Wspomnienia wojenne, to trudny temat. Pokolenie, które zna przemoc zbrojną z relacji telewizyjnych może nie rozumieć, co to znaczy, choć współczesne zagrożenia każą nam rewidować postrzeganie tej kwestii. Sięgnąłem po "Klucze" niejako przypadkiem, ale nie znajdziemy tu martyrologii, ociekającego krwią i ludzkimi szczątkami świadectwa bestialskiej przemocy. Zamiast tego znajdujemy piękny język przedwojennej Polski, nienaganną interpunkcję i bogactwo słów obcym współczesnym, modnym grafomankom, piszącym tom za tomem swoje mdłe historie, przesiąknięte schematami i podszyte seksizmem. Ale nie tylko forma przykuwa uwagę. Również pomysł narracyjny, sposób w jaki Maria Kuncewicz pokazuje przemijanie rzeczy z pozoru trwałych, a jednak kruchych w obliczu machiny zniszczenia. Najtrwalsze wtedy okazują się uczucia, wspomnienia, emocje. Jak obrazy, barwne i czarno-białe fotografie przywołane są w książce wnętrza, ludzie, miejsca. Bez charakterystycznej dla tej tematyki martyrologii dałem się niespodziewanie unieść w nostalgiczną podróż i opowieść o przemijaniu pełną prawdziwych odczuć bez krzty wydumania.
Wspomnienia wojenne, to trudny temat. Pokolenie, które zna przemoc zbrojną z relacji telewizyjnych może nie rozumieć, co to znaczy, choć współczesne zagrożenia każą nam rewidować postrzeganie tej kwestii. Sięgnąłem po "Klucze" niejako przypadkiem, ale nie znajdziemy tu martyrologii, ociekającego krwią i ludzkimi szczątkami świadectwa bestialskiej przemocy. Zamiast tego...
Wspomnienia wojenne, to trudny temat. Pokolenie, które zna przemoc zbrojną z relacji telewizyjnych może nie rozumieć, co to znaczy, choć współczesne zagrożenia każą nam rewidować postrzeganie tej kwestii. Sięgnąłem po "Klucze" niejako przypadkiem, ale nie znajdziemy tu martyrologii, ociekającego krwią i ludzkimi szczątkami świadectwa bestialskiej przemocy. Zamiast tego znajdujemy piękny język przedwojennej Polski, nienaganną interpunkcję i bogactwo słów obcym współczesnym, modnym grafomankom, piszącym tom za tomem swoje mdłe historie, przesiąknięte schematami i podszyte seksizmem. Ale nie tylko forma przykuwa uwagę. Również pomysł narracyjny, sposób w jaki Maria Kuncewicz pokazuje przemijanie rzeczy z pozoru trwałych, a jednak kruchych w obliczu machiny zniszczenia. Najtrwalsze wtedy okazują się uczucia, wspomnienia, emocje. Jak obrazy, barwne i czarno-białe fotografie przywołane są w książce wnętrza, ludzie, miejsca. Bez charakterystycznej dla tej tematyki martyrologii dałem się niespodziewanie unieść w nostalgiczną podróż i opowieść o przemijaniu pełną prawdziwych odczuć bez krzty wydumania.
Wspomnienia wojenne, to trudny temat. Pokolenie, które zna przemoc zbrojną z relacji telewizyjnych może nie rozumieć, co to znaczy, choć współczesne zagrożenia każą nam rewidować postrzeganie tej kwestii. Sięgnąłem po "Klucze" niejako przypadkiem, ale nie znajdziemy tu martyrologii, ociekającego krwią i ludzkimi szczątkami świadectwa bestialskiej przemocy. Zamiast tego...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to