Przeczytaj przedpremierowy fragment książki „Doppelganger. Sobowtór “!

LubimyCzytać LubimyCzytać
21.09.2023

„Doppelgänger. Sobowtór”, szpiegowska powieść inspirowana historiami agentów specjalnych PRL, którzy kradli cudzą tożsamość, budując na tym fałszywe relacje i swoją karierę wywiadowczą, w księgarniach już 27 września. Jednak użytkownicy Lubimyczytać już dzisiaj mogą przeczytać fragment tej książki, zapraszamy do lektury!

Przeczytaj przedpremierowy fragment książki „Doppelganger. Sobowtór “! Materiały Wydawnictwa Agora

[Opis – Wydawnictwo Agora] Hans zjawia się w Strasburgu na przełomie lat 70. i 80. i wkracza w życie rodziny Steinerów jako odnaleziony po trzydziestu latach syn.

Jego historia brzmi przekonująco: zaraz po wojnie został oddany w Polsce do adopcji i dopiero niedawno poznał prawdę o sobie.

Dzięki protekcji wuja Hans znajduje pracę w Parlamencie Europejskim, zakochuje się i urządza sobie nowe wygodne życie na „zgniłym” Zachodzie. Siermiężny i opresyjny PRL wydaje się już tylko odległym wspomnieniem.

Czy był szczery? Oszukiwał we wszystkim, co dotyczyło przeszłości, jego tożsamości i tego, skąd się wzięła. Jedyne, czego nie udawał, to uczuć.

Ale to właśnie tam i w tym samym czasie niejaki Jan Bitner z Gdańska dowiaduje się, że jako dziecko został adoptowany, a jego biologicznymi rodzicami byli radziecki oficer i Niemka, którą po wojnie wysiedlono z Polski. Od tego momentu Jan za wszelką cenę próbuje rozwikłać zagadkę swojego pochodzenia.

Równoległe życiorysy Hansa i Jana zaczynają zbliżać się do siebie, gdy pierwszy z nich prowadzi niebezpieczną wywiadowczą grę, a drugi odkrywając swoją tożsamość, staje się śmiertelnym zagrożeniem nie tylko dla swojego „sobowtóra”, ale i dla samego siebie.

Przejmująca opowieść o kradzieży, utracie i poszukiwaniu tożsamości, których doświadczają główni bohaterowie. Ich dramatyczna historia osobista rozgrywa się na tle burzliwej, ale dla mnie niezwykle pociągającej wielkiej historii – Sierpnia ’80, czasu stanu wojennego i transformacji. Niesamowite, że mimo upływu lat dylematy moralne i wybory, przed którymi stanęli bohaterowie, są na powrót aktualne.

Jan Holoubek

Film pod tym samym tytułem w reżyserii Jana Holoubka w gwiazdorskiej, międzynarodowej obsadzie w kinach już 29 września.

Chcesz kupić książkę „Doppelganger. Sobowtór” w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw alert LC dla tej książki!

O autorach

Andrzej Gołda – scenarzysta, wcześniej dziennikarz. Autor scenariuszy do licznych fabuł, m.in. „Doppelgänger. Sobowtór”, „Figurant”, „25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy”, „Pan T.”, „Marzec ‘68”, „Ach śpij kochanie”, „Sami swoi. Początek”, „Hania” oraz popularnych seriali telewizyjnych, m.in. „Pakt”, „Kryminalni”, „Instynkt”, „Policjanci, „Na dobre i na złe”. Jako reporter śledczy otrzymał nagrodę Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, tzw. polskiego Pulitzera, za wybitne osiągnięcia dziennikarskie.

Katarzyna Rygiel – z wykształcenia archeolożka i dziennikarka, autorka powieści obyczajowych i kryminalnych (m.in. „Opowiadacz”, „Gra w czerwone”) oraz książek dla dzieci. Za pierwszą część trylogii Strażnik Klejnotu, inspirowanej historią i legendami Warszawy, otrzymała wyróżnienie literackie w konkursie Książka Roku 2021 Polskiej Sekcji IBBY. Jest także laureatką Grand Prix VI Konkursu Literackiego im. Astrid Lindgren. Kiedy nie pisze, czyta, żałując, że na jedno i drugie ma tak mało czasu.

Zrozumiał nagle, co w tym filmie urzekło go najbardziej. To, że tytułowy bohater, człowiek niskiego stanu i pospolity złodziej, dorasta do nowej roli, roli wielkiego wodza – zupełnie jakby to duch zmarłego nim kierował. Czy ja też przejąłem coś od Jana Bitnera, którego tożsamość sobie przywłaszczyłem?

