-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1159
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać415
Biblioteczka
2013-01-01
2013-06-18
Każdy ma w swoich znajomych osobę, której z lapidarnym stylem wypowiedzi jest nie po drodze. Moja żona na przykład relacjonując zakupy w Biedronce potrafi wystrugać opasłe tomiska Potopu, Nad Niemnem, albo innego dzieła, którym poloniści karcą uczniów. Opowiada i opowiada, a końca tej pełnej napięcia historii z wyprzedażą i kasjerką w tle nie widać. Podobnie wygląda sytuacja z najnowszą książką Szczepana Twardocha – Morfina. Narrator (a właściwie dwójka narratorów) nawija jak nakręcony, co i rusz sadząc dygresje i retrospekcje, przez co akcja porusza się z dynamiką walca. Owocem tej nawijki jest najdłuższy tekst Twardocha ever, liczący 579 stron (słownie – pięćset siedemdziesiąt dziewięć)...
więcej na - http://polecalnia.blogspot.com/2013/06/morfina-szczepana-twardocha-czytado.html
Każdy ma w swoich znajomych osobę, której z lapidarnym stylem wypowiedzi jest nie po drodze. Moja żona na przykład relacjonując zakupy w Biedronce potrafi wystrugać opasłe tomiska Potopu, Nad Niemnem, albo innego dzieła, którym poloniści karcą uczniów. Opowiada i opowiada, a końca tej pełnej napięcia historii z wyprzedażą i kasjerką w tle nie widać. Podobnie wygląda...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Bukowskiego dobrze jest zacząć od Faktotum. Lista jego książek jest długa, ale właśnie Faktotum ma w sobie szczególny czar. Jest to dzieło przystępne nawet dla osób, które nie do końca są przekonane do autora. Mówi się o Hanku, że był pisarzem kontrowersyjnym. Mówi się, że wykreował postać pijaka, hazardzisty i dziwkarza. I oczywiście Henry Chinaski (alter ego Buka) pił (najczęściej portwajn), obstawiał konie (najczęściej w kontrze), oraz sypiał z dziwkami (trudno zliczyć), wszystko to robił jednak z taką klasą, że nigdy nie nazwałbym go pijakiem, hazardzistą, oraz dziwkarzem. Faktotum jest historią o niedoli artysty, który żyje w biedzie, głoduje, a jedyne zatrudnienie jakie jest w stanie zdobyć to etat robola (w tej czy innej formie)...
więcej na: http://polecalnia.blogspot.com/2013/06/faktotum-charles-bukowski-mistrz-w.html
Bukowskiego dobrze jest zacząć od Faktotum. Lista jego książek jest długa, ale właśnie Faktotum ma w sobie szczególny czar. Jest to dzieło przystępne nawet dla osób, które nie do końca są przekonane do autora. Mówi się o Hanku, że był pisarzem kontrowersyjnym. Mówi się, że wykreował postać pijaka, hazardzisty i dziwkarza. I oczywiście Henry Chinaski (alter ego Buka) pił...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-02-01
Byle do Wiosny, pierwsza powieść Fante, to magia. Bo niby nic szczególnego się nie dzieje. Ot historia biednej rodziny emigrantów, która próbuje przetrwać zimę. Nie ma Szlachetnej Paczki, ani orkiestry Owsiaka, więc muszą sobie poradzić bez wsparcia.
Akcja toczy się w miasteczku Rockline, w stanie Kolorado, gdzie zimy są mroźne i śnieżne, a lato suche i gorące. Poznajemy Svevo Bandiniego, jego żonę Marię, oraz trzech synów – Arturo, Augusta i Federica...
więcej na - http://polecalnia.blogspot.com/2013/05/fante-by-moim-bogiem-charles-bukowski.html
Byle do Wiosny, pierwsza powieść Fante, to magia. Bo niby nic szczególnego się nie dzieje. Ot historia biednej rodziny emigrantów, która próbuje przetrwać zimę. Nie ma Szlachetnej Paczki, ani orkiestry Owsiaka, więc muszą sobie poradzić bez wsparcia.
Akcja toczy się w miasteczku Rockline, w stanie Kolorado, gdzie zimy są mroźne i śnieżne, a lato suche i gorące. Poznajemy...
