cytaty z książek autora "Julia Bernard"
Urwała, bo Amelka gwałtownie pokręciła głową.
– Ja nie…
– Poczekaj, daj mi skończyć. Widzę, co się dzieje…
– Nic się nie dzieje – powiedziała Amelia, ale zrobiła to cicho i niepewnie.
– Powiedziałam już, jesteś dorosła. Ale proszę cię… uważaj na niego. Nie baw się nim.
– Bo jest wilkołakiem?
Adela westchnęła głęboko.
– Gorzej. Jest Hiszpanem.
Rozglądnęła się po znajomych twarzach. Biedne poprzebierane żuczki. Nawet gdy chcą poszaleć i się zabawić, muszą podejść do tego jak do maskarady. Oderwać się od komputerów, książek, dodatkowych zajęć i udawać młodzieńczą spontaniczność. Wszystkie te wpajane od dziecka zasady, szukanie im odpowiednich hobby i zainteresowań, które miały zapobiec zejściu na złą drogę, a przynajmniej przynależności do intelektualnej średniej krajowej, doprowadziły jedynie do tego, że nie zadowalają się zwykłymi rozrywkami młodzieży w tym wieku: piciem, eksperymentami z seksem (bez ograniczeń), robieniem burd czy choćby ćpaniem. Sięgali dużo dalej w poszukiwaniu ciekawych stymulatorów. Co nie oznacza, że robili coś innego. Dorabiali tylko do tego wszystkiego odpowiednią ideologię, upajali się, analizując własne zachowania i z ciekawością próbowali, jak daleko mogą się posunąć. Oczywiście, wszystko w ramach zdrowego rozsądku — nikt nie zaryzykowałby swojej zaplanowanej od dawna
przyszłości, wstępu na dobrą uczelnię, a co najważniejsze — porównania do młodzieży statystycznej. Czyli tej wirtualnej grupy, którą stworzyli, prawdopodobnie najarani niezłym zielem, socjolodzy, twierdząc, że młodzież jest tępa, odporna na wiedzę, zaniedbana wychowawczo i agresywna. Grupy, która słucha popu i lubi kolor różowy.
Kilka dni z dala od Ami, kilka dni wariowania z bezczynności, kilka dni słuchania wynurzeń Peruna o zajebistości własnej. A Amelia żyje sobie spokojnie z trzema facetami pod jednym dachem i bynajmniej nie musi słuchać teologicznego bełkotu”.
***
– Chwila, ale dwoista natura bóstwa nie powinna definiować go jako dwa odrębne byty? Ta twoja Królowa Śniegu jest boginią, personifikacją samotności jako takiej, i jest równocześnie zwykłą ludzką nimfomanką?
Paul podał butelkę Amelii. Siedzieli w czwórkę przed domem, od kilku godzin ciesząc się bardzo intensywnie ciepłym wieczorem.