzja pozbawi pana możliwości wyboru, i to paraliżuje pana wolę. Nawet teraz nie wie pan, po co przyjechał. A tymczasem przegapił pan to najlepsze, co przygotowało panu życie. Miał pan, że tak powiem, wszelkie warunki, jakie tylko może dać człowiekowi natura: mieszkanie na cichej pskowskiej ulicy, stare lipy pod oknem, piękna muzyka za ścianą. Nie skorzystał pan z żadnej z wymienionych przeze mnie rzeczy i pańska obecna podróż, podobnie zresztą jak poprzednia, to zwykła strata czasu.
Nieobecnych przyjaciół wspominaj w towarzystwie obecnych, żeby ci, słysząc to, wiedzieli, że o nich też nie zapominasz.
Nie rozumiem, jak wilk mógł wyjść w tym płótnie. Musiało mu być bardzo ciężko.
Ciężko, potwierdził Christofor.
Chłopiec wtulił się w pierś dziadka i rozpłakał. Wraz ze szlochem wychodziły z niego słowa, pulsacyjnie, jakby się rwały, głośno, naruszając ciszę cmentarza.
Dlaczego odszedł, żeby umrzeć? Dlaczego nie umarł z nami, którzy go kochaliśmy?
Szorstkim dotykiem Christofor wytarł łzy Arsenija i pocałował go w czoło.
W ten sposób uprzedzał nas, że w ostatniej minucie każdy zostanie sam na sam z Bogiem.
Życie przypomina mozaikę i rozpada się na kawałki.
Bycie mozaiką nie oznacza wcale rozsypania się na kawałki, odpowiedział starzec Innokientij. To tylko z bliska się wydaje, że pojedynczy kamyczek nie łączy się z innymi. A przecież w każdym z nich jest coś ważniejszego: dążenie do patrzącego z daleka. To właśnie on skupia je swoim spojrzeniem. (...) Złamałeś jedność swojego życia, wyrzekłeś się imienia i tożsamości. Ale w mozaice twego życia jest coś, co łączy wszystkie jej części - dążenie do Niego. I w Nim one znów się połączą.
Przecież każdy na Rusi wie, że nawiedzonych bić, ten tego, nie wolno.
Foma zaśmiał się głośno.
Wyjaśniając moją myśl, ucieknę się do paradoksu. Nawiedzonych właśnie dlatego się bije, że bić ich nie wolno. Wiadomo przecież, że każdy bijący nawiedzonego to łajdak.
No a któż by inny, zgodzili się zawieliccy.
No właśnie, rzekł nawiedzony Foma. A człowiek ruski jest bogobojny i wie, że nawiedzony powinien przejść przez cierpienie, i decyduje się na grzech, żeby mu to cierpienie zapewnić. No ktoś przecież musi być łajdakiem, ktoś musi być w stanie pobić, a może nawet zabić nawiedzonego, nie sądzicie?
No, to już tego...Zawieliccy się zaniepokoili. Bić, to jeszcze ja cię mogę, ale zabić? Gdzie tu bogobojność? To przecież śmiertelny, jeśli można się tak wyrazić, grzech.
Wasza mać! - zawołał z pasją nawiedzony Foma. Przecież człowiek ruski nie tylko jest bogobojny! Zapewniam was, tak na wszelki wypadek, że jest również bezmyślny i bezlitosny i każda rzecz może się dla niego stać grzechem śmiertelnym. Tu przecież granica jest taka cienka, że wy, bydlaki, nigdy tego nie pojmiecie.
Myślę, że czas został nam dany z miłosierdzia Bożego, byśmy się nie zaplątali, jako że świadomość człowieka nie może wpuścić w siebie wszystkich zdarzeń naraz. Jesteśmy zamknięci w czasie z powodu naszej słabości.
Mówisz, że masz w sobie za mało wiary, pragniesz również wiedzy. Ale wiedza nie zakłada duchowego wysiłku, wiedza jest oczywista. To wiara zakłada wysiłek. Wiedza to spokój, a wiara to ruch.
I z jednej strony rzeki jestem ja, w strupach i wszach, a z drugiej - takie piękno. I swoją nędzą rad jestem podkreślić tę wspaniałość, bo w ten sposób jakby uczestniczę w jej powstaniu.