2012-12-03
James Frey zapytany przez dziennikarza jaka jest różnica między odbiorcą Amerykańskim, a czytelnikiem z Europy, odpowiedział mniej więcej w ten sposób – w Europie rozumieją, że jestem pisarzem i moim zadaniem jest pisanie książek.
Piszę o tym, w obliczu swoistej nagonki jaka rozpętała się nad Frey'em po wydaniu bestselleru – Milion małych kawałków. Rzecz traktuje o odwyku samego autora, podczas którego James walczył z uzależnieniem, podobnie jak inni podopieczni najstarszego Zamkniętego Ośrodka dla Alkoholików i Narkomanów na świecie. Dlaczego książka okazała się literackim skandalem? Skąd taka zła atmosfera wokół kultowego amerykańskiego pisarza? Między innymi o tych kwestiach będzie w tej rekomendacji, której recenzją nazwać nie można. Zacznijmy od tego, że powieść inspirowana jest motywami autobiograficznymi, które jak już we wprowadzeniu tłumaczy autor – zostały nieco zmodyfikowane, aby lepiej zrealizować nadrzędne przesłanie książki.
Powieść rozpoczyna się aforyzmem, który będziemy nosić w głowie przez całą lekturę.
"Młodzieniec przyszedł do starca po radę.
Starcze, rozbiłem coś.
Jak bardzo to rozbiłeś?
Na milion małych kawałków.
Obawiam się że nie mogę ci pomóc.
Dlaczego?
Nic nie da się zrobić.
Dlaczego?
Nie można tego naprawić.
Dlaczego?
Jest za bardzo rozbite. Na milion małych kawałków."
Bo właśnie taki jest James Frey w momencie, w którym go poznajemy. Dwudziestotrzylatek budzi się na pokładzie samolotu zmasakrowany jak Andrzej Gołota po walce z Riddickiem Bowe. Rozcięty policzek, złamany nos, wybite zęby, zagubienie w czasie i przestrzeni – takim bilansem może wylegitymować się James na starcie. Rozbity jak milion małych kawałków, których nie można naprawić. Podczas spotkania z rodzicami, które było elementem specjalnego terapeutycznego Programu Rodzinnego, autor w tych słowach opowiadał o drodze do uzależnienia.
"Piłem odkąd tylko pamiętam. Jako dziecko podpijałem piwo na meczach, na które chodziliśmy, i wypijałem resztki wina z kieliszków na waszych przyjęciach...Kiedy miałem dwanaście lat, po raz pierwszy wypaliłem skręta....Kiedy miałem czternaście lat, po raz pierwszy urwał mi się film...Kiedy miałem piętnaście lat zacząłem brać mocniejsze rzeczy, kokainę i kwas i metamfę w kryształkach, wszystko mi się podobało bardziej niż marihuana, więc przestałem palić i to jest jedyny narkotyk, który udało mi się rzucić....Osiemnaście. To samo, tylko więcej...Co wieczór urywał mi się film, bez przerwy leciała mi krew z nosa od nieustannego wciągania koki, moczyłem łóżko trzy, cztery razy na dzień, bo byłem zbyt pijany by wstać...Kiedy miałem dwadzieścia lat zacząłem palić kokę...Dwadzieścia jeden. Zły rok. Zacząłem palić crack, który uwielbiałem...Rzygałem krwią, sikałem krwią, srałem krwią..."
Trafiając do kliniki James był zatem na krawędzi, między życiem a śmiercią. Cudem udało mu się ostać po tej jaśniejszej stronie. Terapeuci przygotowali dla niego specjalny pakiet programów terapeutycznych i zasad, dzięki którym miał wygrać z uzależnieniem. Jedną z reguł, dotyczącą kontaktów damsko – męskich, Frey łamie stosunkowo szybko. Pojawia się bowiem Lilly, która nawiązuje z bohaterem niezwykłą relację. Autor poddaje – delikatnie mówiąc – w wątpienie program Dwunastu Kroków. Dla Freya to jak zamienić jedno uzależnienie drugim. Narkotyki wszechmocną istotą (Bogiem). Bohater poszukuje zatem swojej drogi, jakiegoś wyjścia ewakuacyjnego, które da mu poczucie prawdziwej wolności. Atutem książki jest poczucie humoru, ale także doskonale rozrysowane postaci. Poznajemy przecież Milesa, Leonarda, czy też Matty'ego byłego boksera, który bardzo chce przestać przeklinać. Historia Frey'a to historia ludzkich dramatów, to głos w sprawie ludzi skierowanych na społeczny margines. Wydawałoby się, że z pozoru źli narkomani i alkoholicy, którzy rozbili swoje rodziny nie będą budzić naszej sympatii. Jest zupełnie inaczej.
