rozwiń zwiń

Zbliża nas do siebie cud opowieści. „Dewocje” Anny Ciarkowskiej

LubimyCzytać LubimyCzytać
14.05.2021

Autorka świetnie przyjętych „Pestek” oraz „Chłopców, których kocham” powraca z mocną, niezwykle aktualną i napisaną z wielką wrażliwością powieścią. „Dewocje” to historia młodej dziewczyny dojrzewającej na polskiej, katolickiej wsi, gdzie pewnego dnia zdarza się cud. Cud, który wszystko zmienia. Z Anną Ciarkowską rozmawiamy o Kościele, wierze, dojrzewaniu, kobietach oraz nowej książce.

Zbliża nas do siebie cud opowieści. „Dewocje” Anny Ciarkowskiej

Dewocje Anna Ciarkowska[OPIS WYDAWCY] Powieść autorki głośnych i bestsellerowych „Pestek” oraz „Chłopców, których kocham”. To mogło zdarzyć się wszędzie, bo wszędzie są matki i ojcowie, sklepowe, listonoszki i ciotki Jadwigi, wszędzie są katechetki i łysiejący proboszcze. I cuda mogą wydarzyć się wszędzie. To mogło zdarzyć się każdemu, ale zdarzyło się jej. A przecież niczym szczególnym na ten cud nie zasłużyła, bo żyła we wsi jak wszyscy, ze sprawiedliwie przez Opatrzność przydzielonym losem. Może tylko modliła się szczerzej, może bardziej niż inni prosiła o łaskę, mniej bała się wieczności i mocniej wierzyła w to, że człowiek może być święty. „Dewocje” to spowiedź z jednego życia, ale na mocy cudu także z żyć innych, z grzechów niespowiadalnych, które zalegają na samym dnie duszy, z wyrzutów sumienia, z win, żalu i lęku. Spowiedź, która nie niesie ze sobą ulgi zupełnego odpustu, ale opowieść, na końcu której okazuje się, że nieważne przez Kogo, ale dla kogo dzieje się cud.

Maja Miłoszewska: W „Dewocjach” oglądamy obraz polskiej wsi oczami dorastającej dziewczyny, w jej głowie pojawia się wiele pytań, które głęboko wierząca rodzina często zbywa krótkim „Bóg tak chciał”. Czy uważasz, że wiara zabija ciekawość, tym bardziej u dzieci?

Anna Ciarkowska: Wiara – nie wydaje mi się, ale religia – tak, przynajmniej katolicka. Wszelkie dogmaty tłamszą pytania, bo te przecież przyjmuje się bez wątpliwości. Generalnie wątpliwości są niewygodne, utrudniają utrzymanie porządku i hierarchii, a Kościół na tym się przecież opiera – na prawdzie objawionej i budowaniu wspólnoty monolitycznej, która nie zadaje pytań, tylko przyjmuje odpowiedzi. Pytania powodują pęknięcia… A ciekawość sprawia, że coraz śmielej pytamy, zaglądamy, podważamy. Wątpimy. Trudno podporządkować sobie kogoś, kto wątpi.

Bardzo podobało mi się stwierdzenie, że niektórzy zwracają się ku wierze ze strachu przed życiem, a inni ze strachu przed śmiercią. Co według Ciebie zdarza się częściej?

Myślę, że częściej jednak to perspektywa śmierci i lęk przed definitywnym końcem, prowadzi nas do Boga. Bo wiadomo, z dwojga złego, to żeby chociaż jeszcze pobyć sobie w niebiosach, skoro nie na ziemi. To rodzaj bezpiecznika dla naszej głowy, która czasem nie może uwierzyć, że „to już”, „tylko tyle”, „jedno życie”. Jakoś łatwiej godzić się z tą naszą przemijalnością, myśląc, że coś jeszcze jest…

Anna Ciarkowska fot. Adam Słowikowski

W Kościele katolickim kobiety nie mogą zostać kapłankami, ale ich rola w funkcjonowaniu Kościoła jest bardzo ważna. Czy Kościół w Polsce mógłby istnieć bez kobiet?

Uważam, że kobiety są w Kościele jak pszczoły-robotnice – ciągle dbają, krążą, a jednocześnie nikt ich nie zauważa. Kobiety składają kwiaty na ołtarzu, sprzątają kościół, są gospodyniami, zakonnice krzątają się przy zakrystiach, katechetki uczą w szkołach. Statystycznie też zdaje się więcej kobiet chodzi do kościoła. Pamiętam, że to zawsze kobiety chodziły na majowe, ozdabiały ulice na Boże Ciało. One są takimi cichymi strażniczkami wspólnoty. Czy Kościół w Polsce mógłby bez nich wszystkich istnieć? Nie wiem. Patrząc na zachowania księży i słuchając agresywnych komentarzy hierarchów, może doczekamy się wielkiego buntu i wtedy się okaże, czy Kościół bez kobiet przetrwa… Czy Kościół bez ludzi przetrwa…

W pewnym momencie bohaterka zaczyna przejawiać umiejętności, za które niektórzy, w tym proboszcz, posądzają ją o herezję. Czy kilkaset lat temu spalono by ją na stosie?

