Carleen

Profil użytkownika: Carleen

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 1 rok temu
124
Przeczytanych
książek
260
Książek
w biblioteczce
22
Opinii
153
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

„Piper chwyciła go za rękę i zrobiła jeden niepewny krok naprzód.
- Złapiesz mnie, jak spadne, prawda?
- No pewnie. – Miał nadzieję, ze się nie zaczerwienił.
Teraz na skraju podłogi stanął Leo.
- Mnie też złapiesz, Supermanie. Ale nie bierz mnie za rączkę.”

Seria o Percym Jacksonie okazała się cudownym sukcesem literackim dla Ricka Riordana. Dlaczego by nie wykorzystać tego faktu i dołożyć nowy klocuszek do tej historii? O, inny klocuszek też pasuje. W sumie, może by nawet napisać kolejną serię? Ale tym razem wywalić Percy’ego na drugi plan. Najlepiej, niech się w ogóle zgubi, ale żeby nie było, że jego postać jest wzgardzona, niech tytuł pierwszego tomu będzie brzmiał „Zagubiony heros”, tak na jego cześć, chociaż cała historia będzie się kręcić wokół trójki innych herosów. Genialne. Tak właśnie wyobrażam sobie, jak wujek Rick napisał tę książkę.
Jak już wcześniej wspomniałam, otrzymujemy troje nowych bohaterów – trzy nowe problemy. Jason budzi się w szkolnym autobusie i niczego nie pamięta. Ojciec Piper zostaje porwany, a dziewczyna jest zmuszona zdradzić przyjaciół, żeby go odzyskać. Leo pod maską dowcipnisia skrywa traumatyczną przeszłość. Nim się orientują, wszyscy wpadają w wir wydarzeń związanych z bogami olimpijskimi, których moc jest aktualna mimo upływu lat. Annabeth, szukająca swojego chłopaka, Percy’ego, napotyka ich na swojej drodze i sprowadza do Obozu Herosów. Jason, mimo wielu starań, zdaje się tam nie pasować, wyróżnia się czymś wśród innych herosów. Hera łączy losy trójki przyjaciół i wybiera ich na misję, w której mają uratować samą Królową Niebios. Czy warto narażać się tak dla bogini, która jak dotąd tylko mieszała i komplikowała wszystko w ich życiu? A może jednak trzeba to zrobić, by zapobiec jeszcze większej katastrofie? Zegar tyka… do przesilenia zimowego zostały tylko 4 dni.
Osobiście, książka mnie urzekła. Czytało się ją łatwiej, niż tomy serii o Percym, bo autor wpadł na genialny pomysł wprowadzenia PERSPEKTYW. Uwielbiam taki zabieg , bo pozwala poznać odczucia różnych bohaterów w odmiennych sytuacjach. Mam wrażenie, że Riordan zmieniał nawet styl pisania, w zależności od tego, kto opowiadał historię: przy Jasonie wszystko było takie poważne, Piper dużo czasu spędzała na uczuciowych sprawach, a Leo ubarwiał wszystko żartem. Minusem jest tylko fakt, że perspektywy wprowadziły jeszcze więcej zamieszania w już i tak dość chaotycznym miarkowaniu informacji przez autora tak, że na początku ciężko było połączyć jakiekolwiek fakty. Co do samych bohaterów, każdy miał swoją przeszłość i niepowtarzalny charakter. Szanuję Ricka za umiejętność kreowania postaci, nie przestaje mnie on zaskakiwać. Dużym plusem jest też płynność w pociągnięciu dalej historii. Wszystko pasuje do wydarzeń z przeszłości i idealnie się zazębia, tworząc spójną całość. Nie każdy pisarz potrafi tak poprowadzić fabułę.
Uważam, że Rick Riordan udoskonalił swoje powieści do tego stopnia, że to niemożliwe, by któryś tom mi się nie podobał. Dlatego lecę czytać kolejną część i wam radzę zrobić to samo ;)

„Piper chwyciła go za rękę i zrobiła jeden niepewny krok naprzód.
- Złapiesz mnie, jak spadne, prawda?
- No pewnie. – Miał nadzieję, ze się nie zaczerwienił.
Teraz na skraju podłogi stanął Leo.
- Mnie też złapiesz, Supermanie. Ale nie bierz mnie za rączkę.”

