rozwiń zwiń

Pindel, Llosa i hipopotamy tego drugiego

Joanna Janowicz Joanna Janowicz
20.01.2015

Jak powinna być napisana biografia, abyśmy z czystym sumieniem mogli określić ją mianem "dobrej"? Zastanawiam się na przykładzie książki Tomasza Pindla poświęconej Mario Vargasowi Llosie.

Pindel, Llosa i hipopotamy tego drugiego

Mario Vargas Llosa to bez wątpienia ciekawa postać. Cóż jednak z tego, jeśli do tej pory nie zdawałam sobie z tego sprawy? Co prawda interesuję się światkiem literackim i dziejami ulubionych pisarzy; co prawda czytałam kilka powieści tego peruwiańskiego noblisty; co prawda ukazała się nie tak znów dawno temu autobiograficzna Jak ryba w wodzie - wszystko to jednak zupełnie nie wystarczyło do tego, bym samodzielnie zaczęła poszukiwać informacji o tym konkretnie autorze. Można winę za to zrzucić na karb mojej ignorancji i dyletanctwa, pewnie, można. Dość powiedzieć, że do tej pory nie znałam takich faktów o pisarzu jak to, że:

1. Dwukrotnie się żenił. Za pierwszym razem ślub brał w młodocianym wieku, a wybranką była jego ciotka. Za drugim razem porzucał ciotkę na rzecz kuzynki – i z nią pozostaje w związku do chwili obecnej.

2. Ubiegał się o prezydenturę w Peru.

3. Kolekcjonuje figurki hipopotamów.

4. Przez lata blisko przyjaźnił się z Gabrielem Garcią Marquezem, o którym zresztą pisał doktorat. Przyjaźń zakończyła się spektakularnie, bo bójką. Vargas Llosa wymierzył cios w nos Marqueza z nieznanego szerokiej publiczności powodu.


Vargas Llosa i jego hipopotamy: to oczywiście ledwie skromna namiastka całej kolekcji. | Zdj. pochodzi z książki. Jego autorem jest Daniel Mordziński.

Owszem, to garść informacji, które pewnie można znaleźć na wikipedii. Owszem, można je traktować jako zupełnie nieistotne dla wielkiej sprawy czytania i odbierać wyłącznie w wymiarze plotkarskim. Ale w moich oczach uplastyczniają postać autora i rzucają nowe światło na jego twórczość. I to są powody, dla których biografii Llosy byłam ciekawa. I to są w ogóle powody, dla których czyta się biografie pisarzy – prawda?

Nadszedł moment na to, by wypowiedzieć ten banał: aby biografię można było uznać za dobrą, treści te muszą być podane w interesujący sposób. Wielu biografistów zdaje się zapominać o fakcie, że piszą książkę – czyli coś, co z grubsza rzecz biorąc, ma się po prostu dobrze czytać. Pindel jednak wychodzi z tego obronną ręką. Zaletami jego formuły pisania są bowiem żywy styl okraszany co i rusz wplataniem bardziej potocznych i za każdym razem pozytywnie zaskakujących wyrażeń jak na przykład „i pal to licho” (który to zwrot przypadł mi bardzo do gustu) oraz niechronologiczna budowa całości, która wprowadza element suspensu, bo nie jest wcale oczywistym, że po wieku młodzieńczym wkroczymy w wiek dojrzały pisarza, a w pewnym momencie staje się wręcz jasne, że na pewno nie możemy na to liczyć. I to jest zwyczajnie fajne.

Dobra biografia powinna być maksymalnie szeroka tematycznie. Gdy chcemy poznać pisarza, chcemy dowiedzieć się o nim jak najwięcej – i tego, co sprawiło, że zaczął pisać, jakie książki czytał, ale też jakie doświadczenia życiowe go kształtowały i jakie wybory podejmował w toku swojego życia. O Llosie czytamy głównie jako o pisarzu, ale dowiadujemy się również o jego działalności politycznej, co przecież nie bez znaczenia jest dla rozumienia jego książek. Dowiadujemy się też sporo o jego życiu prywatnym, w tym rozmaitych ciekawostek jak ta o hipopotamach. (Swoją drogą ciekawe, dlaczego akurat hipopotamy?) Już na wstępie Pindel asekuracyjnie ostrzega, że „nie brak też wątków, które ledwie tyka – z braku miejsca, ale też w wyniku świadomej decyzji”. I dobrze: nie wszystko chcemy wiedzieć. Ufam biografiście, gdy skupia się na tym, co uznał za najbardziej godne uwagi.

