Nim stałyśmy się wasze Lisa Wingate 7,5
ocenił(a) na 345 tyg. temu Książka mogła być wybitna, a okazała się mierna. Temat ważny i ciekawy został zepsuty przez nieudolność autorki. Na okładce dowiadujemy się, że opowieść została oparta na prawdziwych wydarzeniach, a w posłowiu okazuje się, że główna bohaterka o takiej historii nigdy nie istniała, a jej przeżycia autorka zaczerpnęła z wielu pojedynczych opowieści uczestników tamtych zdarzeń. Dla mnie stanowi to znaczącą różnicę i powoduje, że poczułam rozczarowanie.
Poważny zarzut jaki stawiam tej książce to jej niedopracowanie. Brakuje mi rozwinięcia wątków rodzeństwa. Skoro autorka założyła, że nie będzie się opierać na konkretnych historiach, dlaczego nie opisała dalszego życia wszystkich członków rodzeństwa? Dlaczego nie wiemy co się stało z jedną z dziewczynek, która zniknęła z ośrodka? Dlaczego najstarsza dziewczynka nigdy nie wpadła na to, żeby poszukać swoich bliskich już w dorosłym życiu? Była z nich wszystkich najstarsza, najwięcej pamiętała i według słów autorki była opiekuńcza i rozsądna. Niestety jej postępowanie w mojej ocenie w ogóle na to nie wskazuje. Dodatkowo w dorosłym życiu podobno była dość bogata i ustosunkowana, więc miała wszelkie możliwości do podjęcia choćby próby odnalezienia młodszych dzieci. Gdyby w tę stronę poszła fabuła książka byłaby o wiele ciekawsza, wartościowsza i zapadająca w pamięć. O podobnym procederze opowiada powieść "Tajemnica Filomeny", którą czytałam kilka dobrych lat temu, a pamiętam doskonale do dziś. Może dlatego, że autor miał więcej talentu i nie był tak nieudolny jak Lisa Wingate.
Nie dość, że autorka nie potrafiła w pełni wykorzystać możliwości jakie dawała ta historia, to jeszcze jej warsztat pisarski pozostawia wiele do życzenia. Nie potrafi opisywać uczuć i emocji, nie umie wzbudzić w czytelniku przywiązania do postaci, ani wzruszyć opisywaną historią. Wszystko co czytam jest pobieżne, pozbawione głębi, niedbałe. Bardziej przypomina beznamiętny opis z encyklopedii niż wzruszające świadectwo tragedii dzieci.
Część współczesna to typowe infantylne romansidło bogatej, cukierkowej córeczki tatusia "która chciałaby, ale boi się" i pierwszego napotkanego mężczyzny, który jeszcze nic nie zrobił, ale już jest lepszy od narzeczonego. Autorka nawet nie starała się udawać, że pisząc ten wątek przykładała się do pracy.
Ostatecznie na łopatki tę opowieść kładzie polskie tłumaczenie. Książka wydana w 2019 roku przetłumaczona jest jakby powstała 50 lat wcześniej, Tłumacz używa wyrażeń i zwrotów, które we współczesnym języku polskim nie występują. Dodatkowo popełnia liczne błędy stylistyczne, a nawet logiczne. Niektóre zdania wręcz nie mają sensu, co świadczy o tym, że korekta również przysnęła.
Ważna książka, niedbale napisana i równie niedbale wydana w Polsce. Historia ta w rękach innego autora, innego tłumacza i innego wydawcy byłaby ważnym, zapadającym w pamięć głosem świadczącym o tragedii, która nigdy nie powinna się wydarzyć. W tym wykonaniu jest tylko miałkim czytadłem, o którym zaraz zapomnę. Nie polecam.