Seria o Percym Jacksonie okazała się cudownym sukcesem literackim dla Ricka Riordana. Dlaczego by nie wykorzystać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„ - Percy – powiedziała mama. – Masz moje błogosławieństwo.
- Uważaj na siebie, braciszku! – odezwał się wręcz błagalnie Tyson.
- Burritos! – zawołał Grover. Nie byłem pewny skąd to się wzięło, ale specjalnie mi nie pomogło.”

To już piąty i ostatni tom serii o bogach olimpijskich, co prawda nie żegnamy się jeszcze z Percym Jacksonem, ale bądź co bądź zamykamy pewien rozdział historii.
Akcja dochodzi do punktu kulminacyjnego i wszystkie dotychczasowe wątki zamykają się właśnie tutaj. Kronos zgromadził swoje wojsko ze znaczną przewaga liczebną nad gromadką herosów z obozu. Co więcej, wśród półbogów ukrywa się szpieg, który informuje tytana na bieżąco o planach dobrej strony. Nawet bogowie nie mogą pomóc szczupłej obronie Olimpu, której przewodzi Percy, ponieważ zajęci są walką z Tyfonem – ich odwiecznym wrogiem, bardziej niebezpiecznym nawet od samego Kronosa.
Z każdą kolejną częścią Rick Riordan oferował nam coraz więcej, ale na coś tak dobrego chyba nikt nie był przygotowany! Dosłownie od pierwszego rozdziału dzieje się coś niespodziewanego, a później akcja rozkręca się coraz bardziej, co w żadnym stopniu nie przeszkadza autorowi wplatać między całą tę nawalankę śmieszne teksty potrafiące rozładować napięcie. „Ostatni olimpijczyk” jest równocześnie znacznie poważniejszy niż poprzednie części, w pewnym momencie nawet można się rozpłakać przy odpowiednim wczuciu się w sytuację. Jeśli chodzi o bohaterów, ogromnie szanuję Riordana za wykreowanie głównego antagonisty (nie, nie chodzi mi o Kronosa), który rzeczywiście miał logiczne motywy, by przejść na mroczną stronę, a nie jak to jest w niektórych powieściach – po prostu był zły, koniec w temacie. Bardzo ciekawe okazało się ujawnienie szczegółów dzieciństwa Nica i Luke’a. Nie zabrakło też zawahania, czy bogowie faktycznie są tacy święci i, czy opłaca się ich bronić, a może lepiej wprowadzić nowy porządek? Możemy zapytać samych siebie, którą stronę konfliktu byśmy wsparli, gdyby stanął przed nami taki wybór. Na sam koniec – element niespodzianki, wyczekiwany finał, którego nikt się nie spodziewał.
Wydaje mi się, że dopiero ta część uczyniła mnie prawdziwą fanką Percy’ego Jacksona. Dziękuję bogom, że jest jeszcze kolejna seria o olimpijskich herosach, inaczej skończyłabym na czytaniu kiczowatych fanfiction, byleby tylko pozostać przy ulubionych bohaterach ;)

„ - Percy – powiedziała mama. – Masz moje błogosławieństwo.
- Uważaj na siebie, braciszku! – odezwał się wręcz błagalnie Tyson.
- Burritos! – zawołał Grover. Nie byłem pewny skąd to się wzięło, ale specjalnie mi nie pomogło.”