Mnie najbardziej podobały się te fragmenty biografii poświęcone stricte pisaniu: jego początkom, planowaniu, ale również rytuałom dojrzałego już autora. Pozwolę sobie zacytować akapity o tych ostatnich, o samym rzemieślnictwie pisarza – może kogoś to zachęci, tak jak mnie by zachęciło:

„Plan prezentuje się z grubsza tak: wczesna pobudka, godzinka na czytanie, potem ćwiczenia gimnastyczne – dbałość o fizyczną formę to istotny rys charakteru pisarza – spacer, śniadanie połączone z lekturą gazet, a następnie od mniej więcej dziesiątej do drugiej pisanie. Wtedy Mario jest absolutnie niedostępny dla świata.

- Wyłączamy telefon w jego gabinecie i nie przyjmujemy nikogo – mówiła mi Rosario Bedoya dbająca o spokój pisarza w Limie.

Podczas licznych wyjazdów plan dnia nie ulega zmianie.

- Patricia i towarzyszące osoby gdzieś wychodzą, zwiedzają – mówi Rosario. - A on siedzi w hotelu i pisze.

Popołudnie poświęcone jest na spotkania, lektury i wizyty w bibliotece, to także czas na poprawki napisanego tego dnia tekstu i zaplanowanie pracy na dzień następny. Kiedy jakaś niezależna przyczyna zaburza tę moją rutynę, czuję wielki niepokój i straszliwą niepewność - wyznawał pisarz”.

Przy okazji tego fragmentu jeszcze jedna uwaga: w toku lektury staje się coraz bardziej jasne, jak dokładnie zbadał temat twórczości i losów Vargasa Llosy Tomasz Pindel i jak wielkiej (żmudnej, skrupulatnej, ciułaczej?) pracy to wymagało. Czytając, zastanawiałam się cały czas, w jaki sposób autor dotarł do ludzi z najbliższego otoczenia pisarza i do jego współpracowników oraz jak udało mu się skontaktować bezpośrednio z samym Llosą. Oczywiście, nie bez znaczenia były tu z pewnością koneksje wydawnicze – ale czy to wystarczyło? Co trzeba zrobić, aby dotrzeć do wybranego pisarza (jeśli jeszcze żyje, tak jak w tym przypadku), by móc napisać o nim dobrą biografię? Czy – tak jak sygnalizuje to Pindel we wstępie swojej książki – wymaga to pewnego rodzaju bezczelności? M.in. o to zapytałam biografistę w krótkim wywiadzie, który znajdziecie poniżej.

#####

Joanna Janowicz: Dlaczego Vargas Llosa? Czy z tym pisarzem wiąże Pana jakaś szczególna fascynacja? Co ostatecznie zadecydowało o tym, że podjął się Pan napisania biografii Llosy?
Tomasz Pindel: Uczciwa odpowiedź będzie bardzo mało romantyczna: taką dostałem propozycję od wydawnictwa… I pewnie rzeczywiście jest to pisarz tak mocno w Polsce rozpoznawalny i czytany, że było miejsce bądź potrzeba na jego biografię. Ale zaraz muszę dodać, że choć nigdy wcześniej nie myślałem o pisaniu czyjejkolwiek biografii, to akurat Vargas Llosa mnie przekonał: bardzo lubię jego powieści (nie wszystkie, ale wiele z nich), a do tego miał po prostu bardzo interesujące życie.

Czy ocena potencjału pisarza jako „pierwszorzędnego bohatera literackiego” poprzedzała zbieranie materiału i pisanie, czy była ich rezultatem?
Coś tam wiedziałem o nim wcześniej – wiadomo, wybory prezydenckie, szkoła wojskowa i skłonność do pakowania się w skandale – ale tak naprawdę w trakcie zbierania materiałów zdałem sobie sprawę, że don Mario jest pełnowymiarową postacią literacką. Choćby ten wątek ambitnego chłopaka z dalekiego kraju, który sobie wymyślił, że zostanie wielkim pisarzem…

Czy pisanie biografii o Vargasie Llosie wpłynęło na Pańską ocenę osoby pisarza?
Na pewno, ja w ogóle specjalnego zdania na jego temat wcześniej nie miałem. Przyznam, że nawet – a może zwłaszcza – w przypadku książek, które bardzo lubię, niespecjalnie interesuję się życiem ich autorów, nie mam skłonności do biograficznych odczytywań, nie tyle pisarze mnie obchodzą, co ich książki. W tym przypadku musiałem się wgryźć w tę materię biograficzną, poznać człowieka. Ale to wciąż jest dla mnie postać daleka, mój stosunek do niego nie ma nic wspólnego z tym, jak oceniamy osoby nam bliskie, znajomych. Ja nie próbowałem zrozumieć, jaki on jest, nie wierzę w biograficzną możliwość wniknięcia w ludzki charakter. Biografie mogą pokazać, co ktoś zrobił, mogą próbować przybliżać motywacje, ale nie da się rozpisać człowieka jak matematyczny wzór.

