Jako aktywna czytelniczka apeluję o Targi na stadionie, bo to jedyne miejsce, gdzie wyglądało to sensownie. Pod dachem, można pochodzić, odpocząć, uczestniczyć w spotkaniach autorskich, itp. Targi w centrum Warszawy to grube nieporozumienie.

Jako aktywna czytelniczka apeluję o Targi na stadionie, bo to jedyne miejsce, gdzie wyglądało to sensownie. Pod dachem, można pochodzić, odpocząć, uczestniczyć w spotkaniach autorskich, itp. Targi w centrum Warszawy to grube nieporozumienie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Ja też nie uważam, żeby organizacja dwóch imprez była złym pomysłem. Te wydarzenia na tyle się od siebie różnią, że warto odwiedzić obie albo właśnie mieć wybór, na którą chce się pójść. Tym bardziej, że jedna jest darmowa, a druga płatna.
Jedyne co wymaga zmiany, co już inni napisali wcześniej, to bliskie terminy wydarzeń. Przydałoby się rozsunąć je chociaż o miesiąc, a nie jedynie o kilka dni.

Ja też nie uważam, żeby organizacja dwóch imprez była złym pomysłem. Te wydarzenia na tyle się od siebie różnią, że warto odwiedzić obie albo właśnie mieć wybór, na którą chce się pójść. Tym bardziej, że jedna jest darmowa, a druga płatna.
Jedyne co wymaga zmiany, co już inni napisali wcześniej, to bliskie terminy wydarzeń. Przydałoby się rozsunąć je chociaż o miesiąc, a...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Z mojego punktu widzenia dobrze, że mam wybór. Jeśli nie mogę uczestniczyć w targach w jeden weekend ( a maj to jest czas wielu różnych atrakcji 😊), idę w innym terminie.

Z mojego punktu widzenia dobrze, że mam wybór. Jeśli nie mogę uczestniczyć w targach w jeden weekend ( a maj to jest czas wielu różnych atrakcji 😊), idę w innym terminie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Obie imprezy są potrzebne.  Mają inny charakter, każda swoje plusy i minusy. Byłam w zeszłym roku na obu, a wliczając jesienne targi pod PKIN - na trzech. Nie rozumiem tylko upychania na siłę obu imprez w jednym czasie, weekend po weekendzie. Myślę, że ze stratą dla czytelników, którzy chętniej i z zaciekawieniem i być może też większą skłonnością do zakupowych szaleństw odwiedzili by targi w oddalonych od siebie terminach - zadziałałby tu efekt świeżości, wyczekiwania na targi, a nie ich zaliczania. Konsekwentnie korzyści odnieść mogliby pewnie i wystawcy. 

Obie imprezy są potrzebne.  Mają inny charakter, każda swoje plusy i minusy. Byłam w zeszłym roku na obu, a wliczając jesienne targi pod PKIN - na trzech. Nie rozumiem tylko upychania na siłę obu imprez w jednym czasie, weekend po weekendzie. Myślę, że ze stratą dla czytelników, którzy chętniej i z zaciekawieniem i być może też większą skłonnością do zakupowych szaleństw...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

A ja nawet nie wiedziałam, że to dwie różne imprezy. Kilka lat temu byłam na Stadionie. Podobał mi się funkcjonalny układ i organizacja. Potem myślałam, że po prostu zmieniono lokalizację, bo pod hasłem Targi Książki Warszawa Google zwracał co roku info o wydarzeniu pod Pałacem. Ja nie jestem zachwycona tą lokalizacją, dla mnie zbyt duży chaos i wrażliwość na pogodę, szczególnie, że na Targi jeżdżę dla spotkań z autorami. 

A ja nawet nie wiedziałam, że to dwie różne imprezy. Kilka lat temu byłam na Stadionie. Podobał mi się funkcjonalny układ i organizacja. Potem myślałam, że po prostu zmieniono lokalizację, bo pod hasłem Targi Książki Warszawa Google zwracał co roku info o wydarzeniu pod Pałacem. Ja nie jestem zachwycona tą lokalizacją, dla mnie zbyt duży chaos i wrażliwość na pogodę,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Ja jestem zachwycona targami pod Pałacem Kultury odkąd przeniosły się tam we wrześniu 2021 roku.
Na Vivelo widziałam dwa plusy: 
- pusto, mało ludzi, w końcu dało się normalnie przejść i funkcjonować, była przestrzeń, a nie ciągły ścisk (jak to miało miejsce przez tyle lat na Narodowym),
- przepiękne stoisko Agatha Christie[authorLink]14083|Agatha Christie[/authorLink] (Wydawnictwo Dolnośląskie).

