Advertisement
rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Patrzę i własnym oczom nie wierzę. Jakim cudem ta książczyna ma tak wysokie noty? To najsłabsze „dzieło” jakie czytałam od… dawna.

Fabuła klejona na siłę, brednia za brednią goni a do tego od truizmów aż gęsto. Do tego błędy i zwyczajna niekonsekwencja.

Książka jest aż ciężka od przemyśleń bohaterów, którymi częstuje nas autor i które chyba mają nadać głębię postaciom. Niestety, wychodzi tylko męczące ględzenie, zadawanie sobie samemu banalnych pytań i natychmiastowe udzielanie sobie równie banalnych, oczywistych i przewidywalnych odpowiedzi.

Bohaterowie to idioci. Może by to tak nie raziło gdyby nie częste podkreślanie przez autora, jakie to asy nad asami, najlepsi z najlepszych, „prawdziwy kryształ” itp. Itd.

Zabójczyni, która ma „sprzątnąć” absolutnie kluczowego dla przedsięwzięcia polityka polskiego, po drodze spaceruje, zajadając parówkę z „budy” i zastanawiając się, czy kupić drugą (to tak a propos głębi przemyśleń bohaterów).

Jej oponentka, pani oficer mająca rzeczonego polityka ochraniać (to ten „prawdziwy kryształ” wywiadu) i doprowadzić do umówionego miejsca, zasiada z nim w kawiarni po czym po trzech kawach idzie do toalety zostawiając go samego, bo to „wstyd przecież iść do toalety damskiej z mężczyzną). Ale ale, taka głupia nie jest przecież, zabezpiecza sytuację mówiąc panu senatorowi, żeby się nigdzie nie ruszał…

Ta sama pani oficer, gdy przemierza z panem senatorem Warszawę usiłując dostarczyć go do celu, po drodze rani młodocianego przestępcę, który napada ich razem z kumplami. Pani oficer tak się przejęła swoim postępkiem, że razem z gówniarzem jedzie do szpitala (taszcząc ze sobą pana senatora, oczywiście) i oświadcza, że nigdzie się ze szpitala nie ruszy dopóki nie dowie się, czy chłopak przeżyje. To wyrzuty sumienia tak ją zgnębiły o czym dowiadujemy się, a jakże, z rozwlekłych przemyśleń.

Pan generał, szef wywiadu, naprawdę niebezpieczna szycha, ma ochotę się rozpłakać gdy dostaje raporty o atakach terrorystów.

Dowódca floty, w warunkach bojowych, nie będzie zakładał hełmu, bo będzie „głupio wyglądał”. Ktoś tam inny nie założy kamizelki kuloodpornej, z tego samego powodu (już nie pamiętam, który to bohater z tej menażerii).

SPOILER: pan senator przeżywa. Dowódca terrorystów jest niepocieszony, bo to zawaliło całą starannie zaplanowaną akcję. Przyznaję się - nie zrozumiałam, dlaczego, skoro przez całą książkę szwenda się tylko po Warszawie ze swoją ochroniarką, a cała jego kluczowość sprowadza się do moralizowania, wspominek z młodości i zadyszek spowodowanych przydługim łażeniem po stolicy.

Wystarczy. Przykłady mogłabym mnożyć w dziesiątki.

Książka jest męcząca, by nie powiedzieć – irytująca. Gdybym miała zgadywać powiedziałabym, że autor ma ze 14 lat.

Nie polecam, zmarnowany czas.

Patrzę i własnym oczom nie wierzę. Jakim cudem ta książczyna ma tak wysokie noty? To najsłabsze „dzieło” jakie czytałam od… dawna.

Fabuła klejona na siłę, brednia za brednią goni a do tego od truizmów aż gęsto. Do tego błędy i zwyczajna niekonsekwencja.

Książka jest aż ciężka od przemyśleń bohaterów, którymi częstuje nas autor i które chyba mają nadać głębię postaciom....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to