rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Niestety na tej książce pana Abramowa-Newerly'ego trochę się zawiodłam. "Młyn w piekarni" bardzo mi się podobał, więc na "Pana Zdzicha w Kanadzie" ostrzyłam sobie zęby, oczekując dużej dawki dobrego humoru, niebanalnych historii, ciekawych bohaterów i soczystych dialogów. No i niby to wszystko się znalazło w "Panu Zdzichu...", ale na dłuższą metę rymowane powiedzonka pana Zdzicha i ogólny charakter tej postaci okazały się męczące. Bo ta książka, to tak naprawdę zbiór krótkich historyjek, które w formie słuchowiska były emitowane w Polskim Radiu i prawdopodobnie, gdybym miała z nimi styczność w takiej właśnie formie, moje wrażenia byłyby inne. Niestety pan Zdzich w formie papierowej w pewnym momencie zaczął mnie irytować na tyle, że zaczęłam robić sobie coraz dłuższe przerwy w czytaniu kolejnych przygód zaradnego Polaka w Kanadzie. I może właśnie tak sobie tę pozycję należy dawkować, żeby się nie przejeść :)

Niestety na tej książce pana Abramowa-Newerly'ego trochę się zawiodłam. "Młyn w piekarni" bardzo mi się podobał, więc na "Pana Zdzicha w Kanadzie" ostrzyłam sobie zęby, oczekując dużej dawki dobrego humoru, niebanalnych historii, ciekawych bohaterów i soczystych dialogów. No i niby to wszystko się znalazło w "Panu Zdzichu...", ale na dłuższą metę rymowane powiedzonka pana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po kolejnym seansie ekranizacji "Forresta Gumpa", który jak zwykle dostarczył mi wielu pozytywnych emocji - śmiałam się i wzruszałam na przemian od pierwszych minut filmu aż do napisów końcowych - postanowiłam w końcu wziąć się za literacki pierwowzór. Z "lekką nutką nieśmiałości", bo słyszałam wiele złego o dziele Grooma. I szczerze mówiąc zdziwiłam się, bo lektura wcale nie była aż taką mordęgą, jak to co poniektórzy opisywali, a przynajmniej nie była gdzieś tak do połowy książki - a konkretnie do momentu, kiedy Gump został wystrzelony w kosmos... Tak więc na pewno książka jest "czytalna", ale niestety to wszystko, bo "Forrest Gump" jest po prostu słaby. Wbrew temu, co jest napisane na tylnej okładce - powieść dla mnie nie jest ani ciepła, ani niebywale(?!) śmieszna. Książkowy Gump jest postacią raczej odpychającą, a jego przygody (pomimo ich niesamowitości) nie są ani specjalnie ciekawe, ani do niczego w zasadzie nie prowadzą. Wydaje mi się jednak, że w dużej mierze jest to wina tłumacza, nie potrafiącego oddać ducha książki, i który pisze o "regularnych papierosach"...

Po kolejnym seansie ekranizacji "Forresta Gumpa", który jak zwykle dostarczył mi wielu pozytywnych emocji - śmiałam się i wzruszałam na przemian od pierwszych minut filmu aż do napisów końcowych - postanowiłam w końcu wziąć się za literacki pierwowzór. Z "lekką nutką nieśmiałości", bo słyszałam wiele złego o dziele Grooma. I szczerze mówiąc zdziwiłam się, bo lektura wcale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jestem książką po prostu ZA-CHWY-CONA! Sięgnęłam po nią, przeglądając półki w bibliotece, głównie dlatego że tytuł brzmiał znajomo - gdzieś tam w głowie kołatało mi się, że jest taki stary film o tym tytule, w którym rośliny pożerają ludzi, hm, hm... Spodziewałam się, więc najgorszego :) Nie przepadam za starymi filmowymi horrorami, które w większości są raczej kiczowate i bardziej śmieszą niż straszą, ale książce postanowiłam dać szansę. I bardzo dobrze zrobiłam, bo po skończonej lekturze dzieło Johna Wyndhama trafiło na listę moich ulubionych powieści. Wizja postapokaliptycznego świata robi piorunujące wrażenie, a rośliny, które nagle stanęły na szczycie łańcucha pokarmowego są naprawdę przerażające - po zapoznaniu się z książką można zrozumieć strach i protesty przed GMO ;) Jednak "Dzień tryfidów" to nie zwykła powieść grozy, ale przede wszystkim wnikliwa i niezwykle celna analiza natury człowieka, która okazuje się równie wielkim, a może nawet większym zagrożeniem dla istnienia ludzkości niż krwiożercze monstra...

Jestem książką po prostu ZA-CHWY-CONA! Sięgnęłam po nią, przeglądając półki w bibliotece, głównie dlatego że tytuł brzmiał znajomo - gdzieś tam w głowie kołatało mi się, że jest taki stary film o tym tytule, w którym rośliny pożerają ludzi, hm, hm... Spodziewałam się, więc najgorszego :) Nie przepadam za starymi filmowymi horrorami, które w większości są raczej kiczowate i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zacznijmy od tego, że autor mnie perfidnie nabrał! Dopiero będąc gdzieś w 1/3 książki, zaczęłam coś podejrzewać (o, naiwności! ;)) - nie, to nie może być autobiografia! Historie bohaterów są zbyt niesamowite, zbiegi okoliczności zbyt częste, a wątki pojedynczych postaci zbyt gładko się ze sobą splatają, tworząc zbyt barwny gobelin... I chociaż moje wątpliwości rosły z każdą kolejną przewróconą stroną, to pewność co do fikcyjnego charakteru dzieła zyskałam dopiero przy końcowym posłowiu, w którym zresztą najbardziej urzekł mnie akapit, mówiący o dzielnej postawie żony pisarza, znoszącej szaleństwa "do trzej potęgi", których na papierze dopuszczał się jej mąż - co to były za szaleństwa? Tego musicie dowiedzieć się sami, sięgając po tę przezabawną, przekorną powieść w odcinkach - celulozowy serial, w którym znaleźć można i romans, i intrygi, a nawet czasami kryminał! Wszystko podane z niezwykłym humorem. Bo humor jest siłą tej książki. Humor i fenomenalne DIALOGI. Jedynie zakończenie - moim zdaniem - jest raczej słabe, nudzi i w porównaniu z tym, jakie cuda wyprawiały się wcześniej, jest po prostu nijakie.