Książka zrobiła furorę na całym globie, została przetłumaczona na trzydzieści języków, w tym na całe szczęście - polski. Autor dał się poznać jako mistrz przejrzystej formy, piszący językiem potocznym, niezwykle przystępnym dla każdego. Nie daje się jednak wciągnąć z prostoty w prostactwo i nadto wulgarne opisy. Dlaczego zatem ciągnie się za Frey'em opinia mistyfikatora, kłamcy, który nabrał miliony czytelników (ponad 5 milionów sprzedanych egzemplarzy)? Wrócimy tutaj do punktu wyjścia.
Jestem pisarzem i moim zadaniem jest pisanie książek. - Mówi Frey.
Pisarz to nie dokumentalista. To przede wszystkim podmiot kreujący rzeczywistość. Pisanie jako cud stwarzania. Dobrze, że Europejczycy w przeciwieństwie do sąsiadów zza Atlantyku dostrzegają tę różnicę. James Frey jest na Starym Kontynencie niezwykle ceniony. Widocznie tak to już jest, że nie zawsze w naszym domu, zyskamy odpowiedni szacunek i uznanie.
Źródło: http://polecalnia.blogspot.com/
James Frey zapytany przez dziennikarza jaka jest różnica między odbiorcą Amerykańskim, a czytelnikiem z Europy, odpowiedział mniej więcej w ten sposób – w Europie rozumieją, że jestem pisarzem i moim zadaniem jest pisanie książek.
Piszę o tym, w obliczu swoistej nagonki jaka rozpętała się nad Frey'em po wydaniu bestselleru – Milion małych kawałków. Rzecz traktuje o odwyku...
To co nas podnieca to się nazywa kasa – śpiewa Maryla. Literatki podniecają się zdradą, bardziej niż ja Różową Landrynką nadawaną późną nocą na Polsacie lat temu X. No, a później jest zdziwienie – statystyki informują, że książki czyta pięć procent polaków!
Jak to?! Przecież piszemy takie oryginalne teksty! Dziwią się panie. Polacy nie czytają, bo nie ma czego. Półki w księgarniach uginają się od polskiej literatury, pozbawionej pazura, jakiegoś błysku, od babskiej literatury dla kobiet, które nudzą się w pociągu relacji Duszniki Zdrój – Hel i z powrotem. No to już faktycznie lepiej jest poczytać trochę o zdradzie po raz tysięczny, niż gapić się przez brudne okno śmierdzącego przedziału kolejowego.
Nie wygląda na to, żeby oblicze polskiej literatury kobiecej miało się w najbliższym czasie zmienić. Małą świeczkę (pewnie z pierwszej komunii) zapaliła w tym tunelu Barbara Sęk, swoją debiutancką książką Dlaczego ona?(wyd. Replika, 2012). Bo choć znowu jest o ZDRADZIE. Tym razem, bardzo gorzko, bez pudrowania rzeczywistości. Miejscami brutalnie.
więcej tutaj - http://polecalnia.blogspot.com/2013/06/barbara-sek-dlaczego-ona-bo-nie-boi-sie.html
To co nas podnieca to się nazywa kasa – śpiewa Maryla. Literatki podniecają się zdradą, bardziej niż ja Różową Landrynką nadawaną późną nocą na Polsacie lat temu X. No, a później jest zdziwienie – statystyki informują, że książki czyta pięć procent polaków!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJak to?! Przecież piszemy takie oryginalne teksty! Dziwią się panie. Polacy nie czytają, bo nie ma czego. Półki w...