Dotarł Pan do pisarza i do wszystkich ważnych osób z jego otoczenia. Ze wszystkimi Pan osobiście rozmawiał. Czy dotarcie do nich było trudne? W jaki sposób udało się Panu nawiązać z nimi kontakty?
To na szczęście okazało się łatwiejsze niż można by sądzić. Vargas Llosa jest osobą publiczną, myślę, że tu decydujące były wybory prezydenckie: kiedy kandydujesz na główny urząd w państwie, zapomnij o prywatności. Archiwa pisarza są dostępne dla zainteresowanych, mogłem też liczyć na pomoc pracowników tegoż archiwum w docieraniu do otoczenia pisarza. Jest to też autor bardzo pedantycznie podchodzący do swojego archiwum, wszystko tam ma i wszystko uporządkowane. Może też pomagała mi nieco egzotyczność: jakiś facet z Polski piszący o wielkim Peruwiańczyku…? Poza tym w Peru wszyscy mają zdanie na temat Vargasa Llosy, wystarczyło, że mówiłem, po co tam przyjechałem, a rozmowa toczyła się dalej już sama.

Skąd pomysł na taką, a nie inną strukturę biografii?
Od początku wiedziałem, że to literatura ma być najważniejsza, dlatego każda część zaczyna się od jakiejś powieści bohatera. Poza tym wiedziałem, że Vargasa Llosę trzeba polskiemu czytelnikowi jakoś objaśnić, dać kontekst – niewiele wiemy o sprawach Ameryki Łacińskiej, prócz garści stereotypów. I wiedziałem też, że materiału biograficznego jest taki ogrom, że to trzeba jakoś uporządkować i z czegoś zrezygnować. Dlatego nie jest to biografia do końca chronologiczna, starałem się pewne tematy zebrać i poukładać.

Ile czasu zajęło Panu napisanie biografii i czego od Pana wymagało?
Od pierwszej rozmowy z wydawcą do oddania tekstu upłynęły równo dwa lata. Przez pierwszy rok każdą wolną chwilę poświęcałem na czytanie o Vargasie Llosie, potem miesiąc w Peru – chyba nigdy tak intensywnie nie pracowałem jak wtedy. A w drugim roku każdą wolną chwilę poświęcałem na pisanie. Bardzo to przyjemne było, nie powiem.

Czy zamierza Pan napisać jeszcze biografie innych pisarzy? Jeśli tak, to czy może Pan zdradzić, o kim chciałby Pan napisać i dlaczego?
Na razie się na to nie zanosi. Ale siedzę już nad kolejną książką, która nie jest biografią, ale będzie w niej sporo biografii, w tym pisarzy właśnie. A jeśli miałbym zająć się kimś konkretnie, to najchętniej takim, kto mieszkał w dalekich i ciekawych krajach, żebym musiał jego śladami jeździć po świecie. I żeby koniecznie dużo ciekawych rzeczy robił w życiu, w żadnym razie jakiś intelektualista zza biurka!


komentarze [5]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Gosia 21.01.2015 12:15
Czytelniczka

Właśnie kończę tę biografię. Czyta się ją faktycznie wyśmienicie. Kiedy pierwszy raz chwyciłam po książkę Vargasa Llosy, od razu szukałam informacji na jego temat. Tak mam w zwyczaju, że kiedy zapoznaję się z jakimś pisarzem, chcę wiedzieć z kim mam do czynienia. Natomiast obszerne/książkowe biografie czytam bardzo rzadko. Tylko tych pisarzy, których uznaję za mistrzów,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
wrotki 20.01.2015 15:52
Czytelnik

Jeżeli chodzi o małżonki, zwłaszcza pierwszą, to jest ona raczej często wspominana w życiorysie tego pisarza, ponieważ ten sam motyw Vargas Llosa wykorzystał w jednej ze swoich książek - "Ciotka Julia i skryba".
A hipopotamy są super :-)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bogdan 20.01.2015 11:11
Czytelnik

Odnośnie do punktu 4 - powody są mniej więcej znane: "W lutym 1976 r. na filmowej premierze w Mexico City spotkali się zaprzyjaźnieni od dekady wielce latynoscy pisarze: Kolumbijczyk Garcia Márquez i Peruwiańczyk Vargas Llosa.
Podobno zobaczywszy przyjaciela, Márquez miał ruszyć doń z radosnym "Mario!" na ustach. Ale Llosa nie ucieszył się ani trochę i po prostu znokautował...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Joanna Janowicz 20.01.2015 12:50
Czytelniczka

Otóż to - mniej więcej. To nie są potwierdzone przez żadnego z pisarzy informacje, a jedynie plotki. Choć zakładam, że (większe bądź mniejsze) ziarno prawdy w tej pogłosce tkwi.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Joanna Janowicz 20.01.2015 10:38
Czytelniczka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post