I tyle, nawet panele, które miały okazać się dla mnie interesujące... zanudziły mnie. Odbiłam sobie pod Pałacem.

W ogóle w Warszawie robi się dosyć "ciasno" pod względem targowym - dwie duże imprezy w maju, potem we wrześniu jedna i kolejna na przełomie listopad/grudzień (nie liczę mniejszych literackich imprez).

Czy w okresie letnim (czerwiec-sierpień) wychodzi tyle wspaniałych nowości, że pod Pałacem znów będziemy się widzieć we wrześniu? Wątpię... I strasznie mnie to ciekawi, czy wydawnictwom się to opłaca, bycie na tych trzech targach książki w Warszawie (nie biorę pod uwagę targów książki historycznej). 

Ja jestem zachwycona targami pod Pałacem Kultury odkąd przeniosły się tam we wrześniu 2021 roku.
Na Vivelo widziałam dwa plusy: 
- pusto, mało ludzi, w końcu dało się normalnie przejść i funkcjonować, była przestrzeń, a nie ciągły ścisk (jak to miało miejsce przez tyle lat na Narodowym),
- przepiękne stoisko Agatha Christie[authorLink]14083|Agatha Christie[/authorLink]...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Ja w tamtym roku byłam na obu .I szczerze powiedziawszy pod pałacem bardziej mi przypadły.mozliwosc powietrza w każdej chwili blisko zlote tarasy zby cis zjeść w miarę normalnej cenie. Dworzec 

Ja w tamtym roku byłam na obu .I szczerze powiedziawszy pod pałacem bardziej mi przypadły.mozliwosc powietrza w każdej chwili blisko zlote tarasy zby cis zjeść w miarę normalnej cenie. Dworzec 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

A niech i będą dwie. Tylko na Wielkiego Bibliotekarza rozsuńmy je w czasie. Maj jest pięknym miesiącem i rozumiem parcie, ale przecież jakiś termin by się jeszcze znalazł. Tak weekend za weekendem, wypełniony biegami między spotkaniami i lawirowaniem wśród innych czytelników, równie rozgorączkowanych (bądź, o zgrozo, ucinających sobie pogawędkę na środku przejścia) dla przeciętnego człowieka jest męczący i psychicznie i fizycznie. A o budżecie nawet nie wspomnę. Nawet samookłamywanie i przymykanie oczu ma granice.
Obie imprezy mają swoją specyfikę. Bo i pod dachem fajnie i na powietrzu przyjemnie. Jedno nowoczesne, drugie vintage. Jedno biletowane, ale z przygotowaną bazą gastronomiczną (choć brak opcji wegańskich zabolał) i z luksusem braku kolejki do toalet. Drugie w Centrum, więc jest gdzie wyskoczyć coś przekąsić i można wrócić, czego na Stadionie bez karnetu lub kupna kolejnego biletu nie zrobisz.
Podstawowa różnica to to, że na Vivelo znajdziemy też inne media (ebooki, audiobooki, gry) i prawdziwa gratka, a mianowicie promocje książek kucharskich połączone z pokazem gotowania i degustacją. Dla mnie hit.
Komunikacyjnie i tu i tu jest się do czego przyczepić. Szczególnie kiedy tłum już się zagęści. Na Stadionie czuję się jak na bieżni. Tak jakoś się składa, że kolejne spotkanie z reguły wypada po przeciwległej stronie, więc nabijam okrążenie za okrążeniem, aż padnę daleko przed metą. Trochę lepiej wypada PKiN, choć przyjemniej byłby, gdyby wykorzystać teren od strony Świętokrzyskiej, a nie ciąg Dworzec-Centrum od strony Kinoteki, gdzie trzeba omijać wycieczki z walizkami i samochody. Zdecydowanie przydałby się wewnętrzny skrót przez Pałac między częściami zewnętrznymi. 
I tu i tu są wady i zalety, żadna z imprez nie jest lepsza od drugiej. Jest inna i na obie jest miejsce. Tylko na czasem trzeba popracować. Może by rozruszać luty?