Może by zginęła na stosie, a może zostałaby prawdziwą świętą? Granica jest cienka. Herezja czy świętość? Objawienie czy bluźnierstwo? Bóg czy szatan? A tak naprawdę ostatecznie to wcale nie Bóg decyduje, tylko ludzie. 

Czy nazwałabyś mieszkańców wsi, którą tak pięknie opisujesz w „Dewocjach”, ludźmi szczęśliwymi?

Zastanawiałam się nad tym. Czy oni są szczęśliwi? Nie wiem, ja myślę, że główna bohaterka jest! Ale inni? Nie, myślę, że są pogubieni. Chcieliby dobrze, żeby jakoś to było, żeby dobrze było, w zgodzie, w spokoju, żeby to życie jakoś szło do przodu swoim rytmem, od niedzieli do niedzieli. Wszystko to walka, żeby przetrwać i żeby wszystko wyglądało, żeby sąsiedzi nic złego nie pomyśleli i nie gadali, żeby być we wspólnocie, a jednocześnie za dużo nie odsłonić. Może tylko ona jedna, przez swój cud, potrafi odpuścić i iść, zachwycać się światem?

Anna Ciarkowska fot. Adam Słowikowski

Jak religia wpływa na relacje rodzinne bohaterów książki, czy są przez nią bardziej zżyci, czy oddalają się od siebie?

Mam wrażenie, że zbliżają się… cudem. To znaczy, że cud ich zbliża. Cudem zaczynają rozmawiać, zwierzać się, spowiadać ze swoich bolączek, trudności, lęków. Opowieść to jest to, co wymaga od nas największego zaufania, bycia razem – mówiąc o sobie oddajemy coś drugiemu człowiekowi, słuchając – przyjmujemy drugiego człowieka. To relacja. W Kościele jest dużo wstydu, pruderii, o wielu rzeczach się nie mówi, bo wstyd, bo grzech. Można się wyspowiadać, ale czy to prawdziwe zrozumienie, czy formułka, odpukanie, pokuta, koniec? W moim odczuciu religia oddala, bo sprawia, że ludzie zachowują pozory – przed innymi, przed proboszczem, wreszcie przed Bogiem. Zbliża nas do siebie cud opowieści – otwarcie się na drugiego człowieka, nie po to, żeby mu wybaczyć, ale żeby go zrozumieć.

Dlaczego w postaciach, które są głęboko wierzące zalega tak dużo wstydu? Skąd on się bierze? Dlaczego w Kościele katolickim jest tak wiele tematów tabu i co mogłoby to zmienić?

Kościół operuje wstydem. Wstyd i lęk – to narzędzia, które pozwalają nas trzymać w ryzach. Jesteśmy tak wychowywani, bo tak łatwiej dostosować nas do reguł społecznych – to mechanizmy kontroli, a w Kościele ta śruba jest przykręcona jeszcze bardziej. Jedni, rzecz jasna, przyjmują to i uważają za normalne ramy funkcjonowania, nawet jest im wygodniej, bo wiedzą, gdzie są granice „nie wolno”, „nie wypada” i się dostosowują. Ale są i tacy, u których ten wstyd i lęk przelewa się na inne obszary, blokuje i tłamsi. Pojawia się w nas dysonans – co innego mówi nasze ciało, nasze wnętrze, co innego mówi Kościół, rodzina. Życie w takim rozdarciu staje się nieznośne, wstyd narasta, lęk jest nie do pokonania. Właśnie dlatego trudno odejść z Kościoła – to uczucie grzechu i winy ciąży w nas jeszcze długo…

Czy to może się zmienić? Moim zdaniem nie w polskim Kościele, który jest teraz w samym środku jakiejś krucjaty…  To wojna – powiedział mi ostatnio znajomy ksiądz – i my nie odpuścimy. Myślę, że polski Kościół będzie się radykalizował – taką wybrał drogę.

W jakim czasie jest osadzona powieść, czy to w niej w ogóle ma znaczenie, czy czas na polskiej wsi się zatrzymał?