 Przeczytaj fragment książki „Doppelganger. Sobowtór”:

Doszli do nowoczesnego podziemnego parkingu znajdującego się w sąsiedztwie dworca. Hans nigdy nie widział czegoś podobnego: zamkniętej, wybetonowanej przestrzeni mogącej pomieścić kilkaset aut. Zastanawiał się, jakim samochodem przyjechał Helmut, gdy ten zatrzymał się obok mercedesa. Miła odmiana po wszystkich fiatach i wartburgach, które do tej pory oglądał na ulicach. Wnętrze pachniało skórą i wodą kolońską. Dobrą, drogą wodą, jaką w Polsce można było kupić tylko w peweksie. Hans zarabiał mało, a do tego w złotówkach, więc w takich sklepach bywał rzadko. Ale zapamiętał widok półek uginających się pod ciężarem luksusowych artykułów z importu, oszałamiającą woń perfum zmieszaną z aromatem czekolady i cytrusów oraz wielobarwny wachlarz opakowań i etykiet, które wabiły wzrok. Wnętrza peweksów były jak bombonierki, pełne czekoladek o różnych kształtach i smakach. Wybierać wśród nich było niepodobieństwem, bo każdej pożądało się równie mocno. Teraz oparł się o wygodne siedzenie i wdychał tę esencję Zachodu, która kojarzyła mu się z czymś nieosiągalnym. Dwa światy: tamten, z którego pochodził, i ten, do którego dotarł, dzieliło wszystko. Nawet zapach. Nagle poczuł się bardzo zmęczony.

Helmut włożył kluczyk do stacyjki. Silnik zamruczał i pojazd ruszył powoli przez rozległą halę.

– Wreszcie u celu, co?

– Tak – przyznał. – Po tych wszystkich dworcach, na których musiałem się przesiąść. W Görlitz, Dreźnie, Frankfurcie.

Wyjechali na powierzchnię i minęli długi zabytkowy budynek dworca z trzema ogromnymi półkolistymi oknami w wyższej, środkowej części. Hans przyglądał się miastu, które przesuwało się za szybą. Znowu zobaczył asymetryczną sylwetkę katedry z jedną wieżą i jakiś kanał, który zaraz znikł mu z oczu, gdy skręcili w lewo.

– Długo kazałeś nam na siebie czekać – odezwał się Helmut. – Od twojego pierwszego listu minął blisko rok…

– Starałem się o paszport. W Polsce to normalne. Przed wyjazdem za granicę trzeba pokonać tyle przeszkód, że czasem traci się chęć do podróżowania.

– W takim razie… dobrze, że ci się udało.

Oddalili się od centrum, ale wciąż jechali w tym samym kierunku. Okolica zmieniła się: zniknęły kamienice, place i duże skrzyżowania, wzdłuż cichych, wąskich uliczek ciągnęły się ogrody, w których stały okazałe, w większości piętrowe domy. Niektóre wyglądały jak małe pałacyki. Helmutowi i jego rodzinie chyba nieźle się powodziło. Hans utwierdził się w tym przekonaniu, gdy wuj zaparkował samochód przed starą, ale dobrze utrzymaną willą, której ściany pokrywała siateczka z cienkich gałązek winobluszczu, latem ukryta pod liśćmi, a teraz tworząca niekończący się, fantastyczny rysunek kontrastujący z przybrudzoną bielą budynku.

Z walizką w dłoni przyglądał mu się przez chwilę.

– Chodź. Ktoś na ciebie czeka. – Helmut gestem zaprosił go do środka.

Podążył wzrokiem za jego spojrzeniem i za firanką w oknie na parterze dostrzegł niewyraźną kobiecą sylwetkę.

Długo przygotowywał się na tę chwilę, ale gdy wszedł do domu, poczuł się jak intruz naruszający spokój mieszkających tu ludzi. Mimo wszystkich wysłanych i otrzymanych

listów i serdecznego powitania na dworcu. Zawahał się, ale pomogła mu krzepiąca obecność mężczyzny, który położył dłoń na jego ramieniu.

– Odwagi – szepnął i Hans uświadomił sobie, że jest tam, gdzie powinien.

Przeszedł przez rozległą klatkę schodową i zatrzymał się w otwartych drzwiach długiego salonu. Zobaczył przeszklony kredens wypełniony porcelaną, lampę stojącą na niewielkiej szafce i zajmujący centralne miejsce owalny stół nakryty białym obrusem. W drugim końcu pomieszczenia przy jednym z dwóch okien stała kobieta, która odwróciła się na dźwięk kroków. W dłoni trzymała papierosa. Miała szczupłą, pociągłą twarz, wąski nos i jasne włosy w podobnym kolorze jak jego. Jej oczy za dużymi szkłami w przezroczystych oprawkach wydały mu się ogromne.

Patrzyli na siebie w pełnej napięcia ciszy. Papieros w dłoni kobiety dopalał się powoli. Hans oddałby wiele za to, żeby móc zapalić, ale się nie poruszył. Czekał na to, co się wydarzy. Zdenerwowanie, które odczuwał przez ostatnią dobę, osiągnęło punkt kulminacyjny, naprężone mięśnie twardniały pod skórą. Bał się, że go zawiodą, gdy zrobi pierwszy krok. Skupił się na tym, by wytrzymać to badawcze spojrzenie, z jednej strony pełne obawy i rezerwy, z drugiej powstrzymywanej czułości.

Ona poddała się pierwsza, a może przejęła inicjatywę… i pokonała dzielącą ich odległość. Kiedy się przed nim zatrzymała, owionął go zapach perfum i dymu, mimo że papieros, którego nie dopaliła, zdążył zgasnąć. Drżącymi, chłodnymi palcami dotknęła jego policzka.

