-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2014-06-25
2014-06-25
Kora poetycko
Biuro Literackie wydało właśnie czwartą książkę z serii 33. Piosenki na papierze. Tym razem po autorach - Lech Janerka, Fisz i Krzysztof Grabowski - przyszła kolej na kobietę, ikonę polskiej muzyki rockowej: Korę i jej Stoję, czuję się świetnie. Data premiery tomiku jest nieprzypadkowa – wypadła w urodziny artystki.
Można nie lubić utworów Kory i Maanamu, nie chcieć słuchać, nie być wrażliwym na tego typu twórczość, ale z pewnością się je zna. Słyszało. Pamięta. Jakaż byłaby polska scena muzyczna, gdyby nie Boskie Buenos, Cykady na Cykladach, Ta noc do innych jest niepodobna? Ja sobie tego wyobrazić nie mogę. Trzy dekady zawarte w lapidarnych, dosadnych, drapieżnych, ale też lirycznych tekstach. Tekstach piosenek. Wierszach. W poezji po prostu.
Marta Podgórnik, poetka (Kora też ją ceni), krytyk literacki, autorka wyboru tekstów i redaktorka Stoję, czuję się świetnie w swoim posłowiu zastanawia się dlaczego „bierze piosenki za wiersze”. I odpowiada szybko, po prostu „nie widzi różnicy”. Oczywiście trzeba pamiętać, że „nie każdy wiersz można zaśpiewać, nie każdy tekst piosenki jest wierszem”. Piosenki Olgi Sipowicz są. Niech czytelnik oceni sam. Niech wyrzuci z głowy melodie słyszane tysiące razy i zostawi SŁOWA.
Przy okazji premiery książki na stronie wydawcy opublikowana została rozmowa z Korą, którą przeprowadził Kamil Sipowcz, prywatnie partner artystki. O czytaniu, poetach, radiu, Ameryce Południowej, Krakowie, Piwnicy pod Baranami… O tym, czy łatwo zostać „mistrzynią polskiej poezji miłosnej” i dlaczego Korze śniły się szczury. A fascynacje poetyckie wielkiej damy polskiego rocka? I tu zaskoczenie: „To może zacznę od pierwszego poety, w którym się zakochałam i którego czytam do dziś, i znam na pamięć jego wiersze i poematy – czyli przede wszystkim Jan Kochanowski. Dla mnie to jest po prostu cud cudów, on jest jak Dante. I to jest taka fascynacja bardzo wczesna”.
Cała rozmowa jest dostępna tutaj.
Kora - wokalistka, autorka tekstów piosenek. Obecna na muzycznej scenie od połowy lat siedemdziesiątych i debiutanckiej płyty zespołu Maanam w 1980 r. Ostatni jej solowy album Ping Pong ukazał się w 2011 r. Mieszka w Warszawie.
Elżbieta Miśkowicz
Recenzja ukazała się dn. 25 czerwca 2014 na portalu DOKiS.pl,pod tytułem: "Kora poetycko". Link: http://www.dokis.pl/articles/view/571
Kora poetycko
Biuro Literackie wydało właśnie czwartą książkę z serii 33. Piosenki na papierze. Tym razem po autorach - Lech Janerka, Fisz i Krzysztof Grabowski - przyszła kolej na kobietę, ikonę polskiej muzyki rockowej: Korę i jej Stoję, czuję się świetnie. Data premiery tomiku jest nieprzypadkowa – wypadła w urodziny artystki.
Można nie lubić utworów Kory i Maanamu,...
W swojej opowieści, Lev Stern, dużo uwagi poświęca architekturze, zarówno całego miasta, jak i pojedynczych kamienic i podwórek, dostrzegając architektoniczny ład nawet w wieży, stworzonej z poukładanych jeden na drugim, sześciu fortepianów. Z dziecięcych podróży po Breslau wspomina Halę Stulecia i Most Grunwaldzki, jawiące mu się jako najbardziej zadziwiające budowle na świecie. W pewnym momencie stwierdza wprost, że to Wrocław ukształtował go jako artystę i wymodelował jego rozumienie sztuki. „To właśnie powojenny Wrocław ukształtował moją wyobraźnię artystyczną”, mówi.
Autor wspomina Wrocław jakiego ani my, przyjezdni, ani nawet nasi rodzice nie mogli zobaczyć. Przekazuje cenną relację z historii miasta, dotyka problemu gorzkich stosunków polsko-żydowsko-niemieckich, będących ważnym elementem życia codziennego Breslau.
Główną osią książki jest jednak zgoła odmienny problem - utrata własnego miejsca w świecie i ból z tym związany. Młody Stern, człowiek wyrwany „z korzeniami” i przeniesiony do innego świata długo nie może poradzić sobie z rozłąką z Polską, z Wrocławiem. Zmaga się z szokiem i niedowierzaniem, poczuciem wyobcowania i dystansem, jaki tworzy się pomiędzy nim a Jerozolimą, tak różną od tego, co dotychczas było mu znane.
Książka napisana jest pięknym językiem, pełnym różnorodnych epitetów, artystycznych metafor i trafnych porównań. Świeżość, wielobarwność i bogactwo opisów (i) przeżyć bohatera sprawia, że „Wrocław-Jerozolima-Wrocław” czyta się z przyjemnością. Podział książki na krótkie rozdziały nadaje historii dynamizmu, a reprodukcje obrazów Lva Sterna, ilustrujące każdą kolejną część pozycji, dodatkowo wzbogacają wydanie.
Pomimo drobnych błędów – brakujących gdzieniegdzie ogonków i przecinków – pozycja wydana przez Via Nova zasługuje na zainteresowanie nawet tych najbardziej wymagających czytelników.
Roksana Obuchowska
Recenzja ukazała się dn. 27 czerwca 2014 na portalu DOKiS.pl,pod tytułem: "Dwa miasta-jedna opowieść". Link: http://www.dokis.pl/articles/view/578
W swojej opowieści, Lev Stern, dużo uwagi poświęca architekturze, zarówno całego miasta, jak i pojedynczych kamienic i podwórek, dostrzegając architektoniczny ład nawet w wieży, stworzonej z poukładanych jeden na drugim, sześciu fortepianów. Z dziecięcych podróży po Breslau wspomina Halę Stulecia i Most Grunwaldzki, jawiące mu się jako najbardziej zadziwiające budowle na...
więcej Pokaż mimo to