Lubię bezczas! Lubię opowieści, które mogłyby się toczyć (prawie) „zawsze” i (prawie) „wszędzie”. Oczywiście są pewne ślady, ale jednak stosunkowo mało, bo to nie jest ważne. Istnieje pewien odległy, ale bliski mojemu sercu, pierwowzór, gdzie zresztą znaczna część książki powstała. Zdecydowanie czas na wsi się nie zatrzymał, przede wszystkim myślę (ze smutkiem!), że czas natury na wsi zmienia swój bieg. I drzew na wsi mi żal. Strasznie żal, bo wsie są coraz bardziej łyse… Rosną domy pośrodku wykostkowanych podwórek, masowo wycina się stare drzewa, a na wsiach robi się „podmiejsko”. Po horyzont tylko domy. Na wsi w „Dewocjach” jeszcze kostki nie ma, no i sad się uchował.

Anna Ciarkowska fot. Adam Słowikowski

Temat książki jest bardzo aktualny, coraz więcej ludzi odchodzi z Kościoła, wywlekane są na światło dzienne jego kontrowersje. Czy to zainspirowało Cię do podjęcia tego tematu w książce?

Przede wszystkim to temat ważny dla mnie osobiście od dawna. Odchodziłam z Kościoła bardzo długo. Teraz jestem już poza, ale nadal wracam tam myślami, przypominam sobie siebie – młodą, rozmodloną dziewczynę, która ciągle czekała na znak od Boga. Jednocześnie przepełniał mnie wstyd, poczucie grzeszności, jakiejś nieuchronnej kary. Doświadczyłam ogromnej obłudy wspólnot, z którymi miałam styczność. Nie mogłam tego pojąć, ale nie było miejsca na sprzeciw wobec tego, co się działo. Do dziś, mimo apostazji, wraca do mnie uczucie lęku. Przed Bogiem? Nie, raczej przed człowiekiem. Nie chciałam atakować Kościoła w powieści, Kościół sam całkiem nieźle się atakuje. Bo mnie nie interesuje Kościół. Mnie interesują ludzie, a ich nie chcę atakować, ale zrozumieć. Ciekawi mnie, dlaczego ludzie wierzą? W co? Po co? Co im to daje, a co odbiera? Nie chciałam oceniać, raczej się przyglądać. Chciałam wystawić moich bohaterów na próbę wiary – wiary w człowieka. To moje własne rozliczenie, bo pamiętam dobrze ten moment, kiedy zorientowałam się, że ciągle patrzę do góry, na Boga, a nie widzę tego, co jest z boku. Nie widzę drugiego człowieka.

Co byś powiedziała osobom, które mieszkają w tak hermetycznym środowisku, a czują się inne, że nie przynależą?

Trudno radzić, bo to bardzo skomplikowana sytuacja. Tak właśnie wyobrażam sobie bycie poza kościołem w małej miejscowości. Chciałabym powiedzieć, że warto działać w zgodzie z własnym sumieniem i po swojemu, ale wiem, że to mrzonka, że tak może powiedzieć tylko ktoś uprzywilejowany, kto nigdy nie doznał prawdziwego wykluczenia. Więc nie mam złotych rad. Chciałabym wierzyć, że czasem ktoś, kto gdzieś tam w środku czuje podobnie, kto też „nie przynależy”, jest bliżej niż nam się wydaje…

Anna Ciarkowska fot. Adam Słowikowski

Anna Ciarkowska – z wykształcenia filolożka i literaturoznawczyni, z powołania pisarka. Wielbicielka spacerów, zbieraczka dewocjonaliów. Popularność przyniósł jej już debiutancki tomik wierszy „Chłopcy, których kocham” (2018). Rok później ukazała się wyjątkowo osobiste „Pestki”, która ujawniła prozatorski talent autorki i zyskała status bestsellera. „Dewocje” to jej trzecia książka.

Przeczytaj fragment powieści „Dewocje”

Dewocje

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka jest już dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany


komentarze [4]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Agnieszka Żelazna 17.05.2021 10:05
Czytelniczka

Warto przeczytać i pewnie się skuszę

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Marcin 16.05.2021 12:31
Czytelnik

"Wszelkie dogmaty tłamszą pytania, bo te przecież przyjmuje się bez wątpliwości" Tzw. dogmaty kształtowały się przez setki lat istnienia KRK i były stale osią dyskusji w jego obrębie, często doprowadzając do konfliktów lub rozłamu. Co zaś do wątpliwości i pytań to już jeden z pierwszych ojców kościoła św. Augustyn twierdził że wątpienie jest niezaprzeczalnym faktem...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Slow_life by_Elfie 14.05.2021 21:16
Czytelniczka

Jak tylko zobaczyłam okładkę, to padłam z wrażenia - mistrzostwo! Zresztą opis równie mocno mnie zaintrygował. Na pewno trafi na mój regał!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 14.05.2021 13:50
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post