To już piąty i ostatni tom serii o bogach olimpijskich, co prawda nie żegnamy się jeszcze z Percym Jacksonem, ale bądź co bądź zamykamy pewien...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Tak – odpowiedziała. – Architektura staje się coraz starsza. To dobry znak. Warsztat Dedala musi się znajdować w najstarszej części.
To miało sens. Wkrótce jednak Labirynt zadrwił sobie z nas – po dwudziestu metrach tunel zrobił się znów betonowy, a po jego bokach biegły mosiężne rury. Ściany okrywało graffiti. Napis wykonany odblaskową farbą głosił: KING OF POP.
- To chyba nie jest rzymskie – podpowiedziałem usłużnie.”

Motyw labiryntu stał się ostatnio dosyć modny, nawet nie wysilając się możemy spokojnie wymienić przynajmniej 3 tytuły filmów i książek, w których odegrał szczególną rolę. Rick Riordan również postanowił wykorzystać Labirynt z mitu o Dedalu i wpasować go w fabułę 4 już części przygód Percy’ego Jacksona pt. „Bitwa w labiryncie”.
Problemy herosów stają się coraz poważniejsze. Półbogowie dowiadują się, że wróg ma zamiar użyć Labiryntu, który przez tysiące lat rozrastał się w podziemiach, by bez przeszkód poruszać się niepostrzeżenie i zaatakować. Najpierw jednak muszą umieć się po nim poruszać. W tym celu szukają Dedala, by zdobyć od niego nić Ariadny. Herosi nie mogą do tego dopuścić, dlatego czwórka przyjaciół wyrusza na misję, by jako pierwsza znaleźć twórcę podziemnych korytarzy i przekonać go, by nie ufał Kronosowi. Nowe potwory, poszukiwanie Pana, przeszłość Dedala, plany Kronosa i chęć zemsty Nica – to wszystko skumulowane w zaledwie 350 stronach.
Z każdą częścią ta historia robi się dla mnie coraz ciekawsza! Chyba głównym powodem, dlaczego tak jest są świetnie wykreowane postaci, u których widać ogromy rozwój charakterów. Moimi faworytami są zdecydowanie Rachel i Nico. Jednak autor dba nie tylko o autentyczność stworzonych przez niego postaci, ale także tych, które już istniały. Rick Riordan dba o zgodność z prawdziwą mitologią, za co zdecydowanie go podziwiam. Oprócz tego humor! Chyba nigdzie nie istnieje taka seria, przy której uśmiałam się tak bardzo jak przy Percym Jacksonie. Jeśli chodzi o samą fabułę, również nie miała żadnych luk. „Bitwę w Labiryncie” trzeba jednak czytać, nie robiąc przy tym dłuższych przerw, ponieważ każdy rozdział niesie ze sobą zestaw nowych faktów na kompletnie różne tematy, a taki natłok informacji może się wymieszać. Oprócz tego zaczynam poważnie się zastanawiać, czy Percy faktycznie jest przeznaczony dla dzieci, bo porusza naprawdę głębokie tematy. Może nie ma tam jakiś drastycznych opisów śmierci, ale jednak same przeżycia bohaterów i walki są dosyć emocjonalne.
Generalnie, zaczęcie tej serii było chyba najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Chyba jedynym minusem tego wszystkiego jest fakt, że lata, kiedy wszyscy czytali tę serię już dawno minęły i nie mam z kim rozmawiać na jej temat.

„Tak – odpowiedziała. – Architektura staje się coraz starsza. To dobry znak. Warsztat Dedala musi się znajdować w najstarszej części.
To miało sens. Wkrótce jednak Labirynt zadrwił sobie z nas – po dwudziestu metrach tunel zrobił się znów betonowy, a po jego bokach biegły mosiężne rury. Ściany okrywało graffiti. Napis wykonany odblaskową farbą głosił: KING OF POP.
- To...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Carleen

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
124
książki
Średnio w roku
przeczytane
10
książek
Opinie były
pomocne
153
razy
W sumie
wystawione
122
oceny ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
660
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
9
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]