Zacznijmy od tego, że autor mnie perfidnie nabrał! Dopiero będąc gdzieś w 1/3 książki, zaczęłam coś podejrzewać (o, naiwności! ;)) - nie, to nie może być autobiografia! Historie bohaterów są zbyt niesamowite, zbiegi okoliczności zbyt częste, a wątki pojedynczych postaci zbyt gładko się ze sobą splatają, tworząc zbyt barwny gobelin... I chociaż moje wątpliwości rosły z każdą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka przyciągnęła moją uwagę głównie swoją okładką - stylizowaną na modłę komiksu - która przypadła mi bardzo do gustu. I chociaż książki nie powinno oceniać się po wyglądzie, w tym przypadku udało mi się uniknąć niemiłego rozczarowania. "Odmiana przez przypadki" to sześć krótkich opowiadań, które połyka się bez popitki - lektura na jedno posiedzenie (trochę szkoda). Nie mają wspólnego motywu, a to co je łączy, to elementy fantastyczne. Bohaterzy każdego opowiadania stykają się z czymś "spoza naszego świata", co wywraca ich dotychczasowe życie do góry nogami - na kartach książki możemy śledzić ich reakcje i czyny, będące wynikiem niezwykłych okoliczności, w których nagle się znaleźli, i z którymi z różnym skutkiem muszą sobie radzić. Ciekawe pomysły wyjściowe, lekki styl - to atuty tego zbiorku. Niektóre opowiadania podobały mi się bardziej, inne mniej - ale ogólnie wszystkie trzymają przyzwoity poziom. Mój faworyt to "Skrobacz" - jedyne opowiadanie w konwencji horroru z tego zestawu - niestety pozostawia duży niedosyt, no ale może w tym tkwi jego siła. Podsumowując - sympatyczny zbiorek, na pewno nie wielkie arcydzieło, ale czuć w nim potencjał autora. Polecam.

Książka przyciągnęła moją uwagę głównie swoją okładką - stylizowaną na modłę komiksu - która przypadła mi bardzo do gustu. I chociaż książki nie powinno oceniać się po wyglądzie, w tym przypadku udało mi się uniknąć niemiłego rozczarowania. "Odmiana przez przypadki" to sześć krótkich opowiadań, które połyka się bez popitki - lektura na jedno posiedzenie (trochę szkoda). Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na początku książka jest trochę chaotyczna - trudno było mi się w nią wgryźć - ale potem historia zaczyna nabierać kształtu, wątki zgrabnie się splatają w całość. Intrygująca fabuła, ciekawe przemyślenia autora. Nie podobały mi się niektóre opisy - strasznie kiczowate i wstawki w formie dramatu, ale poza tym lektura raczej przyjemna i przede wszystkim dająca do myślenia.

Na początku książka jest trochę chaotyczna - trudno było mi się w nią wgryźć - ale potem historia zaczyna nabierać kształtu, wątki zgrabnie się splatają w całość. Intrygująca fabuła, ciekawe przemyślenia autora. Nie podobały mi się niektóre opisy - strasznie kiczowate i wstawki w formie dramatu, ale poza tym lektura raczej przyjemna i przede wszystkim dająca do myślenia.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Już po pierwszych paru stronach wiadomo co autor chce przekazać - więc w zasadzie można sobie darować dalszą lekturę. Chyba, że ktoś chce pooglądać sobie zdjęcia mew w locie... Równie dobrze autor mógł wydać po prostu broszurę zachęcającą do samorozwoju i porzucenia konsumpcyjnego nastawienia w życiu. Mniej papieru by się zmarnowało.

Już po pierwszych paru stronach wiadomo co autor chce przekazać - więc w zasadzie można sobie darować dalszą lekturę. Chyba, że ktoś chce pooglądać sobie zdjęcia mew w locie... Równie dobrze autor mógł wydać po prostu broszurę zachęcającą do samorozwoju i porzucenia konsumpcyjnego nastawienia w życiu. Mniej papieru by się zmarnowało.

Pokaż mimo to

Okładka książki Złap mnie, jeśli potrafisz Frank William Abagnale, Stan Redding
Ocena 7,4
Złap mnie, jeś... Frank William Abagn...

Na półkach: ,

Świetna książka o genialnym oszuście - zdolności Franka do manipulowania ludźmi i wcielania się w poszczególne role, zrobiły na mnie piorunujące wrażenie; zgrabnie napisana, nie nudzi ani przez chwilę - przeczytałam jednym tchem.

Świetna książka o genialnym oszuście - zdolności Franka do manipulowania ludźmi i wcielania się w poszczególne role, zrobiły na mnie piorunujące wrażenie; zgrabnie napisana, nie nudzi ani przez chwilę - przeczytałam jednym tchem.

Pokaż mimo to