Zasada numer pięć Jessa Wilder 7,1
W ostatnim czasie obudziła się we mnie chęć na czytanie romansów z hokeistami w rolach głównych. “Zasada numer pięć” długo mnie kusiła i niedawno miałam okazję po nią sięgnąć.
Jest z jednej strony lekka i trochę pieprzna, a z drugiej z trudną przeszłością bohaterów – choć w 95% skupia się na teraźniejszości i uczuciach, które się między nimi pojawiają. Czasem boli tylko trochę, czasem nieco bardziej. Niekiedy pozwala się uśmiechnąć, kiedy indziej lekko zdenerwować.
Hokej spaja tutaj całość i choć jest w pewnym sensie istotny dla fabuły, nie ma go nie wiadomo jak dużo. Jeśli liczycie na hokejowy żargon, tu go nie znajdziecie. Poza tym pewne wątki były tak jakby tylko zarysowane, wystarczająco, by nie pozostawić luk w fabule, ale nie pogłębione na tyle mocno, by się rozwlec. Nie pozostawiają niedosytu, chociaż osobiście nie miałabym nic przeciwko, gdyby zostały rozwinięte nieco bardziej – ale wiecie, to tylko ja, lubiąca opisy zagłębiające się w dusze bohaterów 😂
Jeśli zaś o nich chodzi… Z ich dwojga zdecydowanie bardziej przywiązałam się do Jaxa. Jak ja mu kibicowałam! Komunikacja między nim a Sid trochę kulała – ale bez tego nie byłoby dramy, prawda? Taki to książkowy urok.
Rozdziały, podobnie jak cała książka, są dosyć krótkie. Szybko mi się je czytało, chociaż czasami trochę mieszały mi się dialogi; zwłaszcza na początku zdarzało się, że gubiłam się w tym, co kto mówi. Rzuciło mi się to w oczy. Chociaż mam wrażenie, że to przez to, jak wygląda układ tekstu w polskich książkach. Wydaje mi się że w oryginale byłoby to jaśniejsze.
No i ta klasyczna drama na koniec. Taki rodzaj “trzecioaktowych rozstań”, jak tutaj, jest dla mnie jednym z najbardziej bolesnych. Niby człowiek wie, a jednak się łudzi 😂 Ale standardowe słodkie zakończenie wynagradza tych kilkadziesiąt trudnych stron, przesiąkniętych bólem serca i łzami. Czy to bohaterów, czy czytelnika.
Krótko mówiąc, była to dla mnie przyjemna lektura. Nie pozwoliła mi się przesadnie rozmarzyć, ale też nie mogę powiedzieć, że źle się przy niej bawiłam. Krótka, raczej schematyczna, ale dostarczająca odpowiedniej porcji rozrywki na dwa wieczory. Ode mnie dostaje plusa za podwójną perspektywę. Jeśli chcecie się dowiedzieć, jak łamanie zasad zamienia się w głębokie uczucie, to myślę, że trafiliście na odpowiedni tytuł.
Ocena: 3,5/5 🥃
– Magda