Jej oczy widziane z bliska miały odcień wyblakłego błękitu. Ich wyraz się zmienił. Zamiast podejrzliwości Hans zobaczył w nich miłość do utraconego dziecka.

– To ty, synku? – zapytała miękko.

– Mamo… – szepnął i łzy napłynęły mu do oczu, gdy pomyślał o tym, czego zabrakło w jego życiu.

– Hans… Nareszcie jesteś.

Nie była w stanie powiedzieć nic więcej, więc zrobił to, co powinien zrobić syn: pocałował ją w rękę, a ona położyła drugą dłoń na jego głowie.

Popołudnie przeszło w wieczór i w salonie zapalono wszystkie lampy. Ich blask docierał aż na werandę, przez którą wychodziło się do ogrodu, teraz cichego i pogrążonego w ciemności. Na stole pojawiły się nakrycia, półmiski z jedzeniem, a także wino, które – jak wyjaśnił Helmut – pochodziło z winnic ciągnących się na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów od miasta. Hans z natury małomówny, a teraz ogłuszony słowotokiem nowo poznanego wuja, z trudem rejestrował nazwy szczepów winorośli, z których słynęły te tereny. Gewürztraminer. Muscat. Pinot gris i blanc. Pinot noir, z którego robiono jedyne czerwone wino w Alzacji. I najlepszy do posiłków riesling oddychający w kieliszkach.

– To na twoją cześć, chłopcze – powiedział gospodarz, wznosząc toast. – W ostatnich tygodniach Helga mówiła tylko o twoim przyjeździe. Już dawno nie widziałem mojej siostry równie szczęśliwej.

– Ja także – włączyła się do rozmowy Marie, żona Helmuta, sporo od niego młodsza, przyjemnie zaokrąglona brunetka. – Jedzcie, bo wszystko wystygnie.

A więc to była jego nowa niemiecka rodzina. Hans przyglądał się im z zaciekawieniem. Serdeczny, ciepły Helmut, którego lubiło się od pierwszej chwili. Atrakcyjna Marie mówiąca po niemiecku z delikatnym francuskim akcentem. Ich córka Nina… Nina, na którą trudno było nie patrzeć, bo urodę odziedziczyła po matce, i choć miała dopiero szesnaście lat, z pewnością była jej świadoma. No i Helga. Matka. Siedziała po jego prawej stronie i ich spojrzenia wciąż się krzyżowały, przez co czuł się odrobinę niezręcznie. Wolałby nie skupiać na sobie jej uwagi. Ale Marie i Nina także zerkały na niego ukradkiem, przekonane, że tego nie widzi. Stremowany doszedł do wniosku, że nic na to nie poradzi. Czy tego chciał, czy nie, był atrakcją wieczoru.

– Pewnie się zastanawiasz, dlaczego mówimy po niemiecku. – Ciotka uśmiechnęła się do niego z sympatią znad pełnego talerza. – To ze względu na Helmuta, zatwardziałego Prusaka.

– Patrzcie ją. Prusak jej się nie podoba. Trzeba było przygruchać sobie jakiegoś żabojada! – Gospodarz, którego wino wprawiło w doskonały humor, roześmiał się. – Żartuję, kochanie – zreflektował się natychmiast, całując jej dłoń. – Bez ciebie byłbym najsmutniejszym człowiekiem w Alzacji.

Nawet milcząca Helga uśmiechnęła się, słysząc to żarliwe wyznanie.

– Dla mnie język Goethego jest piękniejszy od języka Moliera – odezwał się Hans. – Z jednej strony bardzo logiczny, z drugiej niebywale subtelny.

– Rzecz w tym, mój chłopcze, że my, Steinerowie, nie jesteśmy Niemcami. Ani Francuzami – sprostował Helmut. – Ale Alzatczykami.

Nina siedząca naprzeciwko Hansa przewróciła oczami.

– Tato, proszę… Mówisz to przy każdej okazji!

– Ale Hans jeszcze tego nie słyszał – odparł niezrażony. – Alzacja przez wieki przechodziła z rąk do rąk. Była francuska, potem niemiecka, po traktacie wersalskim

znowu francuska, ale tylko do 1940 roku. I teraz po raz kolejny jest francuska…

– Od dwudziestego trzeciego listopada czterdziestego czwartego roku – dopowiedział Hans.

– Wiemy, wiemy… – Nina ziewnęła dyskretnie.

Jej ojciec był zbyt zaskoczony, by przejąć się tym jawnym brakiem lojalności.

– Widzę, że świetnie się orientujesz. A twój niemiecki jest doskonały!

– Dziękuję, wujku. Miałem dobrego nauczyciela.

– Któreś z twoich rodziców?

– Helmut! – zawołała z wyrzutem Marie.

W salonie zapadła niezręczna cisza. Hans spojrzał na Helgę, która pochyliła się nad talerzem, udając, że nie obeszło jej pytanie brata.

Książka jest już dostępna w sprzedaży online.

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem.


komentarze [1]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 21.09.2023 12:30
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post