A niech i będą dwie. Tylko na Wielkiego Bibliotekarza rozsuńmy je w czasie. Maj jest pięknym miesiącem i rozumiem parcie, ale przecież jakiś termin by się jeszcze znalazł. Tak weekend za weekendem, wypełniony biegami między spotkaniami i lawirowaniem wśród innych czytelników, równie rozgorączkowanych (bądź, o zgrozo, ucinających sobie pogawędkę na środku przejścia) dla...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

W maju byłem na obu. Część wystawców się powtarzała, ale część - szczególnie spośród interesujących mnie wydawnictw niszowych i wyspecjalizowanych - nie. Na Narodowym jest wygodniej, obwodowy układ stoisk i dodatkowych sal pozwala łatwiej i szybciej wszystko znaleźć (nowoczesność, funkcjonalność), ale wstęp jest płatny. Teraz będzie przy tym remont placu Defilad od strony Marszałkowskiej. Z kolei targi przez PKiNem to nawiązanie do wiosennych kiermaszy książki z czasów PRL (tradycja). 
Poza tym obie imprezy są całkiem podobne, wiec dla czytelników to nawet lepiej, gdy jest ich więcej.
Dla mnie targi to taki showroom, mogę obejrzeć książki i stwierdzić, czy wystarczy mi e-book (90%), czy są jakieś powody, by kupować wydanie papierowe (przeważnie oprawa graficzna). Ceny po targowych rabatach i tak są wyższe niż w sklepach internetowych (największe zniżki od ceny wydrukowanej to  35%, średnie 20-25, przy ok. 40% w necie). Plusy to oczywiście spotkania a autorami i możliwość uzyskania autografów, a tam gdzie mniej kolejek - nawet zamienienie kilku słów. No i kolejny plus to jednak reklama.
Na obu były tez stoiska antykwariatów, gdzie można znaleźć za dobrą cenę ciekawe pozycje, których biblioteki się pozbywają, a nikt nie wznowi, z powodu znikomego potencjału sprzedażowego.
Jednym słowem to co dobre dla wydawców niekoniecznie musi być dobre dla konsumentów (czytelników).

W maju byłem na obu. Część wystawców się powtarzała, ale część - szczególnie spośród interesujących mnie wydawnictw niszowych i wyspecjalizowanych - nie. Na Narodowym jest wygodniej, obwodowy układ stoisk i dodatkowych sal pozwala łatwiej i szybciej wszystko znaleźć (nowoczesność, funkcjonalność), ale wstęp jest płatny. Teraz będzie przy tym remont placu Defilad od strony...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Trochę nierówne to zestawienie obu ubiegłorocznych imprez, bo o ile ta pod PKiNem naliczyła ~1000 autorek i autorów, to byłoby istotnie lepiej z tym zestawieniem, gdyby podać taką informację dla imprezy pod dachem PGE. Koniec zrzędzenia.

Chcę wierzyć, że apel Wydawców ma szczytny cel dobrostanu czytelniczego. Może i jestem człowiekiem małej wiary, ale bardziej wiarygodnymi są względy ekonomiczne (koszty udziału, zwrot z imprezy w % sprzedaży, atrakcyjność wystąpienia na imprezie w charakterze autorki/autora [konieczna gaża?], itp.). Imprezy nie są aż tak dramatycznie „w tym samym czasie", zatem wskaźnik kolizyjności utrzymuje się na poziomie niskim. Wielość imprez, to wielość wyboru dla czytelnika, to jego dobrostan.

Zamiast apelować może warto spróbować dogadać się koncyliacyjnie. To jednak nie zadanie dla Wydawców jak sądzę, ale inicjatywy od nich niezależnej. Nie mówię, że LC, ale liczba użytkowników serwisu (w projektach unijnych nazywamy to oddziaływaniem) jest chyba jakimś argumentem, w dyskusji?

Trochę nierówne to zestawienie obu ubiegłorocznych imprez, bo o ile ta pod PKiNem naliczyła ~1000 autorek i autorów, to byłoby istotnie lepiej z tym zestawieniem, gdyby podać taką informację dla imprezy pod dachem PGE. Koniec zrzędzenia.

Chcę wierzyć, że apel Wydawców ma szczytny cel dobrostanu czytelniczego. Może i jestem człowiekiem małej wiary, ale bardziej wiarygodnymi...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej